6.

39 10 9
                                    

Byłam zmieszana.
-Muszę już wracać do domu .
Przypomniałam sobie,że Lawenda jest przywiązana do drzewa. Odwiązałam ją i poczułam silny ból w nadgarstku i łokciu.
Auuu! !
Ból był nie do zniesienia . Upuściłam wodze .
Oparłam się o dąb .
Nie wiedziałam czy dam radę wsiąść na konia .
Ręką mogłam ruszać.
Nie jest złamana.
Możliwe,że ja zwichnełam.
Zrobiło mi się przez chwilę słabo.
Ciemne chmury zbliżały się w moją stronę.
Nie zwracałam na to uwagi .
Siedziałam tak przy dębie i miałam nadzieję że ból zaraz ustanie.
Czułam się coraz gorzej. Myślałam że ręka a mi zaraz odpadnie...
Chwilę później zaczęło padać.
Lawenda się niecierpliwiła.
Postanowiłam iść obok konia .
Chciałam zadzwonić do Sary .
Mieszkała może 2 kilometry od rzeki.
- Cholera. .....bateria mi padła.
Szłam opierając się o Lawendę.
Nie dam rady dojść do domu.
Spróbowałam wsiąść.
Po jakimś czasie siedziałam na grzbiecie .
Położyłam się i oparłam o ciepłą szyję konia .
Lawenda ruszyła stępem.
Teraz tylko miałam nadzieję aby dotrzeć do domu .
Ulewnie padało. Co chwilę widziałam że się błyska.
Musiałam jak najszybciej wyjechać z lasu .
To nie jest dobry pomysł aby siedzieć w lesie gdy jest burza.









Słysząc Stukot Kopyt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz