5.

53 11 12
                                    

Zrobiło mi się niedobrze.  Ręce mi się trzęsły .
Chwyciłam po telefon nie zwracając  uwagi na ból  w moim nadgarstku. Wybrałam numer do Bena  ( Ben to pomocnik weterynarza Olivi. Ma on 16 lat.Przyjaźni się z Nicol. ) Wszystko im odpowiedziałam.
Do mamy nie chciałam dzwonić na razie...
Musiałam uratować Star.

**20 min później **
Zauważyłam białe  auto  jechało w moją stronę.
Auto miało podczepiony ze sobą koniowóz weterynaryjny.
Zaczęłam machać rękami.
- Szybko ! Tędy! !- krzyknęłam
Weterynarze od razu
zajęli się klaczą.
Zabezpieczyli skaleczenia i  zdezynfekowali rany.
Następnie podali  zastrzyk klaczy.
To był środek uspokajający.
Koń dalej miał zamknięte oczy.
Ben  odwrócił się do mnie 
- Nicole.. powiedz mi..czy jak znalazłaś klacz była ona przytomna?
- Nie.
-Dobrze.Nie wiesz może ile mniej więcej ile ona  sie tu znajduje ?
-Nie wiem . Odnalezienie jej trwało dość długo.  Kilka godzin na pewno .
-Okej nie wiesz kiedy Star ma się oźrebić?
-Prawdopodobnie za 11dni.
Następnie zadał mi jeszcze kilka pytań .
-Ben powiedz proszę ze ona wyzdrowieje...
-Tego nie mogę obiecać. Wiem że jest ci ciężko  zrobimy co w naszej mocy aby ją wyleczyć. 
-Każdy tak mówi - pomyślałam
Po twarzy spływały mi łzy.
Zakryłam twarz rękami aby nikt nie zauważył.
-Nicol spokojnie - odpowiedział Ben .
-Jak ja mogę być spokojna ?! - wrzasnełam.
-To przeze mnie klacz cierpi. Mówiłam szlochając.
-Gdyby nie moja ręka i wypadek   szybciej  bym ją znalazła.
-Spadłaś? ! 
-Tak  ale nic mi się  nie stało. - kłamałam ...nie chciałam aby się o mnie martwił.  Star jest ważniejsza niż ja.
Ben przytulił mnie do siebie .
- Nicol...nikt nie wiedział,że sytuacja się potoczy w ten sposób.
Nie obwiniaj się o to czego nie zrobiłaś.
Spojrzałam na Star. 
Olivia  kończyła zakładanie opatrunkow i bandarzy.
Dziewczyna  podeszła do nas ze smutną miną .
-Jej stan jest krytyczny .
Nie chcę ci robić nadzieji Nicol, że wszystko będzie dobrze . Naprawdę nie wiem czy uda nam się ją wyleczyć.
Po tych słowach omal nie zemdlałam...
Wbiłam wzrok  w ziemię do oczu znowu napływały mi łzy.
Trzeba było konia przyprowadzić do koniowozu.
Klacz była ospała.
Wydawało mi się że nic nie  czuje .
Najbardziej bałam się o zdrowie konia i źrebaka.
Czy on żyje po tym wypadku?
Czy Star przeżyje?
W końcu  jakos udało się zapakować konia do przyczepy .
Star  musiała zostać w klinice 9 dni .
Klacz przejdzie  zabieg i dużą ilość badań.
Oliwia   i Ben zamknęli  drzwi przyczepy. 
-Nicol będę Cię informował o  stanie klaczy .
-Dziękuję Ci,  jesteś kochany
-Nie ma za co.  Nie martw się zrobię wszystko aby Star doszła do siebie. Powiedział po czym podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. To było miłe z jego strony .Uśmiechnęłam się a chłopak również zrobił to samo.
Odwrócił się jeszcze i dodał :                 - --A i wracaj do domu Nicol. Niedługo ma padać deszcz.  Prawdopodobnie będzie też burza.
-Dzięki za informacje.
-Musze iść  do zobaczenia. 
-Paaa
Następnie wsiadł do auta .
Patrzyłam na auto tak długo do chwili aż zniknie mi z pola widzenia.
Zostałam sama w lesie.... czułam pustkę...

Słysząc Stukot Kopyt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz