Jednak wolałbym, żeby Pan został - widząc minę zarówno młodego Ukaia, jak i poszkodowanego Kageyamy dodał jeszcze - chociaż z tego co widzę, to niezbyt tu komuś odpowiada posłuchanie zaleceń lekarza, czy mam rację?
- Doktorze, bo jest taka sprawa, że niedługo mam razem z drużyną grać ważny mecz z silnymi drużynami i - przerwał na chwilę, po czym kontynuował - czy istnieje możliwość, żebym chociaż obserwował treningi?
- Cóż... będziesz grał, jeżeli twój stan nie będzie wzbudzał zastrzeżeń, czy komuś się to podoba, czy nie i zdania nie zmienię - po chwili zamyślenia dodał - co do tej obserwacji to myślę, że nie mam żadnych przeciwwskazań. Oczywiście pod warunkiem, że dzisiaj już nie będziesz się na nic narażać i będziesz odpoczywał do końca dnia - schował swoje zapiski do odpowiedniej szuflady, a chwilę później dwójka sportowców była już w drodze powrotnej.
- Szczerze to myślałem, że będzie gorzej. Najwyraźniej mieliśmy sporo szczęścia...na prawdę sporo szczęścia - korzystając z okazji, że bez obaw mógł powiedzieć, co myśli o słowach lekarza ciągnął dalej - Kageyama mam do ciebie prośbę i tak myślę, że mówię to w imieniu całego Karasuno. Wprawdzie nie gramy ani jutro, ani pojutrze, lecz to nie zmienia faktu, że czas nas goni. Dobrze by było, gdybyś wykorzystał wolny czas od zajęć i pouczył się tego, co masz poprawiać. Lepiej mieć to już z głowy nie sądzisz ? - na to Tobio tylko skinął twierdząco głową. W końcu tyle razy trener Ukai przekonywał różnych nauczycieli - i to nie tylko w jego wypadku- o poprawie ocen, że w końcu może to przestać przynosić efekty
- Zajmę się tym - powiedział stanowczo
- No, zuch chłopak. Zostawiam tę sprawę w twoich rękach - poklepał go lekko po ramieniu - ja muszę jeszcze wyjaśnić sprawę z dyrektorem i przekazać informacje reszcie drużyny. Znając ich, pewnie przyjdą do ciebie mimo zaleceń lekarza o odpoczynku - zaśmiał się krótko - w każdym razie wiesz, co masz robić - dodał zanim odjechał w swoją stronę, a Tobio ponownie był sam ze swoimi myślami. Wiedział, że czas nie działa na jego korzyść, dlatego, gdy tylko zrobił sobie kawę, następne kilka godzin spędził w łóżku z zeszytami na kolanach. Jak poświęcił więcej uwagi zagadnieniom, które wcześniej wydawały się nie do ogarnięcia, powoli zaczynały nabierać sensu. Albo jutro, albo pojutrze podejdzie do tych nauczycieli co trzeba i sprawa zaległości będzie z głowy. Miał tylko nadzieję, że szybko pozna wyniki. Gdy zegar na ekranie telefonu wskazywał godzinę dwudziestą, odstawił książki na bok, po czym zrobił sobie coś do jedzenia. Przy okazji wziął też tabletkę przeciwbólową. Zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że skutki wypadku nie miną tak szybko. Z drugiej strony był to pewnego rodzaju przekaz w stylu pora dorosnąć. Bez względu na to, jak bardzo Hinata będzie go denerwować w przyszłości, to obiecuje sobie nie tracić tak szybko cierpliwości. Dla skupienia na czymś uwagi sięgnął po torbę, aby utrwalić nowe - przynajmniej dla pozostałych drużyn - zagrania. Tobio nie zdawał sobie sprawy, że od tego momentu zaczną się nowe problemy. Serce na chwile mu zamarło, gdy po sięgnięciu ręką na samo dno nic nie znalazł
- To niemożliwe... - mruknął, próbując nie wpadać od razu w panikę. Sprawdził inne kieszenie torby, ale efekt był ten sam. Następnie zmienił cały swój pokój w jeden, artystyczny nieład.
- Po prostu świetnie - Tobio padł na łóżko zrezygnowany i decydując, że dzisiaj na pewno nie będzie tego sprzątał. Stan pokoju to najmniejsze zmartwienie w obecnej sytuacji. Aby nieco ochłonąć, wziął szybki prysznic i potem leżąc już w łóżku, opracował plan działania. Na razie nie ma co panikować, jutro w szkole spyta woźnego, czy nikt nie znalazł notesu i ewentualnie przejdzie przez ostatnią trasę wyścigu z rudzielcem. W końcu nadzieja umiera ostatnia.
CZYTASZ
Jesteś mój
FanfictionJakie to uczucie, gdy twój największy rywal wie coś, czego wiedzieć nie powinien i jeszcze ten fakt wykorzystuje ?