Ekscytacja na trybunach zdawała się wzrastać z każdą chwilą. W końcu nie tylko drużyny z niecierpliwością oczekiwały nadchodzącego meczu. Jedno było pewne: ciężko założyć kto zostanie zwycięzcą. Każdy z graczy musiał zmierzyć się z własną gonitwą myśli i uspokoić ją na tyle, by grać bez przeszkód. Niestety, wyjątkowo ciężko przychodziło to zarówno Kageyamie, jak i Oikawie. Nie uszło to uwadze pozostałym osobom, lecz postanowili, że lepiej będzie w to nie ingerować, bez względu jak dziwnie i podejrzane było ich zachowanie. Mieli pewność, że gdy tylko usłyszą pierwszy gwizdek sędziego, oznajmujący początek gry, wszystko wróci do normy. Piłki latały we wszystkie strony, każdy z graczy rozgrzewał się indywidualnie lub w mniejszej grupie. Los w swej złośliwości chciał, że dwoje rozgrywających sięgnęło po tę samą piłkę w tym momencie. Atmosfera stała się napięta
- O, Tobio – chan! – rzucił Oikawa, mierząc wyzywająco swojego rywala wzrokiem – kto by przypuszczał, że spotkamy się ponownie na boisku
- Czy mi się wydaje, czy wyglądasz na poirytowanego Oikawa? – odpowiedział Kageyama z uśmieszkiem – czyżby przez to, że nie udało ci się wymyślić kolejnych rządań przed naszym nieuniknionym spotkaniem?
- Zgubiłeś gdzieś senpai, zupełnie jak notes, którego nie umiałeś przypilnować, jak należy. Z drugiej strony, powinieneś się cieszyć, że to ja go znalazłem, a nie nikt inny, bo bylibyście w znacznie gorszej sytuacji – na te słowa Kageyama przewrócił oczami
- Oczywiście, mogłem się spodziewać, że będziesz mi to wypominać.... cóż, kiedy tylko was pokonamy, może zdasz sobie sprawę z tego, jak głupio postąpiłeś – całe Karasuno zadba o to, żeby miał nauczkę za dodatkowe stresowanie ich rozgrywającego
- Baaaaaaaaka! To zupełnie nie wchodzi w grę – Oikawa wystawił mu język – powinniście się już dawno nauczyć, jak kończy się wchodzenie w drogę lepszym. Podczas gdy my raz na zawsze rozliczymy się z Ushijimą i jego drużyną, wy możecie za ten czas wrócić do rozmyślania nad tym, co wam w życiu nie wyszło – Oikawa oczywiście nie mógł pozwolić na to, żeby jego rywal dowiedział się, że Ushijima i jego drużyna wiedzą o wszystkim. Jakby to nawet wyglądało?! Stracić kontrolę nad czymś, co miało zapewnić mu przewagę... Kolejna ważna rzecz: kiedy Tobio stał się taki pyskaty? Zawsze był to tylko – pomijając, że egoistyczny – upierdliwy, chłopak, który chciał się nauczyć dobrze grać. Eh... jak ten czas szybko mija. Nie zmienia to jednak faktu, że nadmierna pewność siebie w niczym nie pomoże Karasuno i Oikawa miał zamiar ponownie przypomnieć im smak porażki. Już wystarczająco zirytował go Ushijima swoim zachowaniem. Nie potrzebował dodatkowo tracić nerwów chwilę przed meczem, na który tak długo czekali. Cała ta sprzeczka trwałaby nawet dłużej, ale osoby z obu drużyn postanowiły ich rozdzielić
- Ej, kochasie! Będziecie się kłócić ile chcecie, ale po meczu. Zrozumiano? – oboje kiwnęli twierdząco głowami i wrócili do rozgrzewki.
Kilka minut później sędzia oznajmił początek meczu. Trybuny były głośne i energiczne, zupełnie jakby mieli teraz walczyć o ostatni punkt, decydujący kto przejdzie dalej, a nie dopiero co zaczynali. Z drugiej strony nie można nikogo o to winić. Ostatnio nieźle przeciągali grę, żadna ze stron nie chciała być tą przegraną, nogi dawno odmówiłyby posłuszeństwa, gdyby nie adrenalina i pragnienie wygranej.
~ Time skip ~
Pierwsza połowa powoli zbliżała się do końca, a tablica wyników pozostawała bez zmian, ku irytacji zawodników. Gdy jedna ze stron widziała okazje do zdobycia punktu, druga zaraz przechodziła do obrony. Całe Aoba Johsai wiedziało, że tak dalej nie może być. Shiratoizawa nie będzie się z nimi cackać, tylko zmiażdży bez zastanowienia. Nie ma jednak co panikować. W przeciwieństwie do Karasuno mają już doświadczenie w grze przeciwko temu konkretnemu przeciwnikowi, sama znajomość stylu gry lub nawyków graczy nie zawsze jest czymś pewnym.
I tak z wynikiem 0:0 zakończyła się pierwsza połowa, która nieoficjalnie została uznana przez drużyny za dłuższą rozgrzewkę. W następnej wystarczy tylko zdobyć znaczącą przewagę. Tylko tyle i aż tyle. Nie żeby ktokolwiek narzekał. Pogrążony w swoich myślach, Oikawa nie zauważył - jakże irytującego - asa Shiratoizawy w towarzystwie Satoriego, który szczerzył się jak idiota. Czy już nawet zwykłe wyjście do łazienki nie może być bezpieczne? Z reguły takie uśmieszki nie zapowiadały czegoś dobrego
- Ktoś tu ma kłopoty - nucił czerwonowłosy, patrząc znacząco na Tōru, który postanowił zignorować takie zachowanie. Nie wiedział, o co może mu konkretnie chodzić, lecz gdzieś w głębi, mała cząstka podpowiadała mu, że może to mieć związek z żądaniami, notesem i całym tym bałaganem. Nim Oikawa zdążył otworzyć usta, odezwał się Wakatoshi
- Jak do tej pory to był wasz najgorszy występ od trzech lat - na to Oikawa zaśmiał się krótko
- Dzięki za informację panie stalkerze, jednak nie wiem, od kiedy w waszym interesie jest wtrącanie się do gry innych? Jakby nie było, minęła dopiero pierwsza połowa... chyba że mówisz tak, bo czegoś się obawiasz
- Na twoim miejscu lepiej dobierałbym słowa - rzucił Satori - Wakatoshi.... nie, my jesteśmy niepokonani, chociaż ze wszystkich drużyn wy byliście najbliżej szansy zaburzenia tego ciągu zwycięstw. Byłaby wielka szkoda, gdybyście teraz odpadli i to nie z powodu wyniku meczu - zaśmiał się cicho
- Chyba nie do końca rozumiem, o co wam chodzi i średnio mnie to obchodzi. Są ważniejsze rzeczy niż wasze bezsensowne spekulacje - w chwili, gdy miał wyjść, dwoje zawodników zablokowało mu drzwi. Najwyraźniej dla nich sprawa nie była zamknięta, cokolwiek chcieli takim zachowaniem osiągnąć
- No bo wiesz, skoro ja wiem o notesie i Ushijima też, to stwierdziliśmy, że głupio byłoby nic z taką wiedzą nie zrobić
- Do rzeczy... - rzucił ostro Oikawa
- Pomysł z szantażem Kageyamy może i miałeś dobry, lecz nie pomyślałeś o wszystkich pozytywach i negatywach. Pomyśl, co by było, jakby sędziowie poznali prawdziwy powód kiepskiej gry Karasuno?
- Po pierwsze, nie macie tego jak udowodnić, nikt wam nie uwierzy i jedna, najważniejsza sprawa: Tobio i ja od zawsze sobie dokuczaliśmy, więc nie macie prawa ingerować w naszą (ukrytą gej relacje XD) rywalizację
- Jesteś tego pewny? - spytał czerwonowłosy - jeżeli dwie osoby zgłoszą tę samą rzecz, to będzie większe prawdopodobieństwo, że wzbudzi to zainteresowanie i przejdą do działania. Pomyślałeś, co będzie, jeśli znajdą u ciebie narzędzie zbrodni?
- Głupoty.... myślisz, że mają czas i ochotę z każdej doniesionej sprzeczki między zawodnikami robić większą aferę? Gratuluję pomyślunku
- Tyle że ja i Ushi uważamy, że to spokojnie mogłoby zaliczyć się do szantażowania i pewnego rodzaju manipulacji wynikiem gry, a to już jest coś poważnego prawda? - Oikawa nie chciał tego przed sobą przyznać, ale w pewnym stopniu mieli rację. Mało tego, jego drużyna do końca życia mu nie wybaczy, jeśli się dowiedzą i coś pójdzie nie tak
- Nie zrobicie tego... - w tym momencie Toru czuł, jak opuszcza go pewność siebie i pojawia się coraz więcej wątpliwości. Cholerne dranie, jaki mają w tym cel? Przecież za każdym razem wygrywali, więc - teoretycznie - nie mają o co się mścić. W dzisiejszych czasach niczego nie można by pewnym
- Może nie, może tak... wszystko zależy od ciebie. Wystarczy tylko, że zrobisz to, o co Ushijima cię poprosi. Nie żeby opłacała ci się odmowa - w tym momencie Satori wyszedł z łazienki, pilnować, by nikt im nie przeszkodził
- Znajoma sytuacja? - zapytał Ushijima z uśmieszkiem
- Żebyś wiedział - odpowiedział Oikawa z sarkazmem - nie sądziłem, że skrywasz taką brzydką osobowość
- Dużo o mnie nie wiesz... oczywiście, sprawa wyglądałaby inaczej gdybyś tylko...
- P O S Z E D Ł D O S H I R A T O I Z A W Y... tak, wiem, ale bez względu na ilość prób, nigdy nie sprawisz, że będę żałować mojej decyzji. A teraz, jeśli możesz, to powiedz, czego chcesz, byle szybko, bo nie mam zamiaru tracić na was całej przerwy - w krótkiej chwili jego twarz dzieliły centymetry od twarzy Ushijimy
- Pocałuj mnie
- .... co? - to była jedyna sensowna odpowiedź, jaką mógł mu dać Oikawa w tym momencie
- Myślę, że dobrze słyszałeś, więc jak będzie?
// A jak będzie, to dowiecie się w następnym rozdziale.
![](https://img.wattpad.com/cover/87211598-288-k542293.jpg)
CZYTASZ
Jesteś mój
FanfictionJakie to uczucie, gdy twój największy rywal wie coś, czego wiedzieć nie powinien i jeszcze ten fakt wykorzystuje ?