Oikawa chciał jak najszybciej przejść do realizacji planu, lecz nie byłby sobą, jeśli nie podroczyłby się z krewetką i królem boiska chwile przed rozpoczęciem ich meczu. Może dodatkowe poirytowanie przeszkadzałoby Tobio w skupieniu się?
- Eh... jakby to jeszcze na niego działało - mruknął do siebie Oikawa, sprawnie przemieszczając się zatłoczonym korytarzem. Patrząc na lata spędzone w gimnazjum i to, jak wyglądały relacje między nimi, Kageyama mógłby przewidzieć, że zechciałby coś takiego zrobić. Z zamyślenia wyrwały go dobrze znane fioletowo - białe barwy przemieszczające się zatłoczonym korytarzem.
- Prosze, prosze... was to akurat najmniej się spodziewałem w tym momencie - Oikawa nawet nie próbował powstrzymać uśmiechu - czyżby wielka Shiratoizawa obawiała się konkurencji? - wspomniana drużyna, a przynajmniej większość jej zawodników nie została obojętna na te słowa, bo przekaz był jasny. Wyzwanie przyjęte
- Rany... trochę dystansu do życia jeszcze nikomu nie zaszkodziło, moi drodzy rywale - powiedział Oikawa - jeśli już teraz tak łatwo wyprowadzić was z równowagi, zastanawiam się jak poradzicie sobie na boisku przeciwko nam
- Tōru Oikawa... powinieneś wiedzieć, że gra na boisku przemawia bardziej niż puste słowa - przerwał mu Ushijima - takie zachowanie można przypisać słabym, a ty taki nie jesteś
Rozgrywający Aobajōsai nie dał nic po sobie poznać, jaki wpływ na niego miały jego słowa. Skoro gracz pokroju Ushijimy uważał go za silnego, mogło to oznaczać, że podczas ich meczu od samego początku szykuje się ciężka gra. Najmniejszy błąd któreś z drużyn może przyczynić się do porażki, co czyni wszystko bardziej ekscytującym. Nawet najlepsi je popełniają, o czym Oikawa przekonał się na własnej skórze podczas ostatniego starcia z Karasuno. Może i zwycięstwo było po jego stronie, lecz gdyby w niektórych sytuacjach postąpił inaczej, wszystko skończyłoby się o wiele szybciej i mieliby bardziej miażdżącą przewagę nad przeciwnikiem
- Nie sądzisz chyba, że nasza obecność tutaj to czysty przypadek - rzucił Oikawa ignorując pomruki Satoriego, skierowane w jego stronę
- Nie, lecz gdybyś grał ze mną w jednej drużynie, miałbyś szansę rozwinąć się bardziej niż kiedykolwiek. Razem moglibyśmy być najlepsi - Ushijima oparł ręce po obu stronach jego głowy, tym samym uniemożliwiając ewentualną ucieczkę - jednak jaka szkoda, że ta twoja bezwartościowa duma zaślepia cię na pewne rzeczy
W tym momencie Oikawa spojrzał mu wyzywająco w oczy - Nigdy. Nie zapominaj. Mojej bezwartościowej dumy Ushijima. Żadna drużyna nie zapewnia gwarantowanego zwycięstwa, a z samego szczytu jest łatwiej spaść, niż ci się wydaje. Na twoim miejscu nie podchodziłbym do gry tak lekceważąco
Napięcie między dwójką graczy rosło, a reszta drużyny nawet nie odważyła się wtrącić. Po minutach ciszy, zdających ciągnąć się w nieskończoność jeden z nich w końcu odpuścił
- Żałosne... - westchnął Wakatoshi - najwyraźniej jedynie poprzez grę mogę sprawić, żebyś na własnej skórze poczuł konsekwencje swoich błędnych decyzji. Jak już wspominałem, gra przemawia na boisku lepiej od słów... zwłaszcza od kogoś, kto nie mógł odnieść miażdżącej wygranej nad betonową drużyną. Za długo to wszystko się ciągnęło i pewnie sam zdajesz sobie z tego sprawę. O ile dobrze pamiętam, z nami ani razu nie wygraliście, więc jeśli macie jakiekolwiek nadzieje na wygraną to z chęcią je zgasimy. Tyle razy ile to będzie konieczne
- Betonową drużyną? - pomyślał zdumiony Oikawa - zaraz... chodzi mu o Karasuno? - zanim jednak miał okazję go o to zapytać, zauważył, że cała drużyna gdzieś odeszła. Jakby tego było mało, to kolejny mecz właśnie się zaczął
- Świetnie, przez tego ciołka nie zdążyłem zdenerwować czymś Tobio przed meczem - westchnął poirytowany - Iwa - chan na pewno nie będzie tym zachwycony - kilka minut później znalazł się już na trybunach obok kolegi z drużyny
- I jak? Załatwiłeś sprawę jak należy? - spytał Iwaizumi
- Co do tego... i tak i nie - burknął Oikawa, odwracając wzrok
- Co to niby ma znaczyć?
- Eh... bo widzisz - zaczął niepewnie - chciałem mieć to jak najszybciej z głowy, ale tak się złożyło, że minąłem się z Shiratoizawą...
- O nie... - westchnął Iwa - chan z miną "za jakie grzechy muszę się męczyć z tym człowiekiem" znając ciebie, to nie mogło z tego spotkania wyjść coś dobrego
- Nie musisz do tego podchodzić tak pesymisty... - przerwał, wyczuwając ciemną aurę. Z pewnością oberwałby właśnie piłką w głowę, gdyby tylko znalazła się jakaś w pobliżu
- Nawet się bardziej nie pogrążaj! Byłeś taki, odkąd pamiętam i jeszcze się kiedyś dziwiłeś, od kogo Kageyama nauczył się podobnego zachowania... na szczęście teraz nie ma tych starych nawyków
- Obeszło się bez rozlewu krwi, więc źle nie było - zaśmiał się
- W takim razie co się wydarzyło?
- Na razie skup się na meczu Iwa - chan. Potem ci powiem// Pomyślałam, że Ushijima będzie miał bzika na punkcie Oikawy, chociaż jakby nie patrzeć, to nie ma za bardzo różnicy od anime 😂 w końcu ciągle uważa, że Oikawa lepiej sprawdziłby się w Shiratoizawie.

CZYTASZ
Jesteś mój
FanfictionJakie to uczucie, gdy twój największy rywal wie coś, czego wiedzieć nie powinien i jeszcze ten fakt wykorzystuje ?