Z reguły to właśnie pierwsze mecze pokazują, kto tak naprawdę zyskał na sile
Mocniej...
Kto jest wart chociaż odrobinę uwagi i pokonania
Szybciej...
I przede wszystkim kto tak naprawdę traktuje siatkówkę jako pasję, nie tylko kolejny sposób na zabicie monotonii w życiu
Dokładniej...
Tym razem nie było inaczej. Z pewnością wiele drużyn odpadło już na starcie, by inne mogły przejść dalej.
Jednak Oikawa obecnie nie zawracał tym sobie głowy. Jedyne co teraz się dla niego liczyło to piłka, siatka i boisko po jej drugiej stronie. Karasuno nie było jedynym rywalem godnym uwagi. Oprócz oglądania porażki Tobio drugi raz z rzędu, równie bardzo chciał pokonać niezwyciężoną Shiratoizawe.
Po odbiciu kolejnych piłek spojrzał na swoją dłoń. Nie wiedział, czy drżała od niezliczonej ilości uderzeń, czy przez czystą ekscytację na myśl o czekających go starciach?
- Może zacząłbyś tak oszczędzać energię na nadchodzące mecze? - z zamyślenia wyrwał go nie kto inny jak Iwa - chan
- Mamy przecież jeszcze sporo czasu, więc po zamartwiać się na zapas? - Oikawa poćwiczył serwowanie jeszcze kilka razy, po czym otarł twarz ręcznikiem. Siatkówka nie tylko sprawiała mu przyjemność, ale również pomagała uporządkować myśli... zwłaszcza w kwestii, która wcześniej nie wydawała się problematyczna
- Czas to był, tyle że jakieś dziesięć twoich odbić temu - wtrącił się Matsukawa - z resztą nikt nie świruje z ćwiczeniami tak bardzo jak ty
- Ranisz moje serce Mattsun! - powiedział kapitan drużyny z udawanym smutkiem w głosie - jak mogłeś pomylić ćwiczenia z lekką rozgrzewką przed zmiażdżeniem przeciwników
- Eh? - zdziwił się Hanamaki - myślałem, że miażdżymy Karasuno, a pozostałych pokonujemy jakby nigdy nic...
- Jak ty się nie znasz Makki... - westchnął Oikawa - to raczej oczywiste, że słabeusze odniosą wrażenie bycia zmiażdżonym, lecz tak naprawdę dla nas nie będą stanowić żadnego wyzwania. Są jednak nieliczne drużyny... - zanim Tōru mógł się dobrze rozgadać, zobaczył, jak piłka z dużą prędkością leci w kierunku jego głowy. Najwyraźniej pewne rzeczy pozostaną bez zmian.
- Nie żeby coś, ale Karasuno niedługo zaczyna kolejny mecz - powiedział Iwaizumi, patrząc znacząco na Oikawe. Sam rozgrywający musiał teraz się zmierzyć ze sprawą, którą cały czas spychał na drugi plan
- Nie masz przypadkiem czegoś do załatwienia? - spytał bardziej dobitnie, przy okazji wzbudzając zainteresowanie u pozostałych członków drużyny. W końcu nigdy nawet przez myśl by im nie przeszło, że Oikawa może mieć chwile słabości, dlatego cała zaistniała sytuacja wydawała się im interesująca.
- Racja, mam... - Oikawa uśmiechnął się, kierując się w stronę wyjścia z hali, zostawiając za sobą zdezorientowaną drużynę. Powoli układał w swojej głowie plan na korzystne wykorzystanie poznanych zagrywek przeciwnika, jednocześnie nie wyglądając na słabego i zdesperowanego. Notes może i odda, lecz tego, czego się z niego nauczył, pozostanie w jego głowie na długi czas. Najlepszym rozwiązaniem będzie obserwacja. Jeżeli przeciwnik Karasuno będzie mieć problemy, zawsze - zupeełnym przypadkiem - może dotrzeć do nich informacja jak zablokować rudzielca albo króla boiska. W zależności od sytuacji może być tych informacji więcej. Dodatkowy stres i rozpacz mogą wpłynąć na korzyść rywala, jednak musi działać ostrożnie. Oikawa obiecał sobie, że to on ostatecznie zniszczy Tobio, a wraz z drużyną całe Karasuno.
- Czekaj, Oikawa! - z zamyślenia wyrwał go ktoś z drużyny - czy ty przypadkiem na ostatnią chwilę.... - na te słowa nagle zatrzymał się, czekając co usłyszy dalej
- ...idziesz narzucić się jakimś dziewczynom, do czasu aż nie zgodzą się z tobą umówić?
Na te słowa zaśmiał się - spokojna twoja głowa, na to będzie czas innym razem. Tym razem jest to coś bardziej interesującego
- Tylko wróć niedługo - rzucił Iwa, zastanawiając się jakie rozwiązanie znalazł.Tak tak wiem, że dość długo nie dawałam znaku życia i że dość wolno mi to idzie. Nie będę zaskoczona jak większość osób po prostu mając dość czekania przestała śledzić tą historię. I know, zasłużyłam sobie ;__; jednak wstępnie mogę powiedzieć, że pracowałam nad czymś nowym... i starym w sumie też. Mianowicie kontynuacją obecnej historii, lecz nie będzie w formie następnych rozdziałów, lecz jako oddzielne opo. Miłego czytania w każdym razie
CZYTASZ
Jesteś mój
FanfictionJakie to uczucie, gdy twój największy rywal wie coś, czego wiedzieć nie powinien i jeszcze ten fakt wykorzystuje ?