- Chcesz spać ze mną? - spytałem wskazując na łóżko. Nie chciałem zostawiać go jeszcze.
- Zgniótł byś mnie we śnie. Zostanę na poduszce.
- Nie będzie ci za zimno? - byłem trochę sceptyczny co do tego pomysłu, a wtedy do głowy wpadła mi genialna myśl. - Zaraz wracam. - rzuciłem i podszedłem do szafki przy łóżku. Z pośród całej gamy losowych rzeczy, które tam były, wyciągnąłem woreczek pełen miękkiej, białej waty. Wyciągnąłem dość dużo i ułożyłem w niskim, dużym naczyniu.
- Spróbuj. - zachęciłem z wielkim uśmiechem.
Wróżka podeszła do prowizorycznego łóżka i położyła się wśród puchu, od razu wzdychając z przyjemności.
- Tak miękko...! I tak przytulnie ooh! - wtulił się w watę i uśmiechnął do mnie.
Sprzątnąłem jeszcze kostki lodu, powiedziałem mu dobranoc i położyłem się z powrotem spać.
Rano trzeba było iść do szkoły. Nie śmiałem budzić Luke'a, ale przeniosłem jego łóżko trochę bardziej na lewo, żeby nie był aż tak widoczny z drzwi i zostawiłem notkę z instrukcją co gdzie jest, i co ma zrobić.
W szkole nie mogłem się skupić. Na brzegach zeszytów rysowałem skrzydła lub szczegóły twarzy małego chłopaka, który jak na razie zamieszka w moim pokoju.
Gdy wróciłem, zastałem go siedzącego wciąż na biurku i bawiącego się małym kłębkiem waty.
- Hey jak tam? - spytałem z małym uśmiechem
- Nudzi mi się.
- Więc może coś mi opowiesz? - Przesunąłem po nim palcem, a ten krzyknął z bólu. - Co się stało?!
- Złoto. - pisnął wskazując na pierścień który nosiłem, żeby wyglądać bardziej punkowo. - Złoto rani wróżki.
Więc wstałem, ściągnąłem ozdobę i wyrzuciłem ją przez okno, nie zważając na jego zszokowaną twarz. Wyciągnąłem z szuflady niemalże taki sam, tylko że z czarnej stali i zastąpiłem nim ten z postarzanego złota, którego się pozbyłem.
- Ten jest ładniejszy. - rzuciłem pokazując mu dłoń, a ten po chwili szoku uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Hey Mikey? - wróżka pociągnęła delikatnie za kabel od moich słuchawek nausznych, a ja ściągnąłem je, pozwalając żeby leżały wokół mojej szyi, wyglądając całkiem cool.
- Co tam Luke? - spytałem nie spuszczając wzroku z monitora.
- Ile masz wzrostu?
- Sto osiemdziesiąt pięć centymetrów, a ty mały?
- Cz-zternaście... - wyjąkał zszokowany.
- Czyli o sto siedemdziesiąt jeden centymetrów mniej ode mnie. - zaśmiałem się patrząc na niego, czekając na odrodzenie w grze.
- Hey i tak jestem bardzo wysoki jak na wróżkę! ...Um Mike? - spytał chwilę później.
- Tak?
- Bo... Um... Moje ubrania... - mówił zawstydzony, a ja dopiero po popatrzeniu na nie zrozumiałem, że płatki i liście zaczynały schnąć i się psuć.
- Coś na to poradzimy, a ja chyba nawet wiem co. Nie jestem utalentowany w szyciu, ale możemy iść na zakupy, co ty na to?
- Nie wydaje mi się, że w środku miasta będzie sklep z ubraniami dla wróżek.
- No to się zdziwisz blondi. - uśmiechnąłem się wesoło i ubrałem buty.
Luke'a wsadziłem do kieszonki przy sercu na mojej jeansowej kurtce, żeby mógł wszystko widzieć i wziąłem jeszcze telefon oraz portfel. Rzuciłem do mamy, że idę na zakupy, po czym już byliśmy wolni.
Przy jednym z większych centrum handlowych istniał drobny sklep. Nazywał się magiczny zakątek i naprawdę takim był. Prowadziła go starsza pani z zamiłowaniem do robótek ręcznych i szycia. Prawdziwy raj dla Luke'a.
Hey!
Tak bardzo przepraszam że nie było rozdziału!!! Byłam na weselu i po prostu całkowicie wypadło mi z głowy
Teraz już wiemy jak wysoki jest Luke :-3
Coś się u was zmieniło? Coś ciekawego się stało?
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Różnice Międzygatunkowe / Muke
FanfictionPewnej burzowej nocy wampirza wróżka utknęła w pokoju swojej dzisiejszej ofiary...