Obudziłem się całkowicie zmęczony. Jak zwykle z resztą. Nie potrafiłem spać ze świadomością, że małego blondyna nie ma tu ze mną.
Minęły już dwa tygodnie od tamtego dnia. Od moich urodzin, które świętowałem jedynie z nic nie wiedzącą mamą i dwójką przyjaciół, którzy jedynie polowali na ciasto.
Uśmiechnąłem się lekko do plakatu z wróżkami z przepiękną panoramą za sobą. Nie wiedziałem skąd go mam, ale jak zawisnął tam kilka lat temu, tak wisi do teraz.
Ubrałem się, założyłem na głowę szarą beanie i ruszyłem do szkoły.
Ashton powiedział, że muszę nauczyć się kontrolować swoje emocje, bo wąsy wysuwają się jedynie, kiedy jestem pod dużym stresem, boję się lub panikuje.
- Cześć mamo! - zawołałem w głąb domu i wyszedłem.
Szkoła.
Jak ja kocham szkołę.
To miejsce, w którym edukujesz się najwięcej w swoim życiu. Na przykład, żeby nie mówić cześć tym, którzy wyglądają na lepszych, bo grozi to utratą części ciała lub rozumu. Dowiadujesz się także, co to musica.ly i kończysz oglądając ludzi ze swojej szkoły ze zniszczonymi zasłonami na szyi, waląc w klawiaturę młotkiem i krzycząc, aby nie jedli mydła. (ktoś coś? Nie? Huh, wasza strata)
Za to są tu moi przyjaciele. Bez nich raczej bym nie przeżył tych bolesnych tortur w postaci siedzenia pod przymusem i zmuszania do słuchania nudnych rzeczy.
To tak jakby kazali ci słuchać muzyki, której nienawidzisz przez kilka godzin z rzędu!
- Boże Mike, ty popadasz w ruinę! Minęło już tyle czasu, czemu jeszcze w ogóle o nim myślisz?! - z myśli wzbudził mnie Calum.
- To nie jest tak, że potrafię przestać myśleć o osobie, którą kocham. Nawet jeśli wiem, że nie ma już dla nas szans...
- Oh Mikey... To boli, widzieć cię w takim stanie.
- Ja tylko chcę, żeby on wrócił... - szepnąłem na skraju łez.
Dwójka spojrzała po sobie i przytuliła mnie.
No oczywiście! Przecież oni mieli kontakt z Luke'iem!
On był ich przyjacielem. Na pewno rozmawiają ze sobą całkiem często.
To nagle stało się takie niezręczne...
Co jeśli rozmawiają z nim o mnie?
Jak się czuję Luke? Czy on też jest całkowicie zniszczony od środka? Może nie? Co myśli na wspomnienie o naszym pocałunku?
Problem był w tym, że z każdym dniem czułem, jak tracę go coraz bardziej. Szansa na powrót ciągle malała i wcale mi się to nie podobało.
Jednak nie mogłem nic zrobić...
Dwa dni później zdecydowałem, że zrobię wszystko, żeby pozbyć się tych uszek i ogona. Nienawidziłem ich przez fakt, że zabrały mi ukochaną osobę.
Już miałem w dłoni nóż.
Już stałem przed lustrem.
Już przykładałem ostrze do dołu uszka.
Kiedy poczułem na karku malutki, miękki pocałunek.
- Nie rób tego Mike. - szepnął ten przepiękny głos. - Kocham cię, nie zależnie czym jesteś. - Luke patrzył mi prosto w oczy unosząc się przed moją twarzą.
Był wręcz nierealny.
- Nie wyglądało na to wtedy... - szepnąłem wciąż zszokowany jego obecnością.
- Kocham cię. Michael, naprawdę cię kocham. Byłem pod wpływem emocji, mówiłem takie głupie i nieprawdziwe rzeczy... Wcale nie jesteś potworem. Jesteś wielkim, miękkim, słodkim chłopakiem z włosami prosto z anime. Chłopakiem, który skradł moje serce.
- Lukey... - łzy zaczęły formować się w moich oczach.
Cały pokój zaczął znikać, razem z moim ukochanym. Wyciągnąłem jeszcze do niego rękę, ale moja dłoń spotkała tylko powietrze.
Co się dzieje?
Heyyyyyyyy
Także tak
Jak myślicie? Co się dzieje?
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Różnice Międzygatunkowe / Muke
FanfictionPewnej burzowej nocy wampirza wróżka utknęła w pokoju swojej dzisiejszej ofiary...