Calum podniósł się i pomógł mi wstać, po czym otarł łzy z moich oczu.
- Przepraszam Mikey. Nie powinniśmy tego ukrywać przed tobą. Już nie będziemy nic przed tobą ukrywać, jesteś przecież naszym najlepszym przyjacielem. Będzie lepiej okey?
- Okey Cally. Chodźmy do nich. Czy to znaczy, że naprawdę jesteś wróżką?
- Nie wydaje mi się, że wciąż mogę się tak nazywać. - westchnął ciężko - Ale tak, oryginalnie jestem rozmiaru Luke'a.
- Wow. Nie wyobrażam sobie malutkiego ciebie. Ja nawet nie wyobrażam sobie żebyś był niższy a co dopiero...
Pogodziliśmy się na dobre następnego dnia w szkole, kiedy Ashton przyniósł ciastka jego mamy.
Uwielbiałem ciastka jego mamy...
Jednak po powrocie do domu czekała na mnie moja mama.
- Nie możesz spotykać się z tym lokowanym chłopakiem Michael.
- Tobie też cześć. Chwila co? Jak to? Przecież to Ashton! Znasz go od kilku lat!
- Ten chłopak ma na ciebie zły wpływ!
- Niby jak?! A Calum to już nie, tak?! Co się tutaj dzieje?!
- Jeśli jeszcze raz usłyszę, że spotkałeś się z nim...! Idź do pokoju Michael.
Warknąłem coś pod nosem i skierowałem się do mojej nory. Już zamknąłem za sobą drzwi z odpowiednim trzaskiem, kiedy zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłem na podłogę.
Kiedy się obudziłem, leżałem na łóżku.
Jak znalazłem się na łóżku?
- Mikey! Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś kiedy tak zemdlałeś! - usłyszałem obok siebie głos Luke'a i zmusiłem moje oczy do złapania ostrości.
- Lu? Czy ty przypadkiem nie byłeś malutki? Czy ja się skurczyłem? - mówiłem sennie patrząc na chudego, wysokiego chłopaka o pięknych, błękitnych oczach.
- Proszek zmieniający rozmiar. Calum dał mi go trochę w razie czego. - rzucił uśmiechnięty i mnie przytulił, kładąc się na moim ciele.
Nie ważne ile razy później chciał się podnieść tłumacząc, że jest ciężki, jedynie przyciskałem go mocniej do siebie. Bo wcale taki nie był. Może zmieniłbym zdanie gdyby siedział mi na brzuchu czy żebrach, ale rozprowadzając ciężar swojego ciała na całą jego powierzchnię był naprawdę lekki i przede wszystkim ciepły.
- Na ile taki będziesz? - zamruczałem patrząc na niego. Nasze twarze były naprawdę blisko i wcale na to nie narzekałem.
- Jeszcze tylko chwilę. Wziąłem małą dawkę.
- Więc chyba muszę korzystać z okazji. - szepnąłem, podążając za głosem serca oraz ignorując ogarniający mnie strach.
Delikatnie złączyłem nasze usta jedynie na chwilę, po czym uśmiechnąłem się szeroko.
- Chce jeszcze raz, mogę?
Blondyn na początku lekko zaskoczony, uśmiechał się teraz, a brak protestów wziąłem za tak.
Jednak nie było żadnego języka, czy tony śliny. Po prostu dłuższy pocałunek. A i tak był taki idealny...
Sprawił, że chciałem więcej.
- Twoje usta są takie miękkie o mój boże. W fanfiction nie kłamią.
- Ups czas się skończył. - zaśmiał się cicho i w sekundę zmniejszył się do swojego rozmiaru.
- Słodziak z ciebie, wiesz? - wziąłem go na ręce.
- Wcale nie! Jestem hybrydą wampira! Jestem przerażający!
Hey!
Czy Luke jest naprawdę przerażający?
Jak tam u was?
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Różnice Międzygatunkowe / Muke
FanfictionPewnej burzowej nocy wampirza wróżka utknęła w pokoju swojej dzisiejszej ofiary...