Wszedłem do sklepu uderzając przy tym drzwiami o dzwonek i rzuciłem dzień dobry wgłąb pomieszczenia. Było tu pełno drewnianych mebli i dziwnych, starych rzeczy.
Przy ladzie już czekała właścicielka z miłym uśmiechem na twarzy i z lekkim zaskoczeniem zauważyła, że to nie kolejne dziecko, a nastoletni chłopak odwiedził jej sklep.
- W czym mogę ci pomóc młodzieńcze? Czyżby prezent dla młodszej siostry?
- Coś w tym rodzaju. - zaśmiałem się - Potrzebuje ubrań dla wróżki. - powiedziałem wprost, a ta wcale nie była zaskoczona. Lalki wróżki były mało popularne, ale istniały.
- Jak duża jest?
- Ma czternaście centymetrów wzrostu. - powiedziałem pamiętając dokładnie - Oh, zapomniałem o istotnej rzeczy! - westchnąłem śmiejąc się z samego siebie, kiedy kobieta zaczęła układać na ladzie różne sukienki i spódniczki.
- Cóż to takiego?
- To jest chłopak. - zachichotałem, a ta również zaśmiała się na tą informację. - Ale myślę, że spodobała by mu się jedna z tych rzeczy.
- Oh jaka? To zawsze dobre urozmaicenie do prezentu! - spytała rozbawionym tonem, a ja pokazałem na drobne, różowe tutu.
Poczułem delikatny ruch w kieszeni i wiedziałem, że Luke zobaczył co mu wybrałem jako pierwsze ubranie.
Teraz na ladzie leżały w rządku różne spodnie, bluzki, kurtki i nakrycia głowy.
Wybrałem te, które uznałem że sam bym nosił i już chciałem płacić, kiedy właścicielka wyciągnęła jeszcze jedno pudełko z rzeczami.
- To nie tak, że wróżki biegają bez majtek mój drogi. - powiedziała patrząc na mnie poważnie.
Niezręcznie było wybierać bieliznę chłopakowi, który wszystko to widział, ale nie pozostawił mi wyboru.
Teraz miałem już całą torbę ubrań.
Za radą kobiety wziąłem również małe przybory do higieny i interesujący flakonik płynu, który był niby lekiem na zranione skrzydła.
Tak zaopatrzony wróciłem do domu razem z małą wampirzą wróżką.
- Teraz mamy już wszystko co potrzebne, żebyś trochę jeszcze ze mną został. Przynajmniej do momentu, w którym twoje skrzydło się zagoi. - uśmiechnąłem się ukrywając smutek na myśl, o zniknięciu blondyna.
Niby znamy się dwa dni, ale zdążyłem go polubić i przyzwyczaić do jego obecności.
- Twoje kieszenie są niewygodne. - rzucił jedynie i położył się na swoim miękkim łóżku. - I czemu kupiłeś mi tutu?!
- Bo wiem, że ci się spodoba chodzenie w nim.
- Nie lubię chodzenia. - burknął zakopując się w wacie.
- Zauważyłem mały - zaśmiałem się myśląc o każdym razie kiedy wskakiwał mi na ręce, żebym gdzieś go zaniósł.
W nocy zastanawiałem się czy Luke mnie lubi. Czy to nie jest tak, że chce tylko uciec.
Mijały dni, a mała wróżka coraz bardziej przybliżała się do mnie i wcale na to nie narzekałem. Ten blondyn był cudowny. Gdybym miał mieć wymarzonego chłopaka, byłby idealnie taki jak on.
Tylko, że trochę wyższy.
- Wróżki istnieją. Więc co jeszcze? - spytałem siedząc przy nim na łóżku.
- Wampiry, wróżki, wilkołaki, elfy, trolle... I najgorsze, kotokształtne. Są naturalnymi wrogami wampirzych wróżek. No i wtedy są wszystkie hybrydy pomiędzy tymi gatunkami. Tak jak ja.
- Chwila. Jak wampir miał seks z taką wróżką? - spytałem pokazując rękami różnice wzrostu. To dało mi trochę nadziei. Tak tylko troszkę.
Ale czemu? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Oprócz pyłku do latania, jest też pyłek do zmieniania wzrostu i tak dalej i tak dalej. Znam wróżkę tak zakochaną w jednym wilkołaku, że cały czas jest pod wpływem pyłku wzrostu. Są taką cudowną parą... Jednak rodzina wróżki jest okropna i wyklnęła go za to. Odcięli mu skrzydła. Wyobrażasz to sobie? To niemalże jak morderstwo dla wróżki.
- Mówisz o homoseksualnej parze? - spytałem lekko zagubiony w zaimkach, których używał
- Tak. ...Czy to ci przeszkadza?
- Nie Luke. Jak mogło by mi przeszkadzać? Skoro sam jestem homoseksualny...
- Co?! - pisnął niedowierzając
- No, a teraz się skup się dalej na opowiadaniu mi o rzeczach, które niby nie istnieją.
- No okey. A więc uważam, że to niesprawiedliwe. Fakt, że tylko wróżki oraz ich hybrydy są małe.
hey jak tam??
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Różnice Międzygatunkowe / Muke
FanfictionPewnej burzowej nocy wampirza wróżka utknęła w pokoju swojej dzisiejszej ofiary...