Epilog

42 5 6
                                    


Kiedy główna siedziba Enklawy padła, reszta wydarzeń potoczyła się błyskawicznie. Nasza podróż przyniosła wiele dobrego. Osady rozkwitły i z otwartymi ramionami witały Dziecko Przeznaczenia. Noah miał jednak dość nieustannej wędrówki. Razem ze swoim plemieniem oraz ludźmi z trzynastki stworzyli silną i niezależną społeczność. Demokratyczną, praworządną i uczciwą. Byli kolejnym dowodem na to, że odbudowa dawnego świata wciąż pozostawała w zasięgu ludzkości. Wystarczyło trochę chęci, zaparcia, współpracy i człowieczeństwa, aby stworzyć coś wspaniałego. Razem.

Cassidy opuścił naszą grupę najwcześniej. Udał się w podróż do Republiki Nowej Kalifornii, która zajmowała się jednoczeniem pustkowi. Słyszałem nawet, że dzięki działaniom RNK poniekąd znalazł sobie żonę. Doczekał się nawet potomstwa, jednak jego burzliwa i ciekawska natura nie pozwoliła na zbyt długie siedzenie w miejscu. Wyruszył w daleką podróż i słuch po nim zaginął. Myślę, że udał się do Teksasu. Tak wiele o nim wspominał podczas naszej wspólnej wędrówki. Obyś odnalazł ukojenie i odpowiedzi na zadawane pytania, Johnie Cassidy. Byłeś dobrym człowiekiem, wspaniałym kompanem i przyjacielem.

Drugą osobą, która opuściła naszą grupę, był Marcus. Szeryf Broken Hills doskonale wiedział, gdzie jest jego miejsce. Ludność małego miasteczka potrzebowała pomocy, mimo rozwiązania wewnętrznych problemów i konfliktów. W końcu stało się najgorsze - wyczerpał się uran. Ludzie i mutanci zaczęli masowo opuszczać miasto, aż zostało po nim jedynie kolejne betonowe cmentarzysko. Nasz dawny towarzysz wyruszył w kolejną podróż. Nigdy więcej go nie spotkałem, jednak słyszałem, że założył kolejną osadę. Zapewne dotrzymał obietnicy i nazwał ją na cześć swojego dawnego przyjaciela. Popełniałeś wiele błędów, jednak żałowałeś każdego z nich. Obyś nie miał żalu za przeszłość i patrzył z nadzieją w przyszłość. Bądź podporą i ostoją dla swoich ludzi - tak jak w kryzysowych momentach byłeś nią dla nas. Żegnaj, Marcusie.

Sulik nigdy nie odnalazł swojej siostrzyczki. Po upadku Broken Hills zaginął. Mimo że był dzielnym wojownikiem, potrzebował stałej opieki i kontaktu z innymi ludźmi. Obawiałem się najgorszego... Jeśli znalazłeś się w nieodpowiednim miejscu, o złym czasie, prawdopodobnie wkrótce spotkasz swoją rodzinę i zaznasz nieco szczęścia. Jednak mam nadzieję, że twój ziemski żywot nie dobiegł jeszcze ku końcowi i jeszcze odnajdziesz to, czego szukasz. Byłeś inny, nieco przerażający w swojej dziwaczności. Wyczuwałem w tobie niewiele zła, dlatego trzymam kciuki - jak wy to ludzie mawiacie - za ciebie. Żegnaj, druhu.

Vic dostał drugą szansę od córki, która postawiła jeden niepodważalny warunek. Mężczyzna miał już nigdy nie wyruszyć w żadną długą podróż. Po upadku Kryptopolis zamieszkali w jednej z osad należących do Republiki Nowej Kalifornii. Dawny towarzysz schował dumę do kieszeni i zaczął uczyć się od córki, która miała większą wiedzę, mimo dużo krótszego doświadczenia. Stracili mnóstwo wspólnych lat, jednak oboje dostrzegli swoje błędy. Obyś zrozumiał, jak ważną wartością jest rodzina i wspólnota. Niech nie zniszczy tego kolejna ślepa pogoń za nędznymi pieniędzmi, których w tym świecie nie zabrałbyś nawet do grobu przy przypadkowym spotkaniu bandytów. Żegnaj, Vic.

Ja opuściłem grupę ostatni. Najpierw sądziłem, że mógłbym zostać razem z Noah. Stadko nie istniało i nie znalazłaby się ani jedna osoba na tym świecie, która kochałaby mnie, tęskniła i czekała na mój powrót. Pomogłem nawet z budową nowej społeczności, jednak w ludziach z krypty trzynastej wciąż dostrzegałem mnóstwo żalu. Mimo życzliwości z ich strony, wciąż widziałem w ich oczach płomienie, krew i złego ducha tamtych wydarzeń. Każdego dnia to uczucie przytłaczało mnie coraz mocniej, dlatego postanowiłem wyruszyć w dalszą podróż. Samotnie.

Mój los mógłby wydawać się smutny, jednak nalegam, aby nikt nie ronił łez. Być może jeszcze znajdę swoje miejsce na ziemi, gdzie ktoś dostrzeże moją użyteczność. Być może zginę, bo przecież jestem szponem śmierci, a moja umiejętność mowy w pewnym momencie nie będzie miała nic do gadania - jak na ironię. Podróż u boku Dziecka Przeznaczenia nauczyła mnie wiele o obecnym świecie. Tego nie opiszą żadne holodyski czy inne zbiory pamiętników. To trzeba poczuć i doświadczyć na własnej skórze. Obyście nigdy nie musieli przechodzić przez nuklearne piekło.

Wspólna wędrówka pokazała mi, że nawet zapisujący się na kartach historii bohaterowie musieli wiele razy liczyć na pomoc obcych ludzi. Często ufali kolejnym, aby razem wyruszyć w niebezpieczną podróż. Niezauważalni w dokonaniach, stojący na uboczu w cieniu, a czasem całkowicie zapomniani. Za każdym herosem ukrywają się dobre serca i wierni przyjaciele mogący skoczyć za nimi w ogień.

Wspomnienia GorisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz