Część VI

73 8 0
                                    


Wylądowaliśmy pośrodku pustynnej doliny otoczoną zewsząd przez łańcuch wysokich gór ciągnących się aż po horyzont. Pierwszy raz mogłem podziwiać tak ogromne wzniesienia. Prawie w ogóle nie słyszałem słów strażnika, będąc całkowicie pochłoniętym przez zachwycanie się otoczeniem. Rzeźbione przez wiatr skały wyglądały jak odbicie morskich fal z domieszką rdzawych zanieczyszczeń. To cudowne, że takie dzieło przetrwało wyniszczającą wojnę. Nuklearny podmuch zabrał wszystko, co było znane i kochane - bliskich ludzi, świetność zabytków czy dawną kulturę, po której pozostały jedynie zapomniane szczątki. Pierwszy raz w życiu poczułem, że w tak odludnym miejscu mógłbym się zestarzeć.

Żołnierze nie dali mi zbyt dużo czasu na podziwianie pierwszych górskich widoków. Strażnik skończył swoją przemowę, po czym ruszył żwawym krokiem w stronę ogromnego skalistego wzniesienia. Jako że wraz z Grutharem znaleźliśmy się na środku bez enklawistów w pobliżu, mogliśmy pozwolić sobie na dyskretną rozmowę.

- Nie zrobiliśmy jeszcze nic złego, a już czuję ogromne wyrzuty sumienia - rzekł z ogromną powagą w głosie.

- Mam podobne odczucia, Grutharze. - Westchnąłem, rzucając pełne żalu spojrzenie na strażników idących parę metrów przed nami. - Wszyscy żałujemy. Ale w głębi czuję, że ten żal rozpali płomień, który natchnie naszych braci do ogromnych czynów. Zbyt długo siedzieliśmy bezczynnie, wykonując jedynie rozkazy. Chcieli, abyśmy byli jedynie narzędziem i bronią. Nie zauważyli, że staliśmy się istotami zdolnymi do ludzkich uczuć.

- Czasem zastanawiam się... No bo... Czy nasze uczucia są prawdziwe? - spytał łamiącym się głosem.

- Grutharze, może im się wydawać, że jesteśmy jedynie inteligentnymi zwierzętami do tresury. Ale to nie oznacza, że nimi jesteśmy - odpowiedziałem dumnie. - Jesteśmy, żyjemy, rozmawiamy, ŻAŁUJEMY - podkreśliłem ostatnie słowo, wypowiadając je nieco głośniej. - I wiesz - kontynuowałem - to sprawia, że jesteśmy bardziej ludzcy niż oni.

Spojrzał na mnie z lękiem, nie mówiąc ani słowa.

- Tak! Nie lękaj się, bracie. Nie bój się mówić tego głośno. Jesteśmy bardziej ludzcy, bo potrafimy współczuć i żałować.

Nie odpowiedział nic, jednak dostrzegłem delikatny uśmiech na jego twarzy. Pierwszy raz zobaczyłem, jak z nieco podniesionymi kącikami ust znika ta towarzysząca nam wszędzie groza. W sumie to dobrze, że zamilkł. Dotarliśmy do wejścia jaskini u podnóża góry, gdzie nasza rozmowa mogłaby nieść się echem. Nie chciałem, by którykolwiek ze strażników poznał nasze prawdziwe oblicze.

Wejście do wnętrza było ogromne. Nawet z naszymi gabarytami mieliśmy sporo miejsca na przejście jeden przy drugim, nie dotykając w ogóle stropu jaskini. Potrzebowaliśmy jednak sztucznego oświetlenia, gdyż w mroku błądzilibyśmy niczym ślepcy bez przewodnika. W grocie panował porządek. To zdanie wydaje się być dziwne, jednak pierwszy raz widzę, aby w takim miejscu nie pomieszkiwały żadne stworzenia. Brak gekonów, radskorpionów czy nawet śpiących nietoperzy. Nic. Jedynie podejrzana czystość i pustka.

W oddali dostrzegłem metaliczny błysk. Gdy podeszliśmy bliżej, moim oczom ukazała się ogromna gródź w kształcie foremnej zębatki. Na środku wyryto wielką liczbę trzynaście, która początkowo przysłoniła wszystko inne. Dopiero później dostrzegłem murowaną ścianę i niewielką konsolę znajdującą się przy samym murze. Jeden ze strażników podszedł do panelu i zaczął coś wpisywać.

- Pamiętajcie - wtrącił jeszcze Logan - macie zabić jak najmniej. Tylko tych, którzy będą stanowić realne zagrożenie. Reszta idzie do niewoli.

Słowo „niewola" boleśnie odbiło się w mojej głowie, co spowodowało przejście nieprzyjemnego dreszczu. Piszczący dźwięk otwieranej grodzi spotęgował bolesne odczucie. Drzwi toczyły się powolnie wyznaczonym torem, a ja pogrążałem się w coraz większej zadumie i strachu. Wcześniej „jedynie" zabijaliśmy, jednak dzisiaj mieliśmy przyczynić się do czegoś gorszego. Przecież nie można ograniczyć czyjejś wolności ot tak. Choć im dłużej myślałem nad przyszłym losem mieszkańców krypty, tym bardziej dostrzegałem dramat stada. My, istoty budzące największy strach na pustkowiach, zostaliśmy zniewoleni i wykorzystani.

Wspomnienia GorisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz