Przedzieraliśmy się, obracając w popiół ciała obcych i innych wisielców. Swąd spalenizny unosił się w powietrzu, gryząc moje wrażliwe na bodźce nozdrza. A może tak po prostu pachnie zwycięstwo? Im więcej tego nieprzyjemnego odoru, tym mniej stworzeń do pokonania zostało. Wraz ze śmiercią kolejnych istot odczuwałem napływającą ulgę, która rozluźniała moje spięte od walki ciało.
Po długiej batalii na tankowcu zrobiło się dziwnie cicho. Oczywiście, słyszałem stukoty z górnego pokładu czy niezidentyfikowane dźwięki niosące się rurami, jednakże te robacze szmery i piski w końcu ucichły. Czy to był koniec?
— Jak myślicie? Czy to wszystkie? — spytał Cassidy, przesuwając się ostrożnie plecami do ściany.
— Nie mam pojęcia. — Noah wzruszył od niechcenia ramionami. — Też czuję się wyczerpany.
— I pomyśleć, że większość tych stworzeń kiedyś była pupilkami Mistrza... — Marcus spojrzał z żalem na truchło jednego z centaurów.
— Ale mój przodek skopał mu dupsko. I tym sposobem już nie są jego domowymi zwierzątkami — syknęło Dziecko Przeznaczenia. — Nie mamy teraz czasu na stare sentymenty.
— To nie sentyment. To... to już tylko przeszłość. — Odetchnął z wyraźną ulgą, przymykając przy tym powieki. — Idziemy.
— A to co?
Stanęliśmy przed ogromną ścianą z wycięciem w kształcie głównej grodzi do krypty. Mogliśmy na spokojnie ją obejść, by dotrzeć do niesprawnego komputera, który służył do otwierania takich drzwi. Całość wyglądała na porządnie nadpaloną i doszczętnie zniszczoną.
— Dziwne, co nie? — Cassidy bacznie obejrzał ścianę z każdej strony. — Ale gdzie są drzwi?
— Czy to teraz istotne? — spytał zirytowany Marcus, któremu najwyraźniej nasz postój nie był kompletnie na rękę.
— Może je gdzieś przewozili... No wiecie... Jeszcze przed wojną. Słyszałem, że zależało im na czasie, więc wiezienie gotowych elementów nie byłoby głupim pomysłem. Potem tylko dorzucić drzwi i gotowe. — Noah zdjął rękawice pancerza i delikatnym ruchem przejechał po zniszczonej konsoli. — Ten jednak chyba nie dotarł planowo na miejsce. — Wcisnął na dłoń rękawicę, przytwierdzając ją do reszty zbroi. — Pierwszy raz widzę coś takiego.
— Pierwszy raz jesteśmy na tankowcu. Może to dlatego? — rzucił ironicznym tonem Marcus. — Możemy znaleźć ten nieszczęsny pokój i stąd odejść?
— Tak... No, panienki! Nie ociągać się. Ruszamy! — Noah machnął na nas ręką, stając na czele grupy i prowadząc w nieznane rejony statku.
Przeszliśmy przejściem między wygrodzonymi fragmentami podłogi. Sam nie do końca rozumiałem ideologię odgradzania barierkami kawałków posadzki, jednak nie byłem żadnym technikiem, który mógłby wypowiedzieć się na ten temat. Nie zadając już żadnych pytań, szedłem za resztą grupy. Podziwiałem ten wielki tankowiec od wewnątrz, kompletnie zapominając, iż nie sprawdziliśmy dokładnie reszty terenu. Stracenie koncentracji w nieodpowiednim momencie mogłoby być moją ostatnią w życiu głupotą.
Na moje szczęście okazało się, że wszystkie bestie zostały unicestwione. Dla pewności sprawdziliśmy jeszcze oddzielone od reszty pomieszczenia z ledwo sprawnymi terminalami, które również okazały się bezpieczne. Dotarliśmy do żelaznych drzwi z okrągłą wajchą na środku.
CZYTASZ
Wspomnienia Gorisa
FanficSzpony śmierci to jedne z najniebezpieczniejszych stworzeń na Pustkowiach. Kiedy pozostałość dawnego rządu, Enklawa, wchodzi w posiadanie toksyny FEV, zaczynają się eksperymenty na tych śmiercionośnych zwierzętach. Inteligencja groźnych istot ulega...