Ewelina
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Uznałam, że pójdę pobiegać. Zawsze lubiłam to robić jak miałam jakiś problem. Mogłam wtedy pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Biegłam przez park dość szybko, nie zauważyłam wystającego korzenia i się wywaliłam. Poczułam tylko jak ból przeszywał moją kostkę. Burknęłam pod nosem i wtedy wpadł na mnie jakiś mężczyzna.
- Uważaj jak chodzisz- syknęłam.
- A Ty uważaj gdzie siadasz. Nie widzisz, że tu jest ścieżka a nie ławka?
- Widzę, ale właśnie miałam ochotę sobie posiedzieć na ścieżce gdybyś patrzył przed siebie a nie w telefon to byś mnie zauważył i mógł ominąć.- mówiłam to wszystko dość sarkastycznym tonem. Burak pomyślałam. Nadęty burak.
- Gdybyś siedziała na ławce nic by się nie stało.- powiedział i odszedł.
Gdy wróciłam do mieszkania moich przyjaciół ich już nie było. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam do lekarza bo kostka nadal mocno bolała. Po kilku godzinach czekania w końcu się doczekałam. Okazało się, że kostka jest zwichnięta i muszę sobie kupić stabilizator. Pokuśtykałam więc do apteki i kupiłam to ustrojstwo na nogę. Pokręciłam się jeszcze po mieście szukając jakiś ogłoszeń o pracy i mieszkaniach. Zrobiłam zakupy i wróciłam do mieszkania. Ugotowałam kolację i czekałam na Martę i Damiana. Stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu więc wybrałam się w jeszcze jedno miejsce.
CZYTASZ
Biznes, a może jednak miłość?
Romance"-A co będzie jak jednak, któreś z was się zakocha w drugim albo znajdzie sobie kogoś z kim chciałby być? - To proste. Nikt się w sobie nie zakocha. Jak Łukasz sobie kogoś znajdzie to się wyprowadzę. To rozwiązanie nie jest na zawsze. Można powiedzi...