ŁUKASZ
Obudziłem się wcześniej od Eweliny, nie chciałem jej budzić dlatego wstałem z łoża najciszej jak potrafiłem i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem z nią przy stole. Moje myśli cały czas krążyły przy tym co opowiedziała mi wczoraj Ewelina. Musiał być to dla niej bardzo trudny okres. Nie dość, że straciła narzeczonego to i dziecko. Nie potrafiłem sobie wyobrazić co czują osoby w takich momentach swojego życia. Ja nigdy nie miałem styczności z tak okrutną sytuacją. Chciałem z nią zostać, ale muszę iść do pracy bo mam ważne spotkanie. Gdybym mógł je tylko przełożyć. Poszedłem się ubrać i wyszedłem.
EWELINA
Jak się obudziłam Łukasza już nie było, pewnie musiał iść już do pracy. Ja na szczęście miałam dzisiaj nocną zmianę. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam mówiąc mu Aleksie i dziecku. Jednak poczułam ulgę, że w końcu mogłam to z siebie wyrzucić. Postanowiłam, że po śniadaniu pójdę do Marty. Jak pomyślałam tak też zrobiłam i już po około godzinie byłam w szpitalu. Weszłam do jej sali.
- Cześć kochanie. Jak się czujecie?
-Cześć Ewelina, dobrze. Jestem jeszcze trochę zmęczona i bardzo szczęśliwa. Jutro wychodzimy do domu. Damian nie może się doczekać. A ty ? Wyglądasz na zmęczoną.
- Miałam ciężką noc. Ale się nie przejmuj już jest wszystko dobrze.
- Chodzi o Aleksa i Alana?
- Przed Tobą nic się nie ukryje.
-Wiedziałam, że tak może być..
- Opowiedziałam o wszystkim Łukaszowi. Poczułam ulgę, że z kimś o tym porozmawiałam.
-To dobrze.
- Te święta będą chyba najpiękniejszymi dla was co?
- Owszem. Już się nie mogę ich doczekać. Pierwsze święta w trójkę. Właśnie miałam Ci powiedzieć żebyś przyszła do nas na wigilię.
- Dziękuję, ale nie przyjdę. Jadę do Krakowa do Maćka. Będzie też Sebastian z Iloną i dzieciakami. A w drugi dzień świąt jadę do Zakopanego do babci i będę tam do sylwestra.
- To aż tydzień nie będziemy się widzieć?
- Tak, Szybko zleci. Dobra muszę już iść.
- Dziękuję za odwiedziny. Na razie.
- Na razie.
Ze szpitala pojechałam do promotora. Musiałam chwilę poczekać bo akurat był jakiś student. Od razu jak wyszedł profesor zaprosił mnie do środka.
- Dzień dobry Pani Ewelino. Cieszę się bardzo, że postanowiła Pani spróbować. Szkoda by było gdyby Pani praca nie była dokończona.
- Dziękuję Panie profesorze. Też tak stwierdziłam dlatego tu jestem.
- Bardzo dobrze. Przygotowałem dla Pani dokumenty musi je pani wypełnić i dostarczyć do kadr.
- Dobrze. Zrobię to jak najszybciej.
- Proszę się nie śpieszyć. Ja teraz wyjeżdżam i wracam dopiero po 6 stycznia i wtedy będziemy musieli się spotkać i omówić to co Pani zrobiła i nanieść ewentualne poprawki. Chociaz myślę, że będzie ich bardzo niewiele.
- mam taka nadzieję Panie profesorze. W takim razie miłego wyjazdu i do zobaczenia
- Do zobaczenia.
Po spotkaniu z promotorem poszłam na cmentarz. Sprzątnęłam grób, zapaliłam świeczki i wróciłam do domu. Zostało mi już niewiele czasu więc zaczęłam się szykować do pracy. Akurat jak miałam wychodzić wrócił Łukasz.
- Cześć. Wcześnie wróciłeś.
-Cześć. Odwołano ostatnie spotkanie i stwierdziłem, że dokończę projekt w domu.
-Mhm. To miłej pracy.
- Dziękuję, Tobie też.
-Dziękuję.
Po drodze zadzwoniłam do Sebastiana. Jednak długo nie porozmawialiśmy bo padła mi bateria w telefonie. Szlag! Zapomniałam jej naładować. W sumie może i lepiej. Nic nie będzie mnie rozpraszało. Jesteśmy uzależnieni od tych wszystkich telefonów, laptopów i innych elektronicznych zapychaczy czasu, że nie dostrzegamy co w życiu naprawdę się liczy. Wrzuciłam telefon do torby i wyszłam z tramwaju. Znowu zaczął padać śnieg. Jednak święta ze śniegiem są o wiele przytulniejsze. W dzieciństwie w zimę potrafiliśmy spędzać całe dnie na śniegu i się wygłupiać. Jak byliśmy u babci w Zakopanym chodziliśmy na stoki zjeżdżać na nartach. Bardzo się cieszę, że niedługo znowu tam będę. Lubiłam spędzać tam czas. Moim ulubionym zajęciem było patrzenie na góry i je rysować. Mogłam tak godzinami. Zanim się obejrzałam a doszłam do radia. Zmiana minęła bardzo szybko. Zaczęliśmy już puszczać piosenki świąteczne.
ŁUKASZ
Minąłem się z Eweliną w drzwiach, ale wydawała się jakaś inna. Bardziej radosna. Może pomogło jej wygadanie się. Zrobiłem sobie jeść i zabrałem się do projektu. Skończyłem go dość szybko i poszedłem z chłopakami na miasto świętować narodziny syna Damiana. Do domu wróciłem nad ranem. Jak się obudziłem cieszyłem się, że dzisiaj jest sobota i mam wolne. Nie wytrzymałbym dzisiaj w biurze. Jak wstałem Eweliny nie było. Może poszła do Marty albo na zakupy. Zrobiłem sobie mocną kawę i położyłem na kanapie.
EWELINA
Po powrocie z pracy zdrzemnęłam się kawałek. Nie byłam jakoś szczególnie zmęczona. Zjadłam śniadanie i poszłam na zakupy. Czas najwyższy abym kupiła prezenty świąteczne. Trochę mi się z tym zeszło. Weszłam do sklepu odzieżowego. Gdy tak przechodziłam między półkami zobaczyłam śliczną koronkową sukienkę. Musiałam ją przymierzyć. Zdecydowałam się ją kupić. Zapłaciłam i wyszłam z galerii. Trochę zakręciło mi się w głowie stanęłam na chwilkę. Spojrzałam na zegarek miałam tylko 4 minuty do tramwaju więc szybko ruszyłam w stronę przystanku. W tramwaju nadal się źle czułam, marzyłam tylko o łóżku. Wydawało mi się, że podróż trwała w nieskończoność. W końcu dotarłam do domu. Od razu poszłam do siebie i się położyłam. Szybko odpłynęłam w sen.
CZYTASZ
Biznes, a może jednak miłość?
Romans"-A co będzie jak jednak, któreś z was się zakocha w drugim albo znajdzie sobie kogoś z kim chciałby być? - To proste. Nikt się w sobie nie zakocha. Jak Łukasz sobie kogoś znajdzie to się wyprowadzę. To rozwiązanie nie jest na zawsze. Można powiedzi...