EWELINA
Wstałam parę minut po 6 bo chciałam dokończyć robić zaproszenia, wczoraj już nie miałam siły i się położyłam. Na 10 byłam umówiona z Martą, więc do tego czasu muszę się wyrobić. Włączyłam sobie muzykę i zabrałam się do roboty. Lubiłam dłubać w takich rzeczach, mogłam to robić godzinami. Gdybym się do nie dostała do szkoły muzycznej poszłabym do plastycznej. Koleżanki mi zazdrościły, że umiem ładnie rysować i do tego grać na instrumentach. Sama nie uważałam swoich rysunków za ładne i nie wiedziałam co oni w nich widzieli. Gdy skończyłam dochodziła 9. Idealnie się wyrobiłam. Mam teraz pół godziny na zjedzenie śniadania i ogarnięcie się. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę i kawę. Następnie wzięłam prysznic i się ubrałam. Byłam już prawie gotowa. Schowałam gotowe zaproszenia do koperty, wzięłam torbę i wyszłam. Akurat jak doszłam na przystanek podjechał odpowiedni tramwaj. Z Martą byłam umówiona już na miejscu. Gdy dotarłam ona już była, przywitałyśmy się i weszłyśmy do środka. Zaczęłyśmy przeglądać suknie, były takie piękne. W końcu Marta zdecydowała się na kilka i poszła do przymierzalni a ja czekając na nią przeglądałam dalej. Po chwili wyszła w pierwszej sukni. Wyglądała przecudnie, zrobiłam zdjęcia i poszła zamierzyć kolejną. Za każdym razem jak Marta wychodziła w nowej sukni robiłam jej zdjęcia, aby mogła potem porównać. Mi osobiście najlepiej podobała się w pierwszej sukni. Była śnieżnobiała Princessa. Góra była zrobiona z koronki a dół z tiulu. Według mnie najbardziej do niej pasowała pod każdym względem. Gdy Marta się przebierała w swoje ciuchy podeszła do mnie ekspedientka i pokazała suknie wieczorowe. Nawet nie zwróciłam uwagi, że mają tutaj inne od ślubnych. Bardzo mi się podobały. Przystawiłam jedną do siebie i akurat wyszła Marta gdy mnie zobaczyła kazała mi ją zamierzyć. Nie miałam wyjścia, więc teraz ja poszłam do przymierzalni. Była cała granatowa z koronki, miała odsłonięte plecy. Była bardzo elegancka. Wyszłam się pokazać Marcie.
-I jak?
-O matko..
-Co? Nie pasuje mi?
-Cholera, wyglądasz jak milion dolarów. Leży idealnie, tak jakby była szyta specjalnie dla ciebie.
-Przesadzasz.
-Nie. Mówię prawdę, musisz ją kupić. Jest boska.
-No nie wiem..
-Ale ja wiem.
-A ty coś wybrałaś ?
-Tak.
-To załóż ją.
-Okej. Marta poszła założyć suknię, którą wybrała. Po chwili dołączyła do mnie. Stałyśmy teraz przed lustrem i przyglądałyśmy się sobie. Podeszła do nas ekspedientka.
-Pasują Paniom te suknie.
-Dziękujemy.
-Jak się Panie zdecydują to proszę przyjść i ustalimy wszystkie szczegóły.
-Dobrze. Poszła od nas do innej klientki.
-I co bierzesz ją?
-Tak.
-Jesteś pewna? To jest pierwszy sklep, który odwiedziłyśmy.
-Pierwszy wybór zawsze jest najlepszy. Powiedz, że ty też bierzesz tą suknię.
-Nie wiem.
-Wyglądasz w niej przepięknie. Musisz ją wziąć.
-Tak myślisz?
-Tak.
-No dobra, to biorę.
-Super. Chodźmy się przebrać. Poszłyśmy do przymierzalni ubrać się w swoje ubrania i poszliśmy do ekspedientki. Omówiłyśmy wszystkie szczegóły, zostawiłyśmy namiary na siebie i wyszłyśmy. Suknie mają być gotowe do odbioru w przyszłym tygodniu. Udałyśmy się do kawiarni, gdy już złożyłyśmy zamówienie podałam Marcie kopertę.
CZYTASZ
Biznes, a może jednak miłość?
Romance"-A co będzie jak jednak, któreś z was się zakocha w drugim albo znajdzie sobie kogoś z kim chciałby być? - To proste. Nikt się w sobie nie zakocha. Jak Łukasz sobie kogoś znajdzie to się wyprowadzę. To rozwiązanie nie jest na zawsze. Można powiedzi...