EWELINA
Obudziłam się dość wcześnie. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Monika już coś przyrządza.
- Hej, wcześnie wstałaś. Nie mogłaś spać?
- Cześć. Po prostu już się wyspałam. Pomóc Ci ?
- Bardzo chętnie przyjmę Twoją pomoc. Uśmiechnęła się do mnie. Monika była żoną Maćka od 4 lat. Mieli dwójkę dzieci: Marcela i Noemi. Żona mojego brata zawsze była uśmiechnięta i gotowa do pomocy innym. Po wypadku mogłam liczyć na jej pomoc. Byłam jej za to bardzo wdzięczna.
- To co mam robić?
- Weź tamtą miskę co stoi na parapecie i wbij do niej trzy jajka i wsyp pół szklanki cukru. A potem ubij.
-Dobrze.
Zajęłyśmy się robieniem ciast i potraw, że nie zauważyłyśmy kiedy Maciek i dzieciaki do nas dołączyli. Wspólnie zjedliśmy śniadanie i potem poszliśmy po choinkę. Aż przypomniały mi się czasy dzieciństwa kiedy my tak chodziliśmy razem z tatą. Marcel z Noemi mieli przy tym dużo zabawy. W końcu wybraliśmy odpowiednią i wróciliśmy z nią do domu żeby ją ubrać. Akurat przyjechał Sebastian z Iwoną i dziewczynkami. W domu Maćka i Moniki zrobiło się naprawdę rodzinnie. Dzieciaki ubierały choinkę my z dziewczynami dokańczałyśmy sałatkę a chłopaki pojechali po babcię. Kiedy już wszyscy byliśmy w komplecie zasiedliśmy do wspólnej kolacji. Dzieciaki nie mogły się doczekać prezentów i co chwilę się pytały kiedy będą mogli je zobaczyć. Przeszliśmy więc wszyscy do części pokoju gdzie stała choinka i każdy zaczął otwierać swoje prezenty. Nagle podszedł do mnie Maciek i wręczył mi spore pudełko.
- Otwórz. Wiem, że kazałaś mi to sprzedać, ale nie mogłem.
Zdziwiona otworzyłam pudełko i moim oczom ukazały się moje skrzypce.
-Maciek... dziękuję. Cieszę się, że ich nie sprzedałeś. Przytuliłam go.
- To teraz jak je już masz może zagrasz nam coś?
- Okej.
Wzięłam skrzypce do rąk, nastroiłam je i zaczęłam grać. Po chwili dołączył do mnie Sebastian z pianinem, reszta zaczęła śpiewać. Czas przy tym zleciał nam bardzo szybko. Poszliśmy wszyscy razem na pasterkę. Jak wracaliśmy dzieci były już zmęczone, więc trochę marudziły. Gdy doszliśmy do domu od razu poszły spać a my usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Babcia opowiadała różne historie z naszego dzieciństwa. Czasami wybierała specjalnie takie żeby dziewczyny mogły pośmiać się ze swoich mężów. Wkrótce każdy zaczął się rozchodzić zostałam tylko ja i babcia.
-Dziecko dlaczego jesteś jakaś smutna? Trzeba się cieszyć Jezus się narodził. Teraz w naszych sercach powinna być już tylko radość.
- Nie jestem smutna babciu. Tylko... Tylko trochę zazdroszczę chłopakom.
- Nie masz czego zazdrościć ty też w końcu zaznasz szczęścia i założysz własną rodzinę. Musisz być cierpliwa.
-Babciu tylko ja się boję.
- Nie bój się moje dziecko. Na wszystko i dla wszystkich przychodzi czas. Ten z góry ma dla nas plan i wie co dla nas dobre. My mamy spokojnie czekać aż się wypełni. A teraz chodź idziemy spać jest już bardzo późno.
Poszłyśmy obie na górę. Pomyślałam,że mam bardzo mądrą babcię. Bardzo nam wszystkim pomogła po stracie rodziców. Praktycznie to została dla nas rodzicami zastępczymi. Zawsze możemy na nią liczyć. Bardzo ją kocham.
Święta minęły nam w rodzinnej atmosferze. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam. Drugiego dnia świąt Sebastian wrócili do Torunia a ja z babcią pojechałyśmy do Zakopanego do niej. Maciek z Moniką i dzieciakami pojechali do rodziców Moniki żeby spędzić trochę czasu z nimi. Dni mijały mi tak samo. Trochę grałam, rysowałam i chodziłam na narty. Wieczory zaś spędzałam z babcią. Przez ostatni rok tak mi tego brakowało. Raz udało mi się porozmawiać przez telefon z Martą. U nich wszystko w porządku. Chrzciny mają być pod koniec stycznia jednak. Sylwestra spędziłam u znajomych. Teraz siedzę w pociągu relacji Kraków- Warszawa. Pociąg był dość zapełniony. Dużo osób wraca po przerwie świątecznej do pracy. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam rysować. Zorientowałam się, że naszkicowałam Łukasza. Nawet za bardzo się nie zastanawiałam co jak mam rysować, przychodziło to jakoś samoczynnie.
Łukasz
Tak jak myślałem każdy się pytał o Ewelinę. Mama zdążyła już wszystkich poinformować, że niby się jej oświadczyłem. Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że święta spędza z rodziną w Krakowie. Wszystkie ciocie bardzo chciały ją poznać i nie mogą doczekać się naszego ślubu. Najlepiej jakby odbył się on jak najszybciej. Sylwestra spędziłem z chłopakami w jakimś klubie. Byłem nieźle wstawiony i nawet nie zorientowałem się, że do domu wróciłem z jakąś dziewczyna. Zobaczyłem ją dopiero następnego dnia w moim łóżku. Właśnie zamierzałem ją obudzić jak zadzwonił dzwonek a po chwili usłyszałem jak drzwi się otwierają. No ciekawe kto to o tej porze. Nagle zamarłem usłyszałem głos Eweliny i mojej matki. Szybko się ubrałem i wyszedłem do nich.
- A co wy tu robicie?
-Wróciłam już od Maćka jutro muszę iść do pracy i spotkałam twoją mamę pod drzwiami.
- A ty mamo?
- Byłam akurat w pobliżu i chciałam że dam ci te projekty co u nas zostawiłeś.
- Hmm..super.
- A ty chyba dopiero wstałeś co? Spytała się uśmiechnięta Ew. Jednak jej mina zaraz zrzedła. Nagle w pokoju pojawiła się dziewczyna z klubu.
- A kto to jest?
- Iga jestem. Poznałam Łukasza wczoraj na imprezie w klubie.
- Łukasz ty masz narzeczoną do jasnej cholery!
- Co? Nic nie mówiłeś !
- To wszystko nie tak. Ewelina nie jest moją narzeczoną to wszystko było na pokaz. Ja nic do niej nie czuję.
Mama zaczęła coś tam mówić, ale nie zwracałem na nią uwagi. Widziałem natomiast jak po twarzy Eweliny zaczęły spływać łzy. Szybko je otarła i wybiegła z mieszkania. Iga też się po chwili ubrała i wyszła. Zostałem tylko ja z mamą. Musiałem jej wszystko wytłumaczyć. W końcu sobie poszła. Ja usiadłem na kanapie i zacząłem się zastanawiać dlaczego widok Ew tak mnie zabolał. Przecież sama mówiła, że nasze relacje są tylko koleżeńskie. Cholera. Co ja zrobiłem. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała.
CZYTASZ
Biznes, a może jednak miłość?
Romance"-A co będzie jak jednak, któreś z was się zakocha w drugim albo znajdzie sobie kogoś z kim chciałby być? - To proste. Nikt się w sobie nie zakocha. Jak Łukasz sobie kogoś znajdzie to się wyprowadzę. To rozwiązanie nie jest na zawsze. Można powiedzi...