Siedząc opatulana w szlafrok na swoim wygodnym fotelu i ignorując wszystkie lekcje jakie powinnam była odrobić (pisałam ten post w poniedziałek, więc nie, nie miałam wolnego na następny dzień) stwierdziłam, że miło byłoby zrobić post na cześć święta, którego nie obchodzę.
I zaczęłam się zastanawiać co by wam się spodobało. I pisząc to nadal nie mam pomysłu... Bo napisać opowiadanko z Sherlockiem? Dodać fanarty, gdzie postacie Sherlocka przebierają się za postacie z innego fandomu? Hmmm a może to opowiadanko nie byłoby złe? Sama nie wiem.
Okay wróciłam i już wiem.
No cóż... Czas na opowieść. Miała być lekko straszna, ale nie wiem... Nie umiem niczego lepszego wymyślić. Jeśli mi się uda to może przy okazji kiedyś dodam, ale póki co dam wam ten kawałek tekstu, który strasznie w ogóle nie jest... Nawet niepokojący nie jest -_- Cóż... Przenieście się do pokoiku, gdzie jest cichutko i ciemno. Włączcie nutkę w mediach i czytajcie myśląc o najstraszniejszych rzeczach jakie was spotkały. Może wtedy podczas czytania poczujecie chociaż leciutki niepokój XD
Rysa w odbiciu
Część I
lusterkoKażdy ma rysę na sercu, na duszy, na skórze, tyle, że jej nie widać. Nie widać jej tak bardzo jak widać rysę na szkle. Co się dzieje, kiedy zapominamy, że posiadamy taką rysę? Że posiadamy wady, słabości?
Demony nam o nich przypominają.
- John, zbieraj się, mamy sprawę! - wrzasnął Sherlock, szukając w swojej sypialny ubrań.
- Sherlock, umówiłem się z Lisą! - odpowiedział John, coraz bardziej zirytowany faktem, że Sherlock i jego sprawy niesamowicie pochłaniały blondynowi czas, tak, że ten nie miał go już na nic innego.
- Wiem! Nie martw się! - Sherlock w końcu wylazł ze swojej sypialni, trzymając w ręku komplet ubrań. - Dostała wiadomość, że nie przyjdziesz z powodu pewnej zmarłej osoby.
- Kto umarł? - zapytał lekko zdziwiony John.
- Polly Lainer! Nadążaj John. - Sherlock zniknął za drzwiami od łazienki, a John wziął kilka głębokich oddechów, sprawdzając komórkę, gdzie rzeczywiście widniała wiadomość o pewnej zmarłej osobie.
Sherlock wparował do łazienki, uderzając drzwiami o przedmiot za nimi. Odłożył ubrania i spojrzał na małe pęknięte lusterko, oparte o ścianę. Jego oczy analizowały, a przynajmniej próbowały analizować, przedmiot. Niestety coś szło nie w tym kierunku, w którym powinno. Sherlocka nie obchodziło skąd lusterko się wzięło, czyje było, jaką historię kryło. Chciał jedynie bez przerwy wpatrywać się w podejrzanie wyglądającą rysę, która przedzielała jego twarz na dwie połowy.Usiadł po turecku, tuż przed lustrem. Nie słyszał nic. Nie słyszał deszczu, który jeszcze przed chwilą bębnił o okna, ani miejskiego szmeru samochodów, ani odkurzacza swojej "nie gosposi". Nie słyszał niczego, oprócz powtarzającego się dźwięku tłuczonego szkła. Zupełnie jakby tylko ten jeden dźwięk rozpoznawał. Wziął lusterko i przypatrzył mu się z bliska, kompletnie nie zauważając dziwnego kształtu przemykającego z jednego końca rysy na drugi.
***
- Sherlock, mamy sprawę, pamiętasz?! - krzyknął John, pukając do drzwi łazienki. Nie usłyszał odpowiedzi. Zaniepokojony nacisnął klamkę, chcąc wejść, ale drzwi były zamknięte. - Cholera - mruknął do siebie. Nie miał zbyt dużego wyboru.
CZYTASZ
Jak być Sherlockian i nie zwariować?
RandomPytanie zawarte w tytule jest pytaniem filozoficznym. Nie ma odpowiedzi. Jako iż każdy należący do fandomu Sherlocka wie, że nie jest on normalny, może podzielić się swoim szaleństwem właśnie tutaj ;)