Nowy Członek

4.6K 225 140
                                    

-Po chuj nam nowy członek do organizacji? -Spytał Hidan wlokąc się z tyłu. -Tylu ilu jest nie wystarczy?

-Nie mnie pytaj. -Odwarknął Kakuzu. -Pośpiesz się.

-Po cholerę? I tak pewnie niczego tam nie zastaniemy. Wysyłają nas kurwa na drugi koniec świata po jakiegoś debila. A potem i tak go nie znajdujemy i zapierdalamy z powrotem.

-Łaskawie się zamknij, inaczej cię zabiję. -Mruknął już poważnie zirytowany.

-Wiesz, że to kurwa niemożliwe. -Zaśmiał się.

Jego partner tylko westchnął. Nie dość, że musiał podróżować w towarzystwie tego masochisty, to jeszcze tamten miał rację. Tracili tylko czas. Nie udało im się odnaleźć nowego członka organizacji pomimo, że została im podana jego dokładna lokalizacja. Facet ciągle się przemieszczał i nie było sposobu aby go złapać. Do tego wydali sporo kasy na informację, czego nie mógł sobie wybaczyć. Jeśli go zwerbują odliczy mu to od pensji.

Niedawno, odebrali wiadomość od lidera, że mają wracać do bazy. Po drodze mają ostatnią szansę aby znaleźć tak zwanego Cienia. Miał się znajdować w okolicy wioski Drzew (nazwy wiosek i innych okolic będę wymyślane na potrzeby opowiadania). Byli tylko pół dnia drogi od celu. Musieli się pośpieszyć, ponieważ nie byli jedynymi osobami którzy się na niego czają. Cień był dosyć wysoko zapisany w księdze Bingo. Wielu łowców głów, postanowiło na nim zarobić, uznając go za łatwy cel. Aż się w Kakuzu skręcało jak tylko pomyślał, że zamiast oddać tego gnojka do centrum wymiany (nie koniecznie żywego i w całości) musi go zaprowadzić do Peina. Dało by się wynegocjować na nim świetną sumkę. O jego umiejętnościach niewiele dało się powiedzieć. Podobno nie przynależał do żadnej wioski i pracował jako najemnik. Był trudny do wytropienia i niebywale szybki. Z niektórych źródeł dowiedzieli się, że jest dosyć niski i nosi czarną kurtkę z kapturem, którego prawie nigdy nie zdejmuje. Opis był tak skąpy, że nawet nigdzie nie szło zapytać o danego osobnika. Zostali z tym na lodzie, licząc na łut szczęścia, że go może jakoś rozpoznają.

Kakuzu westchnął jeszcze raz zrezygnowany i skupił się na drodze. Hidan, gdzieś z prawej strony narzekał, że nie poświęcił nikogo od dobrych sześciu godzin. Całkiem sporo wytrzymał. Czasami skarbnik miał ochotę sam przejść na Jashinizm i ukatrupić partnera. Słońce także postanowiło nie współpracować i grzało z całych swoich sił mimo to, że był dopiero ranek. W takich warunkach człowiek ma ochotę kogoś zamordować.

Nagle gdzieś przed sobą wykrył dziwną czakre. Zatrzymał się badając odległość od przeciwników. Hidan wpadł na jego plecy głośno klnąc.

-Kurwa! Czego się zatrzymujesz?

-Zamknij się. Ktoś jest przed nami.

Szarowłosy natychmiast się opanował i wyciągnął swoją czerwoną kosę. Na jego ustach pojawił się szalony uśmiech i tylko czekał na znak partnera. W końcu mógł się zabawić. Czakra oznaczała przeciwników. Przeciwnicy oznaczali walkę. Walka oznaczała mord, czyli to, co Hidan lubił najbardziej.

Ten jeszcze przez chwilę zwlekał, po czym ruszył w kierunku dziwnej czakry. Była jakby zimna i parząca jednocześnie choć przecież nie da się w taki sposób opisać czakry. Postanowił zejść z głównej drogi aby nie natknąć się na niepożądanych osobników. Wolał ich zaskoczyć. Pobiegł w kierunku lasu. Za sobą słyszał kroki Hidana. Znajdowali się w dosyć gęstym lesie, więc tamci raczej ich nie zauważą, jeśli podejdą od strony wschodu. Po około dwudziestu metrach wyciszył swoją czakre i zwolnił.

-Przygotuj się. Ktoś powinien być na polanie przed nami i ma czakre shinobi. -Tego tak naprawdę nie był pewien, pierwszy raz czuł taką energię.

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz