Komplikacje

1.2K 59 20
                                    

Sharon wygięła ciało w łuk, a kunaie śmignęły nad jej głową. Wyprostowała się i przeskoczyła na inną gałąź. Wybiła się z niej i pognała dalej wśród liści. Za sobą słyszała nawoływania shinobi, którzy próbowali się jeszcze pozbierać po jej poprzednim ataku. Mieli z tym niejaki problem bo większość nadal była oślepiona przez blask ognia. Dziewczyna uniosła kącik ust. Pozbyła się większości gdy przyzwała ciemność i otoczyła nią spory obszar, odcinając wrogów od światła słonecznego. Była to jej nowa technika, ale jak widać wyjątkowo skuteczna. Po przebywaniu przez parę minut wśród egipskich ciemności, kula ognia skutecznie poraziła ich oczy. Teraz wystarczył zastosować taktyczny odwrót i mieć ich wszystkich z głowy. Wprawdzie mogłaby ich wszystkich zabić, ale jakoś ten pomysł do niej nie przemawiał. To nie były oprychy, które trują życie zwykłym ludziom, tylko zwykli shinobi. Posiadali rodziny i po prostu wykonywali swoją robotę. Faceci na których wpadła wyskakując z czwartego piętra strażnicy. Ponosiła większość odpowiedzialności za całe zajście. 

No trzeba mieć pecha aby przez całą misje unikać kłopotów, a pod sam koniec spaść prosto w grupę strażników. Zdołała wtedy większość unieszkodliwić, ale alarm i tak został podniesiony. Zamiast pierdzielić się z kolejną falą wkurzonych wojowników, dała nogę w pierwszą gęstwinę drzew jaką zobaczyła w okolicy. Mimo to kilku shinobi zdołało się zebrać i wyruszyć za nią. I tak miała farta, że to żadne AMBU, SWAT lub inne badziewie. Walka z nimi nie była za bardzo wymagająca, ale zależało jej na jak najszybszym oddaleniu się z okolic wioski. Jeśli Raikage dowie się, że ktoś u niego węszył może zrobić się gorąco. Facet miał podobno nieco narwany charakterek. Zresztą widziała go przelotnie kręcąc się po wiosce. Kawał chłopa. Zastanawiał ją fakt ile godzin spędza dziennie na siłowni. Powinie codziennie na śniadanie wpierdzielał dziesięć schaboszczaków. 

Informacje może jeszcze do niego nie dotarły, a nawet jeśli dotrą nie zdołają się rozeznać jakich dokumentów lub informacji szukała. Nie zostawiła po sobie śladu, ale zdobyła to co chciała. Położenie ośmioogoniastego było już w jej głowie. Wolała nie brać żadnych dokumentów, aby się nie zorientowali. Całkowicie zaufała swojej pamięci. Misja w sumie nie była zbyt skomplikowana. Szczególnie że główny strażnik w archiwach ma słabość do młodych blondynek. Całkiem miły gości. Teraz leżał między regałami z guzem i pustą piersiówką w ręce. Miała pewność, że nie zapamiętał jej twarzy. Cóż, gdy się obudzi chyba będzie miał niejakie kłopoty. Mówi się trudno i tak zrobiła mu przysługę nie zabijając go. Zresztą w tej wiosce nie zabiła nikogo. Wolała tego uniknąć bo wiedziała, że dzięki temu pościg będzie mniej agresywny. To zemsta napędza ludzi do działania. Unieszkodliwianie było nieco bardziej skomplikowane, ale opłacalne. Choć nadal pluła sobie w brodę za to, że wyskoczyła przez okno nie sprawdzając stanu ulicy poniżej. No ale człowiek nieco panikuje gdy zewsząd zaczyna wyć alarm, a po schodach biegnie grupa strażników. Pewnie niektórzy nadal przeszukują bibliotekę i archiwa w poszukiwaniu intruza. No bo kto byłby na tyle głupi aby skakać z czwartego piętra prosto na ulicę? Poczuła się jak Asasyn. Szkoda że poniżej nie było żadnego wozu z sianem, tylko tłum ludzi. Pecha miał koleś na którego spadła bo chyba nabawił się wstrząśnienia mózgu, ale ona miła przynajmniej złagodzony upadek. Nic siebie nie złamała tylko tyłek potłukła. Mina jego towarzyszów była bezcenna gdy podniosła się z jego piersi, otrzepała spodnie, uniosła rękę na przywitanie z wielkim uśmiechem na ustach, a potem zaczęła spieprzać jakby coś się paliło. Mało profesjonalne, ale też na tym jej zależało. Niech myślą że mają do czynienia z nieudacznikiem, któremu nawet nie udało się wykraść informacji. Tak czy inaczej, facetom zajęło kilka dobrych sekund zanim się ogarnęli i zaczęli za nią gonić. Dali jej wystarczająco czasu aby wypaść poza mury wioski. Na swojej drodze nie spotkała większych trudności. Aż jej nie dogonili. 

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz