Prosto w serce

1.3K 93 30
                                    

W ciemności łatwo się zgubić. Chyba że jakaś siła pcha cię do określonego celu. Klan Kako posiadał taką siłę. Ona pchała człowieka od jednej wizji do następnej, poprzez mrok. Nie pozwalała się zatrzymać, ani nie dawała czasu na przemyślenia. Musiała się śpieszyć. Miała swój limit i chciała jak najszybciej go wykorzystać. Tym razem było podobnie. Zielonooki mężczyzna nie zdołał się zastanowić nad słowami trzydziestolatka, który uważał się za starego na odkupienie, gdy znowu został pchnięty w kolejny wir zdarzeń. Nie podobało mu się to. Taka ilość informacji zdarza się rzadko, a on nawet nie miał czasu ich poukładać. Miał zbyt mało czasu aby zrozumieć uczucia targające pewną trzynastolatką, albo dwunastolatką. Cholera wie ile ona miała lat. Jakiś czas temu stracił rachubę. Nie zdołał dokładnie odczytać wyrazu jej oczu, więc był zdziwiony miejscem w którym się znalazł. 

Obszerna komnata godna królów. Duża ilość półek z książkami wskazywała by na bibliotekę, ale był to raczej salon. Kanapa wyłożona skórą, trzy fotele, szklany stół, haftowany dywan. Kryształowy żyrandol był zgaszony. Ogień w kominku nie dawał zbyt dużo światła. Pewnie specjalnie został przygaszony, może właściciel pokoju lubił mrok. Za jedynym oknem w pomieszczeniu widać było szalejącą burzę. Błyskawica przez chwilę oświetliła nocne niebo, by natychmiast zgasnąć i pogrążyć świat w ciemności. Na ścianach były jasne miejsca po dawnych obrazach. Zimno, mimo nikłego ognia, ogarniało to pomieszczenie. Zdecydowanie nie było to najprzyjemniejsze miejsce. 

Kakuzu rozejrzał się powoli. Komnata naprawdę była ładna, ale wyjątkowo oziębła. Gdzieniegdzie walały się jakieś papiery, a na stoliku stała pusta butelka po sake. Nie pierwsza zresztą. Na dywanie widniały plamy o bardzo charakterystycznym zapachu. Ktoś tu miał problem z alkoholem i działał pod niezłym napięciem. Stres i depresja wisiały w powietrzu. Tylko co on tu robi? Mężczyzna zmarszczył brwi. Po ostatnim zdarzeniu spodziewał się wizji podróży. Sharon miała szukać swojego brata. Z tego co kiedyś się dowiedział, miała spory kawałek drogi do przejścia. A to nie wyglądał jak pokój w karczmie lub las. Więc gdzie jest? Może wspomnienia przeskoczyły gwałtownie do przodu i pominęły całą podróż? Prawdopodobne.  Ale czy pewne? Ostatnie wizje miały krótki odstęp czasu. Nie zdołał się nawet nad nimi zastanowić. Nie potrafił tego wszystkiego poukładać w głowie. A tu proszę, kolejna dziwna sytuacja. Lepiej być nie mogło. 

Nagle drzwi po drugiej stronie pokoju otworzyły się gwałtownie. Do środka wmaszerował niski, krępy mężczyzna o potarganych włosach. Widać był wściekły. Gwałtownie zatrzasnął za sobą drzwi, tak że prawie wyleciały z framugi. Warcząc coś pod nosem podszedł do stołu i chwycił butelkę sake. Przystawił do ust. Gdy uświadomił sobie że jest pusta, na jego twarzy odmalował się gniew. Zamachnął się i cisnął naczyniem o ścianę. Rozprysło się w drobny mak. On w tym czasie dyszał wściekle, patrząc na resztki szkła. Kakuzu podszedł nieco bliżej aby mu się przyjrzeć. Nosił na sobie wyjątkowo kosztowne kimono, wyszywane złotą nicią, mimo to wyglądało bardzo niechlujnie. Jego srebrne włosy, opadały w każdą stronę, jakby wiele razy przeczesywał je ręką. Twarz z lekkim zarostem i o szlachetnych rysach, wyrażała jedynie wściekłość. Oczy w kształcie migdałów, migotały w świetle ognia. Miały barwę oceanu. Jedak wzrok najbardziej przyciągało to co nosił na głowie. Duża, złota korona nie pasowała ani do jego postawy, ani do jego wyglądu. Kakuzu zmarszczył brwi gdy nasunęła mu się tożsamość tego człowieka. Nie, to nie możliwe. To nie może być...

-Paskudna pogoda, prawda? -Odezwał się jakiś zimny głos. 

Mężczyzna w kimono struchlał i rozejrzał się z przestrachem po pokoju, jednocześnie kładąc dłoń na rękojeści katany, którą miał przytoczoną do pasa. Był spostrzegawczy, tak samo jak skarbnik. Oboje, od razu zorientowali się że prawdopodobny mówca siedzi na obrotowym fotelu, tyłem do nich. Człowiek który się odezwał, ze swojego miejsca miał idealny widok na okno, z czego chyba korzystał. Jego samego nie szło zobaczyć, oparcie było za wysokie. Mężczyzna przełknął ślinę. 

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz