Nie lekceważ przeciwnika

2.5K 180 34
                                    

-Wyjątkowo się za tobą stęskniłam.

Sharon delikatnie gładziła  materiał swojej kurtki. Była jednolicie czarna, nie odbijająca światła tylko w niektórych momentach lśniła. Wiele pojemnych kieszeni a większość sprytnie ukrytych, dostępnych tylko dla niej. Duży kaptur który po nałożeniu na głowę zasłaniał całe oczy. Rękawy wyposażone w utwardzenia i miejsce na wysuwane kunaie. Ciepła i przyjemna. Po dawnych zniszczeniach nie było śladu. Jak podejrzewała była w lepszym stanie niż ona.

Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze. Naprawdę jej tego brakowało. Czuła się bez tego nie pełna. Okazało się że kilka przedmiotów poznikało. Cóż na pewno ją przeszukiwali w końcu mogło być w niej coś cennego. Ale się przeliczyli. Pewnie znaleźli trochę broni i jakieś badziewia. Prawdziwie wartościowych rzeczy nie mieli szans znaleźć. Kieszenie i schowki otwierały się tylko pod wpływem jej czakry. Zdołała odnaleźć cały  swój dobytek zapisany na zwojach. Został nie naruszony. I pieczecie nadal działały.

No, i teraz mogła walczyć. Dobre kilkanaście minut jęczała Peinowi że nie ma zamiaru podchodzić do próby bez pełnego ekwipunku. Zajęło to trochę ale w końcu jej własność została zwrócona. Był też jeszcze jeden plus. Odkryła że jak wystarczająco długo i we właściwy sposób będzie się męczyć lidera to ten dla świętego spokoju zgodzi się na wszystko
Coś tam jeszcze Kakuzu narzekał że nie powinna mieć swojej broni ale za bardzo nie naciskał. Był pewny zwycięstwa. Błąd. Nawet jeśli był o wiele silniejszy od niej to nie powinien jej lekceważyć. A może tylko ona miała taką zasadę wbijaną do głowy? Na razie rozkoszowała się myślą że ma szansę włożyć na siebie pasujące ubranie. Te za duże ciuchy zaraz powędrują do kosza.

Siedziała na podłodze w łazience i powoli przeszukiwała zwoje. Z ulgą wyciągnęła z jednego idealnie dopasowane czarne spodnie i koszulkę. Odnalazła także swoje wysokie buty prawie po kolana. Oczywiście czarne nie lśniące w świetle. Przywykła do skradania się. Stąpania bezszelestnie w cieniu. Po co się pchać na wroga? Lepiej odkryć jego słabe punkty i dopiero potem zaatakować. Nikt nie miał szans jej zauważyć. W prost urodziła się do obserwacji w mroku. Teraz za dużego wyboru nie miała. Rozpoznania nie będzie. Co nie zmienia faktu że wszystkie ubrania do walki były czarne. Już ubrana spojrzała na lustro które wzięła ze sobą. Nareszcie wyglądała w miarę normalnie. Włosy nadal pozostawiła rozpuszczone. Najwyżej później się nimi zajmie.

Teraz pora na chwilę prawdy. Czy go zgubiła czy raczej zdążyła schować. Z obawą sięgnęła do jednej z bocznych kieszeni. Przez chwilę macała wnętrze zaciskając usta ze zdenerwowania. Do oczu wcisnęły się łzy. No nie mogła go zgubić. Nagle natrafiła dłonią na jakiś gładki okrągły przedmiot. Z radością wyszarpnęła go na światło dzienne. Ujęła go w obie ręce z czcią. Jej medalion. Najcenniejsza rzecz jaką posiadała. Był to prosty okrągły przedmiot który można było otworzyć i umieścić w środku zdjęcie. Na wierzchu był wygrawerowany złoty smok otoczony błękitnym pierścieniem. W dotyku był przyjemnie gładki. Całość była wykonana ze srebra i złota, umieszczona na srebrny łańcuszku. Ale to nie to sprawiało że był dla niej tak cenny.  Delikatnie otworzyła medalion rozkładając go na dwie części. Lekko się uśmiechnęła gdy zobaczyła zdjęcie. Nadal było nienaruszone. Często chowała go do kieszeni przed ważną bitwą aby się nie zniszczył. Choć tak naprawdę przeciwnik nie mógł go zniszczyć, otworzyć czy też zdjąć go z jej szyi. Zbyt dużo potężnych pieczęci. Musi z tego zrezygnować. Prędzej zgubi medalion w kurtce niż w czasie bitwy. Tym razem się z nim nie rozstanie.

Z nie ukrywaną radością założyła sobie go na szyję. Delikatnie opadł na jej pierś grzejąc jej biedne serce. Były w nim zapisane te nieliczne wspomnienia które przynosiły dziewczynie ulgę. Teraz to mogła iść nawet na śmierć. Tak właściwie to na nią zmierzała. Co innego mogło ją spotkać? Albo przegra i to będzie koniec wszystkiego albo wygra i będzie skazana na Pana  portmonetkę. W sumie nie wiedziała co gorsze. Nie żeby wątpiła w swoje umiejętności. Znała swoją siłę ale i swoje granice. Zbyt często była przy granicy śmierci. Przywykła do jej obecności. Śmierć, samotność i noc, trzy nierozłączne siostry. Jej najlepsze kumpele. Aż się Sharon przypomniała legenda wyryta na jednym z postumetów nagrobnych które widziała w dzieciństwie. "Były dwie siostry, noc i śmierć. Śmierć większa a noc mniejszą. Noc była piękna jak sen, a śmierć... jeszcze piękniejsza".  

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz