Początek i Koniec

1.4K 103 45
                                    

Orochimaru. Ten Orochimaru? Ten który służył kiedyś w Akatsuki i zdradził? Ten którego ludzi zamordowała kilka miesięcy temu? Ten który jest podobno jedną wielką podstępną żmiją i psychicznie chorym gościem, ubóstwiającym eksperymenty na ludziach? Chodzi własnie o tego Orochimaru? Jeśli tak, to czego niby od niej chce? Po jaką cholerę jest mu potrzebna i dlaczego zadał sobie trud aby wysłać po nią swoich ludzi? Czemu akurat ona? Przecież nawet go nie znała i nie chciała poznać. Czyżby chciał na niej eksperymentować? Zbadać pochodzenie jej kekkei genkai? To by oznaczało, że zostanie zaniesiona pod jego próg jak jakiś prezent. Jeszcze tylko kokardką obwiązać. Potem będzie ją torturować, a na końcu zabije. Był potworem. Powinna umierać ze strachu. Właśnie wpakowała się w największe gówno w jej życiu.... Po moim kurwa trupie. 

Sharon w chwili gdy usłyszała imię człowieka, który zesłał na nią tych kolesi, powinna się przestraszyć. Powinna dygotać ze strachu i błagać o wolność. Wiedziała że został wydany na nią wyrok śmierci, albo coś jeszcze gorszego. To imię było owiane tak złą sławą, że nawet ona o nim słyszała. Kakuzu dosyć szczegółowo opowiedział jej o tym psychopacie. Obrzydzenie w jego głosie było wprost namacalne. Widać że całym sobą gardził tą żmiją, ale respektował jego siłę. Ten gad był wyjątkowo potężny. Tak, zdecydowanie powinna się bać. A zamiast tego zmarszczyła brwi i poczuła jak gotuje się ze złości. Jak ten gad w ogóle śmiał dybać na jej życie? Co to kurwa ma być? Jest jakimś kąskiem? Serio? Niech sobie co innego znajdzie do zabawny, a nie porządnych ludzi dręczyć. Miała szczera ochotę warknąć na gościa przed nią i obnażyć zęby. Żaden padalec nie będzie jej badał i robił bardziej popieprzonych rzeczy. Jej wnętrzności mają pozostać tam gdzie są. Nikt nie miał prawa ich wyciągać na zewnątrz. Komu one przeszkadzają? A jak chce coś wiedzieć to niech zapyta. Oczywiście dostanie głównie potok przekleństw i stwierdzenie żeby się odwalił, ale przecież to i tak uprzejmiejsze niż grzebanie w czyiś flakach. Facet o pomarańczowych oczach chyba zauważył zmianę w jej oczach. Zamiast skrajnego przerażenia, pojawiły się iskry gniewu. Zmarszczył czoło na ten widok, ale po chwili się uśmiechnął. 

-Czyżbyś znała mojego pracodawcę, albo przynajmniej słyszałaś o nim? Chyba tak, skoro wyglądasz jakbyś chciała splunąć mi w twarz, a następnie rozerwać gardło. 

Dobry pomysł.

Wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku. Jej mięśnie zadrgały. Miała szczerą ochotę urwać mu tą dłoń i wsadzić mu tam gdzie słońce nie dochodzi. Ciekawe czy wtedy by się tak uśmiechał. Jak tylko odzyska swobodę to to sprawdzi. 

-Hm? Nie boisz się. -Stwierdził mężczyzna i nagle pochylił się nad nią, tak że musnął ustami płatek jej ucha. Dreszcz przeszedł po jej sparaliżowanym ciele. W takiej pozycji jej mózg ryczał: Zagrożenie! Chciała go odepchnąć, wbić mu ostrze w brzuch, cokolwiek. Jednak jedyne co była w stanie zrobić to uspokoić oddech. Starać się nie pokazywać jak bardzo wytrącił ją z równowagi. Było to trudne, szczególnie że chwilę potem poczuł jego język na swoim ucho. Uczucie było obrzydliwe. Zemdliło ją do tego stopnia, że wszystkie wnętrzności podjechały jej do góry grożąc wydostaniem się na zewnątrz, ale wtedy usłyszała cichy szept.  -Nie boisz się, a wiesz że powinnaś? 

Serce jej na chwilę stanęło i mogła by przysiąc, że dostała gęsiej skórki. Ta informacja wcale jej się nie spodobała. Ani sposób w jaki została wypowiedziana. Pomarańczowooki w końcu odsunął się od jej twarzy i teraz patrzył na nią z tym chorym uśmieszkiem. Miała ochotę zedrzeć mu go razem z połową twarzy. Czuła mrowienie w opuszkach palców i ustach. Czyżby toksyna już traciła na sile? Nagle za jej oprawcą staną drugi mężczyzna. 

-Uprzątnęliśmy zwłoki i większość krwi. -Oświadczył, nawet na nią nie patrząc. -Co więcej mamy potwierdzenie, że informator do nas zmierza. 

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz