Popiół przeszłości

1.2K 97 37
                                    

Ciemność. Cichy mrok, który rozlał się na wszystkie strony. Wokoło nie było dosłownie nic. Mrok którego oczy nie są w stanie przebić. Czysta pustka. Nawet pod stopami nie czuć było stabilnego gruntu. Znikąd nie dochodził żaden dźwięk. Wiatr tu także nie występował. Miejsce gdzie nie ma nic. Może właśnie tak wyglądał czyściec? Kakuzu nie był pewny, ale zdecydowanie chciał się stąd ulotnić. Przeklął siarczyście, rozglądając się dookoła. Jego głos został pochłonięty przez ciemność, jakby nigdy się nie odezwał. Przerażający efekt. Mimowolnie spojrzał na swoje ręce. Widział je doskonale, mimo że miał ważenie że utknął w środku nocy. Z powrotem podniósł wzrok i ruszył kilka kroków do przodu. Niby się poruszał, a czuł jakby stał w miejscu. Warknął ze wściekłości co jeszcze bardziej go dobiło, bo dźwięk znowu utonął gdzieś w mroku. 

Dobra na spokojnie. Przecież nie umarłem. Chyba. Przecież nie wiem co to była za technika. Nie! Czuł bym gdybym umierał. Cały czas żyję tylko utknąłem w... tym czymś. Cokolwiek to jest. Cholera, trzeba było złamać kark tej rudej suce w chwili gdy chwyciła ją za nadgarstek. A właśnie, gdzie ona do diabła jest?! 

Ponownie rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu, charakterystycznej jasnej czupryny. Nua go w aktualnym momencie nie obchodziła. Martwił się o kogo innego. Wytężanie wzroku nie przyniosło skutku. Widział tylko mrok. Wziął kilka głębokich wdechów aby się uspokoić. Przecież to jeszcze nic nie znaczy. 

Dobra, powoli. To małe rude coś złapało ją za rękę, bo było wściekłe. Wściekła, rozwydrzona idiotka. W następnej chwili weszła w jakiś trans, czy inne gówno. Zaczęła się świecić na zielono i w ogóle przypominała wodorost. To zielone paskudztwo przelało się na nadgarstek Sharon i co? Błysk i ciemno jak w... 
Dobra to nie brzmi pozytywnie. Ale jakimi technikami potrafiła posługiwać się Nua, oprócz podrzynania gardeł i wkurwiania? Jedyne co mi świata, to to jak się chwaliła że czyta w myślach. Że niby potrafi ukazywać wspomnienia innych, niczym film i osoby obok także mogą je zobaczyć. Chwilę zanim zaczęło jej odwalać, zaczęła coś pieprzyć o przeszłości Sharon. Czyżby ona... Nie ośmieliła by się. Wiedziała by, że jedyne co ją po tym czeka to śmierć. Ale przecież był idiotką, na tyle głupią że spróbowała ją zaatakować. Czyli wlazła w jej wspomnienia? Dobra, całkiem realna opcja. Możliwe że ja też się w to wpakowałem. Ale co to kurwa jest?! Co ona, pół życia w piwnicy spędziła? Powinno tu być chyba nieco jaśniej. A nawet jeśli to prawda, to czy ja powinienem tu być? Przecież ona strzeże swojej przeszłości niczym smok. Na pewno nie chce się nią chwalić. Jest wściekła gdy ktoś o nią zapyta. Ale dzięki temu mógł bym poznać powód, dlaczego jest tak oziębła. Dlaczego gdy ją całowałem, to wydawała się martwa. Cholera, mimo że chce poznać odpowiedź, czuję się jak jakiś zboczeniec. Przecież to jej prywatna sprawa. Ale po chuj się martwię? Przecież i tak nie widzę nic oprócz tej czerni. Równie dobrze mógł bym...

Jego myśli zostały przerwane przez nagły rozbłysk światła. Odruchowo zasłonił oczy, chcąc je uchronić przed niechcianym blaskiem. W następnej chwil jego nogi uderzyły w twarde podłoże z taką siłą, że nie zdołał utrzymać równowagi i przewrócił się na ziemię. Warknął na cały głos, dosyć wymyślne przekleństwo i ze zdziwieniem odkrył, że jego głos ma z powrotem normalne brzmienie. Odsunął dłoń od oczu i zamrugał. Zdał sobie sprawę że patrzy w beżowy sufit, wykładany płytkami. 

-Czegoś takiego chyba nie ma w piwnicy. -Wymruczał. 

Powoli zaczął zbierać się z ziemi. Gdy w końcu stanął na prostych nogach i rozejrzał się wokoło, zatkało go. To zdecydowanie nie była piwnica. Stał w jakimś korytarzy z jasnego kamienia, wyłożonym białym marmurem. Po jego prawej stronie była ściana zapełniona mnóstwem okien, wychodzących na wspaniały krajobraz.  Mimowolnie podszedł do jednego z nich i wyjrzał. Gdyby miał lęk wysokości niewątpliwie zakręciło by mu się w głowie. Był chyba dobre dziesięć metrów nad ziemią. U jego stup rozciągało się ogromne miasto, a na jego granicy wznosił się wysoki, szary mur. Dalej były łąki, góry i lasy za którymi zachodziło słońce. Miasto poniżej pełne było małych sylwetek ludzi, kłębiących się w każdym miejscu. Nieco bardziej na prawo był wielki plac, gdzie najwyraźniej ćwiczono musztrę. Gdzieniegdzie dało się dostrzec sylwetki shinobi, którzy przemieszczali się po okolicznych dachach. Najwyraźniej cała okolica była rozplanowana w taki sposób, by można był szybko dotrzeć z jednego miejsca na drugie. 

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz