Przegrana walka

1.3K 98 49
                                    

Kakuzu ledwo co przetrwał nowy wykład Peina na temat wydatków. Ten facet nie miał co robić tylko wygłaszać mu jakiś pieprzony monolog. Widać ewidentnie był wkurzony bo nawet nie dopuścił go do słowa. Cały czas nawijał, a on po prostu stał przed biurkiem i starał się nie przysnąć. Oczy z trudem trzymał otwarte. Na koniec i tak powiedział tylko że trzeba zwiększyć fundusze organizacji więc postara się wynaleźć jakąś opłacalną misje. Czyli standard. No pomijając fakt że skarbnik dostał książeczkę rozliczeniową, z którą miał się uporać do rana. Nie żeby mu się za bardzo chciało to robić. Lubił zarabiać, ale nie przepadał za obliczaniem wydatków i strat. Zajmowało to potwornie dużo czasu, bo trzeba było się pilnować alby nie palnąć błędu w obliczeniach, no i na pewno go nie uszczęśliwiało. Tak czy inaczej zajęcie na wieczór i prawdopodobnie większość nocy już miał.

Tak oto o drugiej w nocy, siedział przy biurku nad stosem rachunków i z długopisem w ręce, uzupełniał tą durną książeczkę. Każdy z członków Akatsuki miał za zadanie wpisać swoją listę wydatków i zobowiązań. Było to potrzebne aby wiedzieć gdzie ta kasa znika. O dziwo każdy sumiennie wpisywał wszytko na co mu się zdarzyło wydać większą gotówkę. Nikt nie chciał stanąć twarzą w twarz z wkurzonym skarbnikiem, gdy doszuka się jakiegoś niedomówienia. Już lepiej przyznać się to tych wszystkich pierdół. Z budżetem nie ma żartów, a on był tego doskonałym przykładem. Dowiedział się przy okazji kilku ciekawych faktów. Mianowicie po raz już chyba czwarty z rzędu, Deidara rozpierdzielił południową ścianę. Czym ona mu zawiniła? Porządna kamienna ściana, która stoi sobie od wieków. Teraz weź to napraw. Kolejny kretyn zdołał tym razem zniszczyć pięć płaszczów w ciągu miesiąca. Hidan i jego durne rytuały. Mógł by chociaż je zdejmować przed dziurawieniem się. Ale nie. Bo po co? Ostatnim razem uargumentował to tym, że nie ma zamiaru przed obcymi ludźmi striptizu robić. Po prostu brak słów. Następy w kolejce był Sasori. Jak na lalkę która nie je i nie pije, oraz w sumie nie potrzebuje nic do życia, szło na niego kupę kasy. Głównie na części do tych jego lalek. Chyba Kakuzu nie mógł liczyć że z nich wyrośnie. Reszta członków była w miarę ogarnięta. Jakiś większych wydatków na nich nie było. Dzięki Bogu. Patrzył dłuższą chwilę na wydatki Konan. Był naprawdę ciekawy skąd ona bierze ten cały papier, ale chyba nie będzie mu dane się dowiedzieć. Na rachunkach niczego nie było. Tobi, za to przehulał całą kasę na słodycze. Ciekawe co on tu w ogóle robi? Przecież był bezużyteczny. No chyba że jako szpieg. Przechodzenie przez ściany ma swoje zalety. Zetsu żył o fotosyntezie więc też o nic nie dało się doczepić. Kisame i Itachi także jakoś specjalnie wymagający nie byli. Na samym końcu tkwiło imię przez które odruchowo się uśmiechnął. Sharon o dziwo za wiele kasy nie wydawała. Odliczając jedzenie to w sumie była najbardziej oszczędna. Tuż pod ostatnim wydatkiem, był krótki dopisek z jej strony, który zapewne miał wszytko wyjaśnić. 

Za mało mi płacicie! 

Zołza. Pewnie by mu powiedziała że jako łowczyni głów zarabiała więcej. Nie miał odwagi  jej powiedzieć że tylko ona dostaje tak niskie wynagrodzenie. Nadal była nowa, co się niejako przekładało na jej budżet. No i chyba Pein robił jej lekko na złość. Kto by się tego spodziewał po kolesiu z marmuru? On był dosyć obojętny na wszytko, ale konsekwentny. Kobieta zalazła mu za skórę swoją bezczelnością. Nie było się co dziwić, tak pyskatej istoty jeszcze nie spotkał. Przecież sam się z nią użerał. Większość osób milkła gdy spojrzał na nich w ten swój specyficzny sposób. Ona zaczynała się wtedy rozkręcać. 

Reszta rachunków poszła w miarę sprawnie. Udało mu się wszytko skończyć gdzieś koło trzeciej, czwartej. Przeciągając się, zamknął zeszyt ze swoimi rachunkami i wstał z fotela. W sumie myślał że będzie gorzej, choć drobny zastrzyk gotówki by się przydał. Teraz jednak nie miał głowy aby o tym myśleć. W umyśle wirowało mu wspomnie rozmowy. Nadal żałował słów których nie wypowiedział. Choć przyznał że bał się reakcji jaka mogłaby po nich wystąpić. Większość osób by go wyśmiało. Lecz ona rzadko zachowywała się jak większość. Więc co powie? To co zrobił pod wpływem tego impulsu musiało przecież dać jej coś do myślenia. Powinna się czegoś domyślić, nawet przez tą swoją uczuciową ślepotę. Przecież tego nie dało się zignorować. On przynajmniej nie mógł o tym zapomnieć. Może dlatego że spodobało mu się to co zrobił. Chyba nikt nie mógł mu mieć za złe że chciał więcej. Facet to facet, i nikt na to nic nie poradzi. Tak czy inaczej miał zamiar zakończyć cały temat jutro. Niech ona mu tylko spróbuje znowu się wykręcić lub zwiać. Przysiągł siebie że ją najwyżej zwiąże i zmusi do słuchania. Nie pozwoli aby to się dłużej odwlekało w czasie. Czuł że te emocje w jakiś sposób powoli go zabijały. Niepewność była nie do zniesienia. Już nawet lepiej żeby go wyśmiała. Nie będzie mieć żadnych złudzeń i jego życie wróci do normy. A przynajmniej tak to sobie wmawiał. Cóż pozostaje mieć tylko nadzieje że się nie wkurzy. To zabawne że po tylu latach jego serce i umysł zmówiły się i stanęły przeciw niemu. Nadal do końca nie mógł w to uwierzyć. Wydawało się to szalonym snem który dzieję się w innej rzeczywistości. Aż zaczął się na nowo zastanawiać czy taki potwór jak on zasługuje na trochę szczęścia. Czy może w końcu zapełnić tą pustkę, którą po odejściu z wioski zapełniał pieniędzmi. A przecież zawsze uważał że coś takiego jak miłość nie istnieje. Ludzie byli bestiami gotowymi rozszarpać się na kawałki, gdy tylko poczuli zapach krwi. Więzi były balastem, który ciągnął na dno. Teraz zaczął wątpić w te teorie. Społeczeństwo zdecydowanie było nieczułe, ale czy każda osoba była taka? Przecież powinny istnieć osoby które dawały coś same z siebie nie oczekując wynagrodzenia. W to też niegdyś nie wierzył. Może był ślepy, tak jak ona. Oboje otoczyli się murami nie do przejścia, a on ubzdurał sobie zniszczyć jej. Po tym geście przecież powinna coś zrozumieć. Na przykład to że mu na niej zależy, że jest cholernie zazdrosny. No nic, trzeba czekać ze wszystkim do jutra. Okaże się. Nie ma nic do stracenia. Tym razem nie miał wątpliwości że zaśnie szybko. 

Kakuzu "Bez wartości" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz