Rozdział IV

4.2K 202 8
                                    

Z niechęcią wbiegł na ósme piętro. Winda była zajęta a on chciał zdążyć przed nią. Spojrzał na zegarek. Dwie po ósmej. Zaklną pod nosem. Miał cichą nadzieję, że jednak zdąży. 

Szybko przemierzył korytarz, rzucając recepcjonistce krótkie spojrzenie. Dostrzegł jej rozmarzony uśmiech. Tylko jedna pracownica uśmiechała się w ten sposób.

Nicol. 

Skręcił w lewo i już widział czarne drzwi. Spojrzał na trzymany w dłoni kwiat i pociągnął za klamkę. 

- No cholera - jęknął pod nosem. Skrył rękę pod rozpiętym płaszczem. - Cześć! - Machnął wolną dłonią.

Oczy rudowłosej podniosły się na niego. Siedziała na skraju biurka krzyżując nogi. Zawsze w tej pozycji sprawdzała listy. 

- Dzień dobry. - Uśmiechnęła się. - Zaraz przyniosę kawę. - Odłożyła plik kartek.

Wstała, wygładziła sukienkę i zniknęła za rogiem zaplecza. Przełknął ślinę patrząc na nią jeszcze przez chwilę. Wszedł do gabinetu. Odłożył teczkę i podszedł do kosza. 

- Niech to szlak. - Żółte płatki posypały się lądując na dnie pojemnika. 

Co mnie wzięło, pomyślał łamiąc łodygę. 


                                                                           * * *


Postawiła kawę i przekazała informacje. Starała się zachowywać naturalnie, ale co chwilę nerwy odbierały jej głos. Po głowie ciągle krążyły jej słowa przyjaciółki. FLIRCIARZ. Nie mogła w to uwierzyć. Dodatkowo, był dziś dla niej wyjątkowo miły, co dodatkowo ją peszyło. A może tylko jej się wydawało? 

- Wyślij to do Maksa, dobrze? - Podał jej cienką teczkę. - Zaznacz, że to pilne. 

Zdecydowanie pokiwała głową. Dobrze wiedziała, że bawią go jej reakcje. Zagryzła wewnętrzną stronę policzka, to pomagało jej w stresujących sytuacjach. 

- To wszystko? - Przycisnęła teczkę do brzucha. 

Przez chwilę ważył słowa. Miała wrażenie, że ogarnia go niepewność. Jego wzrok zmierzył każdy centymetr jej bordowej sukienki. 

Wiedziałam, że przesadziłam z jej długością, pomyślała, automatycznie zaciskając uda. Tom uśmiechnął się nieznacznie. Chyba pomyśleli o tym samym. 

- Dzięki, to wszystko.

Bez słowa opuściła gabinet, zamknęła drzwi i oparła się o nie. 

Głupia Nicol i jej głupie teorie spiskowe. Nigdy nie przeszłoby jej przez głowę, że Tom mógłby z nią flirtować. A teraz musi zmagać się z wybujałą wyobraźnią. 

Oburzona usiadła za biurkiem. Zalogowała się na firmowe konto i czekała aż cały system zatrybi.  Na ekranie pojawiła się tapeta. Tapeta z jej ulubionymi kwiatami. Nagle zabrakło jej tchu. 

Jakie jest prawdopodobieństwo, że wczorajszy bukiet był od Hiddlestona? Czy to możliwe żeby Nick miała rację?  Czego Tom mógłby szukać w jej komputerze?

Nie myśląc co robi zalogowała się na pocztę i zaczęła tworzyć wiadomość do Maksa. Jej dłonie drżały. Nie była pewna co zrobić z tym faktem. Słowa pojawiały się na ekranie, a jej myśli krążyły wokół szefa. Nagle ją olśniło. 

- To na pewno sprawka Nicol - szepnęła pod nosem. - Ta wariatka bawi się moim kosztem! - wściekła uderzyła w klawiaturę. 

Na ekranie laptopa pojawił się komunikat. Wysłano. 

- O nie, nie, nie... - Poczuła jak ogarnia ją panika.

Błyskawicznie przeszła do pozycji "wysłane". Wzrokiem błądziła po adresatach, by po chwili przekonać się, że wiadomość wysłała do samej siebie. Dopiero teraz zorientowała się że wstrzymuje oddech. 

Przeklęta Nicol, pomyślała. 

W końcu musiała się jakoś usprawiedliwić. 

Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz