Rozmowa z Nicol nie przyniosła żadnych rewelacji. Głównym tematem plotek była sama Hester. Zastanawiała się, czego w sumie mogła się spodziewać. Dlaczego myślała, że na podstawie głupich plotek uda się znaleźć osobę odpowiedzialną za tą tragedię? Gdyby tylko miała punkt zaczepienia, jakąś poszlakę... Ale nikt nie chciał z nią rozmawiać. Wszyscy zbywali ją mało znaczącymi odpowiedziami. Z drugiej strony nie mogła mieć im tego za złe, nikt nie chciał znaleźć się na celowniku.
Teraz stała przed drzwiami do gabinetu Toma. Nicol przekazała jej, że NYP i Victoria prosili o zamówienie taksówki i już jakiś czas temu opuścili firmę. Martwiło ją, że Hiddleston nie poprosił jej do siebie. Może nie miał dobrych wiadomości i dlatego zwlekał? Ona jednak nie mogła dłużej czekać, ta niepewność wykańczała ją. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
Nawet nie zauważył kiedy weszła. Przyglądała mu się chwilę. Siedział skupiony przy biurku, wertując stertę dokumentów. Między brwiami wyraźnie rysowały się dwie zmarszczki, a usta miał zaciśnięte w cienką linię.
- Thomas?
Podniósł wzrok. Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, nie mówiąc nic. Ogarnęły ją wątpliwości i poczuła ścisk w żołądku. Była pewna, że nie jest to spowodowane głodem.
- Będzie dobrze - powiedział po chwili prostując plecy i padając na oparcie. - Ale musisz ze mną wyjechać.
- Wyjechać? - Była zaskoczona.
Hiddleston przedstawił jej rozmowę z Damianem, omijając niezbyt przyjemne wątki. Wytłumaczył, jak udało mu się chwilowo wyciszyć sprawę, choć sam przyznał że nie wie na jak długo. W walce z Osinskim był raczej bezsilny, brakowało mu mocnej karty przetargowej.
- Więc mamy pojechać do Los Angeles, żeby osobiście przedstawić projekt Februarym i tam go zamknąć, tak? - Hester była niezbyt przekonana.
- W dużym uproszczeniu, ale tak.
Rudowłosa nadal stała przy drzwiach, skubiąc wystającą nić z rękawa jej zielonego swetra. W głowie ciągle przetwarzała rozmowę z Prezesem Nowego Yorku. Jakimś sposobem została chwilowo ułaskawiona, ale jeszcze nie znała ceny, jaką będzie musiała za to zapłacić.
- Mamy niecałe trzy tygodnie. - Z zamyśleń wyrwał ją Tom.
Hester przeszedł dreszcz paniki.
- Żartujesz? - głos się jej załamał. - Półroczny projekt w trzy tygodnie? Przecież to strzał w kolano! Nawet jeżeli mamy bazę z starego projektu... Jeżeli nie zdamy go w terminie, będziesz miał kłopoty. - Złość narastała w niej coraz bardziej. - To już lepiej przyznać się do porażki i niech ukażą tylko mnie...
Tom rzucił teczkę na biurko, przerywając jej histerię. Patrzył na nią twardo, starając się wyrównać oddech. Odchylił do tyłu głowę mamrocząc coś pod nosem. Ona stała oszołomiona, a na policzki wstąpił brzoskwiniowy rumieniec.
- Podejdź do mnie. - Znowu na nią spojrzał, ale Hester nie zareagowała. - Podejdź tutaj, proszę.
Przełknęła ślinę i zrobiła pierwszy krok. Sekundę później stała przed biurkiem, ale on kiwnął głową aby stanęła przy nim. Obeszła blat i spojrzała na niego z góry. Jego niebieskie oczy studiowały jej twarz, aż na ustach pojawił się troskliwy uśmiech.
- Damy sobie z tym radę. Jestem tego pewien.
Patrzyła na niego wielkimi oczyma. Widziała cienie poruszających się mięśni na jego szczęce, gdy uśmiech robił się coraz szerszy. Żar trawił jej policzki i miała cichą nadzieję, że tylko ona jest tego świadoma.
CZYTASZ
Hiddleston Company [ZAKOŃCZONE]
RomanceGdy firmą zarządza brytyjski biznesmen, możecie być pewni, że nie obędzie się bez Szekspirowskich dramatów i romansów.