Rozdział XVI

3.1K 175 4
                                    


Gdy słońce wschodziło nad wieżowcami, całe ulice tonęły w tłumach. Chodniki przemierzali wieczni turyści i "zapracowani" nowobogaccy. Hester przyglądała się swojemu odbiciu w ogromnej szybie jednego z biur Pana Ferbuary'ego. Ubrana w szarą, grubą spódnicę i oliwkową koszulę, żałowała że nie wybrała nic lżejszego. Dzień zapowiadał się na upalny. 

- Co myślisz o tych notowaniach?

Z zamyślenia wyrwał ją głos Toma. Spojrzała na niego leniwie. Miał lekki zarost, co ją bardzo dziwiło. Nigdy nie przychodził do pracy nieogolony, a tym bardziej w niewyprasowanej koszuli.

- Nie są już wiarygodne. - Wzruszyła ramionami. - Teraz wszystkie nasze badania rynku będą miały małe prawdopodobieństwo sprawdzenia się. 

Hiddleston kiwnął powoli głową, wciąż wpatrując się w ekran. Pracowali już od kilku godzin a on ani razu na nią nie spojrzał. Ciągle mówił tylko o pracy i uciekającym czasie. Dobrze wiedziała, że są przyparci do muru, a jego ciągłe przypominanie o tym w niczym nie pomagało. Na dodatek dręczyły ją myśli o NYP i kradzieży ich projektu. Z satysfakcją wyobrażała sobie jaka sroga kara spadnie na osobę, która ich sabotuje.

- Kawy? - zapytała, chwytając z oparcia torebkę. 

Thomas zbył ją machnięciem ręki i znowu postukał w klawiaturę. Nie myśląc wiele wyszła z biura i skierowała się do windy. Korytarz był ustrojony bladoróżowymi kwiatami i wielkimi zdjęciami w srebrnych ramach. Z jednego z nich spoglądał na nią brodaty mężczyzna o czarnych włosach z siwizną na skroniach. Albert February. Pośpiesznie minęła małą recepcję i wskoczyła do windy.

- Cześć. - Niebieskie oczy spojrzały na nią z góry. 

- Viktoria?! - Głos Hester zabrzmiał zbyt piskliwie, nawet dla niej.- Co tutaj robisz?

Blondynka patrzyła na nią wyniośle. Ubrana w lekki kostium wyglądała elegancko i świeżo. Hester zrobiło się gorąco na samą myśl o swojej spódnicy. 

- Damian chce mieć rękę na pulsie. - wyjaśniła. - Nie może dopuścić, żebyście spartolili to drugi raz.

- Sparto... nie ważne. Nie miał badać sprawy kradzieży? 

Drzwi windy otworzyły się a do środka wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Ubrany w czarny t-shirt nie wyglądał na pracownika firmy. Spojrzał na nie ale nic nie powiedział. 

- Przyjedzie tu za kilka dni. - Viktoria nawet nie zwróciła uwagi na nowego pasażera. - Póki co ja będę wam towarzyszyć.

Rudowłosą przeszedł dreszcz. To nie mogło zwiastować nic dobrego. Winda znowu otworzyła się i cała trójka ruszyła w swoją stronę. Hester podeszła do głównych drzwi, a gdy te rozsunęły się ogarnęła ją fala gorąca. Nie było jeszcze dziesiątej, a ulice już tonęły w żarze. Zdecydowanie nie przywykła do takiej pogody. 

Szybko przebiegła na drugą stronę ulicy i weszła do kawiarni. Zamówiła dwie czarne kawy i małą babeczkę z czekoladą. Już rano przekonała się, że February serwuje ohydną kawę. Po kilku minutach urocza brunetka dała jej zamówienie a Hest nie żałowała napiwku. Pracując na studiach jako kelnerka, nauczyła się, że trzeba doceniać miłych pracowników. Z własnego doświadczenia wiedziała co dzieje się z daniami przygotowanymi przez źle traktowaną obsługę. 

Chwyciła za kartonowy stojaczek i ruszyła do drzwi. Gdy tylko przeszła przez próg zetknęła się z twardą ścianą. Większość kawy wylała się, choć sama wyszła z tego bez szwanku. 

- Dziękuję. - Usłyszała męski śmiech. - Podwójna czarna? Widzę, że zamówienia realizują tu bardzo szybko. 

Spojrzała w górę i zobaczyła stalowoszare oczy i znajomą czarną czuprynę. 

- Przepraszam. - wymamrotała pod nosem szukając w torebce czegoś do wytarcia. - To moja wina.

W końcu odkopała małą paczuszkę chusteczek. Szybko wyciągnęła jedną i przycisnęła do koszulki, ale ta natychmiast zamokła. Był cały przemoczony.

- Jestem Alec. - Złapał ją za nadgarstek. - A to naprawdę jest niepotrzebne. - Spojrzał na pożółkłą chustkę. 

Jego szeroki uśmiech przyprawił ją o zakłopotanie. Był młody, prawdopodobnie młodszy od niej.

- Hester. - Podała mu dłoń odwzajemniając uśmiech. 

Patrzyła na niego przez chwilę, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Przeczuwała, że to Hiddleston. Pewnie chciał jej przypomnieć, że nie mają czasu, a ona spaceruje po kawiarniach.

- Przykro mi bardzo, ale śpieszę się. - Wzruszyła przepraszająco ramionami. 

Mężczyzna uśmiechnął się wyrozumiale. Hester zgarnęła swoje rzeczy i już miała je wyrzucić do kosza, gdy Alec zatrzymał ją.

- Mogę? - zapytał, spoglądając przez jej ramię na zgniecioną babeczkę.

Hester roześmiała się, sama nie wiedząc dlaczego. Podła mu ją bez słowa i czym prędzej przebiegła przez ruchliwą drogę, mają cichą nadzieję, że jeszcze za nią patrzy. 


Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz