Rozdział IX

4K 189 15
                                    

Wstając rano odczuwał ogromny ból głowy. W gardle suszyło go niemiłosiernie a powieki były zdecydowanie zbyt ciężkie. 

Kac, pomyślał. Kac moralny. 

Na automacie podniósł się z łóżka i ruszył w stronę łazienki. Wchodząc do kabiny czuł chłód kafelek, ale dopiero zimny strumień pozwolił swobodnie krążyć myślą. Widział jej włosy upięte na karku, intensywną szminkę i opadające ramiączko, które doprowadzało go do szaleństwa. A później dostrzegł w jej oczach to mrożące rozczarowanie. Tyle, że nie była rozczarowana nim. 

Szybko nachylił głowę pod lejącą się wodę. Szum rozmył natrętne obrazy, pozwalając mu chociaż na chwilę się odprężyć. Był zmęczony ciągłą pracą, a ta krótka noc sprawiła, że czuł się jeszcze gorzej. Otworzył drzwi kabiny i sięgnął po ręcznik. Wytarł wilgotne włosy i ubrał lekkie dresowe spodnie.

Na kuchennej wysepce czekał kubek kawy i świeża gazeta. Sięgnął po nią a jego dłonie momentalnie przesiąknęły zapachem drukarskiego tuszu. Pobieżnie przejrzał notowania giełdy, aż w końcu znalazł to czego szukał. Na zdjęciu było mnóstwo osób, ale on zauważył ich od razu. Obejmował ją lekko w pasie uśmiechając się szeroko i patrząc wprost w obiektyw. Ona, wiele niższa, stała nieco bokiem. Unosiła wysoko głowę patrząc na niego. Z profilu mógł dostrzec jej lekko zadarty nos i łabędzią szyję. 

- Dziękuję za miły wieczór. - odparła wczoraj wieczorem. 

Stali pod drzwiami kamienicy, w której mieszkała. Na ostatnim piętrze wciąż paliło się światło. Uśmiechała się śmiało, choć starała się nie patrzeć na niego zbyt długo. Jej fryzura nieco oklapła a po szmince nie było śladu. 

Zbyt często zdarza się jej przygryzać wargę, zauważył w myślach. 

Już chciała coś powiedzieć gdy powietrze zadrżało od huku. Spojrzeli za siebie. Daleko, nad dachami kamieniczek, rozbłysły fajerwerki. Bal charytatywny dobiegał końca. Patrzyli na kolorowe światła aż w końcu wyciągnął do niej dłoń. 

- Sprawmy, by ten wieczór był jeszcze milszy. 

Spojrzał jej w oczy. Nie czekając na jej zgodę porwał ją w ramiona. Ich klatki piersiowe stykały się ciasno, a bicie serca wyznaczało rytm. Tańczyli powoli wsłuchując się w swoje oddechy i śmiechy z ostatniego piętra. A chwilę później, gdy pokaz sztucznych ogni zakończył się cichymi oklaskami, oni rozeszli się bez słowa czując coś czego nie powinni. 

Nagle po kuchni rozniósł się dzwonek. Tom spojrzał na wiszący przy drzwiach telefon. Nie miał ochoty na rozmowy. Poczekał aż aparat ucichnie i znowu napił się kawy. Pomyślał o dniu, kiedy ją zatrudnił. Przyszła w tym swoim idealnie dopasowanym stroju i pewnym uśmiechem. Gdy tylko odpowiedziała na jego pierwsze pytanie wiedział, że nadaje się do tej pracy. Bystra i skrupulatna. Ale nie chciał jej tak szybko wypuścić. Bawił go jej niepojęty entuzjazm i to że podnosiła głos gdy była podekscytowana. Była pełna energii... Dopiero z czasem zrozumiał dlaczego jest mu tak bliska. A tego nie mógł już znieść. Cholernie przypominała mu dawną Viktorię. 


    * * *


- Jak zwykle nie można się do ciebie dodzwonić. - burknęła, zalewając herbatę. 

Była dwunasta, a one właśnie miały zjeść śniadanie. 

- No wiesz - Nicol wzruszyła ramionami. - Antonio jest bardzo aktywny z rana - zachichotała.

Hester westchnęła. Dobrze wiedziała, że nie powinna zadawać więcej pytań. Sięgnęła po łyżeczkę i wyciągnęła saszetkę. Nie znosiła mocnej herbaty. 

- A jak było na balu? - Blondynka sięgnęła po chrupiący tost. 

Hest nie wiedziała od czego zacząć. Nie wiedziała czy w ogóle chce zaczynać ten temat. Miała mieszane uczucia. Widziała Toma jako przystojnego i czarującego mężczyznę, ale obraz ten momentalnie zakrywała migoczący neon "SZEF". Spojrzała na wazon z oklapłymi żonkilami. 

- Było całkiem miło jak na zebranie sztywniaków. 

Nick mało nie udławiła się wybuchając gromkim śmiechem. Zawsze bawiły ją takie uwagi. Zaczęła wspominać jak to było kiedyś, gdy do firmy przyjeżdżał pan " Kij w dupie", prezes z Nowego Yorku i wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Ale Hester nie słuchała. Patrzyła na zwiędły bukiet i trawiła myśl, że to nie mógł być Hiddleston. Nie mógł. Zawsze był taki zachowawczy, wręcz zimny w stosunku do niej. Co mogło się zmienić? 

Sięgnęła po kubek i pociągnęła łyk ciepłego płynu. To musiało wystarczyć by uspokoić myśli. 



Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz