Rozdział VIII

4K 204 12
                                    


Po przeprowadzonych licytacjach wszyscy zasiedli do uroczystej kolacji. Hester czuła się dziwnie podekscytowana a jej uśmiech rósł z minuty na minutę.

- Co ty tutaj robisz? - zapytała, gdy Thomas usiadł tuż obok. 

Mężczyzna upił trochę wody by odświeżyć głos. 

- Cherrie odwołała swoje przybycie. - Wzruszył ramionami.- To ona miała poprowadzić licytację. 

Hester przypomniała sobie rozmowę w windzie, w której brunetka chwaliła się posadą organizatorki balu. 

- Ponoć wypadł jej bardzo ważny wyjazd rodzinny. - Wywrócił oczami.   - Choć moim zdaniem pewnie nie zmieściła się w wieczorową suknię i dlatego nie przyszła. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i znów sięgną po goblet z wodą.

Kobieta zaśmiała się, skrywając usta za dłonią.

Punkt dla Pana, Panie Hiddleston, pomyślała. 

Do ich stolika podeszło sześciu kelnerów. W idealnej synchronizacji rozłożyli talerze, jednocześnie dokładając szkło. Tom zamówił dla niej łososia w szparagach, sam natomiast wybrał bliżej jej nie znaną potrawę. Schyliła lekko głowę, a gdy poczuła ciepły zapach szparagów i limonki, zaburczało jej w brzuchu. 

Kobieta, która siedziała po jej lewej stronie raczyła się sałatką owocową, czego Hest nie potrafiła zrozumieć. Wybranie tego spośród całej karty pyszności wydawało jej się niedorzeczne. 

- Więc to ty miałeś od początku przewodniczyć akcji? - zapytała patrząc na jego smukły profil. 

- Tak - odparł odkrawając coś co przypominało mięso. - Dziwi cię to? 

Rudowłosa poczuła ukłucie rozczarowania. Była zniesmaczona faktem, że jej szef przekazał taką ważną funkcję Cherri. Dlaczego nie wybrał jej na swojego zastępcę? Spojrzała na jego dłonie, które w tak naturalny sposób posługiwały się sztućcami. Było w tym coś niezwykłego. W jego długich palcach tańczyły na talerzu niczym zaczarowane. 

Po kolacji Tom niejednokrotnie był proszony o pozowanie do zdjęć, wzniesienie toastu czy też przyłączenie się do dyskusji. Hester została przy stoliku starając się oczarować wpółsiedzących, ale żaden z nich nie interesował się musicalami jakie ostatnio wystawiano, ona natomiast nie miała pojęcia o nowych cięciach w budżecie Brent Week, firmie Daucera. 

Uprzejmie uśmiechnęła się wstając od stolika. Pewnym krokiem podeszła do szeroko otwartych szklanych drzwi prowadzących na taras. Noc była zimna i gwiaździsta. Nie odważając się wyjść na zewnątrz stanęła w progu, oplatając się ramionami. Odetchnęła głęboko. Po tym całym niezrozumiałym dla niej żargonie, była okropnie spięta. Czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach i rosnące rozczarowanie w piersi. Wyobrażała sobie ten wieczór inaczej. 

Mogłam zostać w domu, pomyślała. Nadrobiłabym "Teorię Wielkiego Podrywu". 

- Przepraszam. - Blond kelner musnął jej łokieć. - To dla Pani. - Podał jej kieliszek szampana. 

- Kiedy ja nic nie zamawiałam. - odparła. 

- To prezent od tego Pana. 

Zaciekawiona podążyła wzrokiem za kelnerem. Pośród niewielkiej grupki dyskutujących ludzi stał on. W brązowym garniturze i ciemnym krawacie wyglądał powalająco. Jego pewność siebie emanowała wśród pozostałych. Patrzył na nią z powściągliwym uśmiechem. 

- Dziękuję. - Przyjęła kieliszek. 

Wciąż na nią patrząc wzniósł niemy toast, któremu zawtórowała. Uśmiechnął się szerzej, przeprosił gości i ruszył w jej stronę. Momentalnie wyprostowała się. 

- A więc - zaczął.

- A więc... - powtórzyła. 

- Za miły wieczór, zebrane pieniądze i twoją seksowną sukienkę. - Spojrzał na jej nagie ramiona. Ich kieliszki zetknęły się. 

Ku swojemu zdziwieniu Hester nie zareagowała gwałtownie.  Zachichotała i upiła łyk szampana. Spojrzała w jego błękitne oczy a on bezwstydnie zapytał:

- Wyjdziemy? 

Kiwnęła głową nie za bardzo wiedząc na co właściwie się zgadza. Tom z szerokim uśmiechem przejął jej kieliszek, opróżnił go do końca i chwycił za jej delikatną dłoń. Bez większych problemów dostali się do wyjścia.  Hester odebrała swój płaszcz i przewiesiła go przez ramię. Gdy wyszli  z budynku nie poczuła dotkliwego zimna. Była przekonana, że to sprawka alkoholu. 

Zatrzymali się przy krawężniku. Hiddleston wychylił się lekko i kiwną ręką. Po chwili zza rogu wyjechało Maserati Quattroporte. Hester miała znikomą wiedzę o samochodach, ale już sam wygląd limuzyny zapierał dech w piersi. Mężczyzna otworzył jej drzwi znów spoglądając na jej suknię. Gdy usadowiła się wygodnie, obszedł samochód i usiadł tuż obok niej. 

- Tim, możemy ruszać. - zarządził.

- Dokąd jedziemy? 

- Zwiedzimy trochę miasto. - odparł krzyżując z kierowcą spojrzenie w lusterku. 

Podekscytowana patrzyła jak jego obłędny uśmiech nie znika z twarzy. Lewą dłonią rozluźnił krawat i rozpiął marynarkę. Spojrzał na nią z ukosa a jej ciało przeszedł dreszcz. W tej chwili kołatanie serca ustało, a ekscytacja ustąpiła miejsce zdrowemu rozsądkowi. Usiadła pewniej a mięśnie momentalnie się spięły. 

- Coś się stało? - Jednym kliknięciem uchylił nieznacznie szybę. 

Odchrząknęła. 

- Nie - Poprawiła ramiączko sukni. - Zamyśliłam się. 

Obrócił się w jej stronę. Mroźny wiatr niedbale rozwiał mu włosy. Spojrzała na jego niepewny uśmiech i fryzurę w nieładzie. Teraz wyglądał jak zwyczajny, szalony chłopak. 

- Powiedz coś o sobie. - Zachęcił ją, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.

Spojrzała przez szybę tuż koło jego głowy. Światła mijanych aut co chwilę rozświetlały jego profil uwydatniając szczękę. Poprawiła kosmyk niesfornych włosów.

- Farbuję włosy. - wypaliła.

Jego usta wygiął grymas uśmiechu. 

- Tak? - uniósł nieznacznie brew. Wiedziała, że z niej kpi. - A jaki jest ich naturalny kolor? 

- Siwe. - Wzruszyła ramionami lekko wydymając usta. 

Przekrzywił lekko głowę i zmarszczył czoło. Wyglądał jak koneser sztuki na nowo otwartej wystawie. Pewnie już miał plan wytknięcia najmniejszych błędów. 

- Te bardziej ci pasują. - zawyrokował. 

W tej samej chwili wyciągnął do niej dłoń. Cienkie ramiączko znów spłynęło po jej bladym ramieniu. Jego wzrok powędrował tym śladem, zatrzymując się na wysokości piersi. Chwycił materiał dwoma palcami sunąc nimi ku górze. 

- Proszę - szepnął ledwo słyszalnie.

Spojrzał na jej twarz, bez wyrazu. Dostrzegł w jej oczach pewną zmianę, ale już wiedział, że to nic dobrego. 

- Chyba powinnam wracać do domu. - odparła przytłumionym głosem. - Już późno. 

Kąciki jej ust drgnęły jakby chciała coś dodać, ale powstrzymała się. Tom podał kierowcy dokładny adres i na powrót na nią spojrzał. Uśmiechnął się do niej pocieszycielsko, chcąc zniwelować napięcie, które zawisło między nimi. Bezskutecznie. 


Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz