Gorące promienie słońca już od dłuższego czasu przedzierały się przez zwiewne zasłony. Uchylone drzwi balkonowe umożliwiły morskiej bryzie chłodzić rozgrzane ciała, tak ciasno wtulone w siebie. Tom nie spał już od dobrej godziny, ale nie miał serca budzić Hester. Kurczowo trzymała się jego ramienia, jakby bała się, że wymknie się nocą i już nie wrócić. Jej rude kosmyki, które tak pojaśniały od wiecznego słońca, zasłoniły większość twarzy. Tom zastanawiał się, jak można spać z tak nieposłusznymi lokami.
Rozległo się głośne pukanie do drzwi. Nim zdążył zareagować, do pokoju wparowała Viktoria. Rozpromieniona od ucha do ucha już prowadziła swój monolog, gdy momentalnie zamilkła. Zaskoczona spojrzała na Toma, potem na przebudzającą się Hester i ni stąd ni zowąd wybuchła perlistym śmiechem.
- Wiedziałam, że nic się nie zmieniłeś!
Zdezorientowana Hester ciaśniej otuliła się narzutą by po chwili zrozumieć, co się dzieje. Widok Victorii w progu tylko ją zdenerwował.
- O czym ty mówisz? - rzuciła zachrypniętym głosem.
Blondynka westchnęła teatralnie, jakby mówiła o najbardziej oczywistej rzeczy na świecie, ale banda małp, z którymi rozmawia nie jest w stanie tego pojąć. Podeszła bliżej łóżka, chwyciła z drewnianej ramy stanik Hester, po czym przerażona jego mikrym rozmiarem, rzuciła go w ich stronę.
- Odhaczyłeś już ją z listy przelecianych pracownic?
Hest przez dłuższą chwilę nie potrafiła zrozumieć, tego co właśnie usłyszała. Mrugnęła kilka razy odganiając napływające łzy. Przez krótką chwilę łudziła się, że to łzy gniewu na głupi komentarz Viktorii, ale gula, która zaczęła narastać w piersi, pozwoliła jej przejrzeć na oczy. W jednej chwili zrozumiała ten cały teatrzyk. Umizgi Viktorii i chłodne podejście Toma. To w jaki sposób ze sobą rozmawiali i patrzyli.
Wstrząśnięta spojrzała na Toma. Z jego twarzy wypływała złość i zmieszanie jednocześnie. Rzucił coś do Wiktorii, ale szum krwi w uszach Hester zagłuszył wszystko. Przerzuciła spojrzenie na blondynkę, a gdy ta je spostrzegła, trochę straciła z rezonu.
- Nie tylko ty z nim spałaś, Hest. - Wzruszyła ramionami, trochę przepraszająco, a trochę drwiąco, że Hester się tego nie domyśliła.
Działała jak na automacie. Mimo obecności Viktorii podniosła się z łózka i chwyciła sukienkę. Szybko założyła ją przez głowę, pod pachę zgarnęła buty. Czuła jak krew buzuje w policzkach, niemal piekąc jak rozgrzane węgle. Tom krzyczał coś za nią, ale nie miała zamiaru tego słuchać.
Wybiegła z domku, nie wiedząc dokąd i gdzie biegnie. Goniło ją wschodzące słońce i śmiech Wiktorii, choć tu była pewna, że to tylko wyobraźnia płata jej figle. Biegła co raz mocniej i dalej, choć płuca już dawno wysiadły. W myślach przeklinała swoją astmę i cholernie słabą kondycję. Łzy zalewały jej usta, sprawiając, że gardło piekło jeszcze bardziej. Nie miała już sił i w końcu upadła. Piasek boleśnie wbijał się w kolana, ale w tej chwili jakoś jej to nie przeszkadzało. Rosnąca gorycz w końcu wyrwała się z piersi, gorącym i przeraźliwym krzykiem.
CZYTASZ
Hiddleston Company [ZAKOŃCZONE]
RomansaGdy firmą zarządza brytyjski biznesmen, możecie być pewni, że nie obędzie się bez Szekspirowskich dramatów i romansów.