Rozdział XII

3.2K 170 11
                                    

W tej chwili twarz Toma wyrażała wiele uczuć. Od piekielnego gniewu płynącego w stronę Osinskiego, po współczucie na widok przerażonej Hester. Z jej policzków odpłynęła cała krew a w oczach wzbierały zły. 

- Damianie. - Usta Toma zadrżały. - To bardzo pochopna decyzja. Nie masz żadnych dowodów przeciwko Hester. - Wskazał na nią ręką. 

Rudowłosa stała bez ruchu z zaciśniętymi wargami. Hiddleston był pewien, że powstrzymuje płacz, lub co gorsze, bluzgi na Osinskiego. 

- Jeżeli tylko wy macie dostęp do tego projektu, to chyba oczywiste, że dane wyciekły od jednego z was. - Teatralnie poprawił okulary. 

Thomas bił się z myślami. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Osinski ma racje. Nikt poza nim i Hest nie znał kodu do aktualnych projektów, ale myśl że jego asystentka mogła zrobić coś takiego, przyprawiała go o mdłości. W głowie analizował wydarzenia ostatnich dni, starał się zrozumieć kiedy mogło do tego dojść. Jeżeli Hester udostępniła ich dane, byli w czarnej dupie. Już widział jak żegna się z posadą, jak zwalniają go dyscyplinarnie i cała jego kariera leci na łeb na szyję. Zacisnął gniewnie pięści i spojrzał na nią, a ona na niego.

Wyglądała okropnie. Stała przygarbiona, jakby niosła bardzo ciężki plecak. Plecak z poczuciem winy? Jej niebieskie oczy zrobiły się szare, z nerwów obgryzła skórki ze spękanych warg.

To nieprawda, pomyślał. Jak mogę być taki głupi! 

- Hester tego nie zrobiła - odparł twardo patrząc na Damiana i Victorię. - Ufam jej i wiem, że nie zrobiła tego.  

Hester podniosła głowę i również spojrzała w ich stronę. Na twarzy Osinskiego malował się nieodgadniony uśmiech, jakby rzucał im wyzwanie. 

- Więc jak to wyjaśnisz? - W głosie Victorii zabrzmiała nuta rozbawienia. - Magiczne ludki?

Prezes NY uciszył ją machnięciem ręki. Skarcona złożyła ramiona na piersi i obróciła się w stronę wielkiego  okna. Najwyraźniej liczyła na inną reakcję ze strony Damiana. 

Obaj mężczyźni mierzyli się wzrokiem, ale to Osinski stał na wygranej pozycji. Tom nie miał pojęcia co zrobić, żeby ratować sytuację. Starał się być opanowany, ale w środku coraz bardziej ogarniała go panika. 

- Projekt K - głos zabrała Hester. - Projekt K. - Niepewnie spojrzała na Toma, szukając zrozumienia. 

- To może być to - odparł w zamyśleniu. Victoria obróciła się zainteresowana. - Może to nam pomoże. 

- Czy ktoś wyjaśni mi o czym mówicie? - W głosie Osinskiego słychać było irytację. 

Hester wyjaśniła czym jest Projekt K. Był to pierwszy zamysł na zlecenie dla Februarych. Bardzo długo pracowali nad tym przedsięwzięciem, zbieranie informacji, badania rynku, kosztorysy. I właśnie na pieniądzach stanęło. Albert i jego syn nie zgodzili się na pierwszy projekt, który ich zdaniem, tworzył zbyt wiele niepotrzebnych kosztów. Cała praca poszła w zapomnienie, na rzecz nowego planu inwestycyjnego. 

- Zmieńmy plan działania - W oczach Hester pojawiło się poruszenie.- Wróćmy do starego projektu i zmodyfikujmy go. Był prawie skończony. - Jej wzrok błądził po wszystkich. 

- Chcesz go przedstawić zamiast poprzedniego. - Tom podrapał się po brodzie. - Ten projekt nie za wiele wspólnego miał z obecnym. To mogłoby zminimalizować prawdopodobieństwo, że ktoś wykorzysta skradzione dane do manipulacji przy otworzeniu firmy Pana Alberta.

- Tak! - Rudowłosa była podekscytowana.

W gabinecie na chwilę nastała głucha cisza. Nikt nie był pewien, że ten szalony pomysł może się udać. Jedną wielką niewiadomą pozostawała reakcja Februarego. Skoro raz odrzucił projekt, nikt nie mógł gwarantować, że nie zrobi tego ponownie. Nawet przy zmianach budżetu, było to bardzo ryzykowne. 

Pan Damian klasnął w dłonie.

- Pozostaje kwestia wycieku danych. Nie zostawię tego bez echa. - Jego głos był twardy. - Chyba nie myślicie, że nowy projekt zamiecie sprawę pod dywan? 

- Musisz zorganizować śledztwo. - Strona Toma była jednoznaczna. - Tu jest pełno kamer, ochrona, pracownicy. Od tego powinieneś zacząć. 

- Skąd mogę mieć pewność, że znajdę sprawcę? - Wymownie spojrzał na rudowłosą. - I kto da mi gwarancję, że sytuacja się nie powtórzy ?  

Niestety nie było takiej gwarancji. Wszyscy zebrani bardzo dobrze o tym wiedzieli. Jeżeli raz udało się dostać do danych, śmiało można było zrobić to ponownie. Nikt nie miał wiedzy na temat tego w jaki sposób kret ukradł dane. I w zasadzie po co to zrobił. 

- Pojedziemy do Nowego Yorku. - Propozycja Hiddlestona zaskoczyła wszystkich. - Będziemy pracować bezpośrednio z Albertem, tuż pod jego nosem. 

- Drogie Panie. - Osinski wygodnie rozłożył się na kanapie i przetarł okulary. - Zostawcie nas na chwilę. 

Victoria poderwała się niezgrabnie.

- Ale proszę Pana...

- Już! 

Wyszły czym prędzej, zostawiając swoich szefów na nierówny pojedynek. 




Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz