Rozdział XXII

3K 170 2
                                    


Wiatr wplątał się w jej rude włosy. Czuła jak jego chłód drażni jej kark i uszy, ale najzwyczajniej w świecie nie mogła z tym nic zrobić. Ziemia pod jej stopami robiła się co raz miększa, aż Hester obleciał lęk, że zaraz upadnie. Zatopi się w czarnej otchłani i już nie będzie mogła zaczerpnąć tchu. Jej nogi brodziły po łydki w przyjemnie ciepłej mazi, której miała się właśnie poddać, gdy nagle złapała ją ogromna dłoń. 

Otworzyła oczy i zobaczyła anielskie oczy. W jednej chwili wróciła na ziemię, uświadamiając sobie, że zatraciła się w objęciach Toma. Przez cienki materiał koszuli doskonale czuła jego galopujące serce i rozgrzaną skórę. 

- Nic nie mów. - Wyszeptał między oddechami wciąż pochylając się nad nią. - Nie wiem czy zdobędę się na to ponownie.

Hester była jak zaczarowana. Właśnie stała w ramionach mężczyzny, którego dotychczas uważała tylko za szefa, który na domiar złego, nie pamiętał jak ma na imię. Dzień w dzień wpatrywała się w jego niebieskie oczy, by teraz móc w nich tonąć bez końca. Ciągle widziała ten błysk w jego oczach, gdy zdecydował się na pocałunek. Pocałunek! Nagle do niej dotarło, co tak naprawdę zrobili. Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jej umysł zaczęła ogarniać panika. 

Tom nie pozwolił na to. Wciąż z przejmującym uśmiechem chwycił za jej drobną dłoń. Szybko przeszli przez próg domku i ku jej zaskoczeniu kierowali się do jej pokoju. Mężczyzna chwycił za klamkę i pchnął drzwi. Stare drewno zaskrzypiało na tyle cicho, by nie zmącić spokoju innych lokatorów.  Stali teraz na przeciw siebie w totalnych ciemnościach. 

- Hester? - Thomas próbował skupić się na rysach jej twarzy. - Teraz jednak mogłabyś się odezwać, wiesz? 

W jego głosie wyczuła nutę rozbawienia i niepewności. Nagle przyszło jej do głowy, czy wszyscy mężczyźni w stresujących chwilach uciekają do słabego humoru. Tom odnalazł jej rękę i schował w swoją. To dodało im otuchy. 

- Zatańcz ze mną. - Szepnęła nagle, zaskakując samą siebie. 

Może naprawdę czuła jego miękkie wargi, albo było to tylko ciepło jego oddechu? Tom uniósł jej dłoń i obcałował każdy z kłykciów. Chwycił ją delikatnie w pasie i przyciągnął do siebie tak, że jej piersi oparły się o jego klatkę piersiową. Ruszył znienacka, jeden krok za drugim, aż nagle poczuła wibrację w jego płucach, gdy bez ogródek zaczął nucić Careless Whisper. Zaśmiała się lekko i podążyła za nim, pozwalając by wirowali w tej ciemności. 

Wykon dobiegł końca i z ostatnim wydechem ich usta znów się spotkały. Uniósł ją lekko, pozwalając by oplotła go nogami. Była tak drobna i lekka, że czuł się jakby dryfowali w chmurach. Opadł na skraj łóżka, opierając się o duże wezgłowie. Nadal na nim siedząc oplotła jego twarz zaskakująco ciepłymi dłońmi. Jęknął w jej usta i przywarł jeszcze bardziej. Zawędrowała ustami w zagięcie jego szyi, rozkoszując się zapachem mięty i ciemnego rumu. Drobinki soli niesione bryzą osiadły na jego skórze, delikatnie drażniąc jej podniebienie. Ich ruchy nabierały impetu, dłonie błądziły po ciałach co raz śmielej zaglądając w niedostępne miejsca, aż w końcu ich oddech zmieszały się ze sobą na dobre.

Hiddleston Company  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz