Zrobił kilka długich kroków i przystanął. Roztargniony spojrzał na lekko wzburzone morze. Czuł się jak idiota, ale nie miał odwagi przyznać się do tego. Ostatnimi czasy czuł się rozdarty.
Ciągła praca nad projektem, który już dawno powinien być skończony. Mnóstwo wiadomości i telefonów od Osinskiego, który bez przerwy usiłował udowodnić, że winę za wyciek projektu ponosi Hester. Mimo, że znaleziono pracownika, który dokonał kradzieży, wciąż pozostała kwestia, jak tego dokonał, skoro nie posiadał uprawnień. No i ostatnia pochłaniająca go frustracja. Zazdrość. Przez tego całego Aleca, zachowywał się jak kretyn. Denerwował go sposób w jaki patrzył na Hester. I w zasadzie nie wiedział dlaczego. W końcu nic między nimi nie było, nigdy niczego sobie nie obiecywali.
Z zamyśleń wyrwał go śmiech Viktorii. Nadal baraszkowała przy brzegu z surferami, obmacując ich umięśnione ramiona. Przez chwilę jego oczy zaszły mgłą i zobaczył jedno bardzo odległe wspomnienie. On i Viktoria, mały koc i oglądanie gwiazd w parku. Przez krótki moment, zrobiło mu się ciepło w sercu, ale na dźwięk jej figlarnego śmiechu, te uczucie uciekło.
Nagle dostał olśnienia. Dlaczego kiedyś to było takie proste? On i Viktoria? On z którąkolwiek inną kobietą? Spojrzał przez ramię na stojącą przy ognisku Hester. Śmiejąc się z Albertem obskrobywała spalone szaszłyki.
Niczego sobie nie obiecywaliśmy, pomyślał.
* * *
Słońce już jakiś czas temu schowało się za horyzontem, a morze niosło ze sobą obietnicę ciepłej nocy. Dziewczyny zajadały się pysznymi krewetkami, które tym razem przygotował Alec. Nikt nie chciał powtórki z szaszłykami. Albert bez przerwy opowiadał o swoim wyścigowym koniu, który na torze był może ze trzy razy, a utrzymanie go pochłaniało tysiące. Atmosfera zdecydowanie poprawiła się. Hester czuła, że Tom wrócił do nich w lepszym humorze. Alec nie chował urazy, a Viktoria siedziała spieczona słońcem.
Gdy wieczór dobiegał końca, Alec zaproponował Hester spacer przy brzegu. Uciekając wzrokiem od pozostałych, podała mu dłoń i odeszli. Chodząc tak przez jakiś czas, rozmawiali praktycznie o wszystkim. Hester była zaskoczona bezpośredniością chłopaka i jego wiecznym optymizmem. Był bardzo podobny do ojca, nie tylko z wyglądu, ale również z charakteru. Przyjemnie było słuchać tego zapału w głosie, gdy opowiadał o planach rozwoju firmy, którą z czasem miał przejąć.
Gdy wrócili, ognisko prawie zgasło, a reszta grupy schowała się do domku.
- Jak ci się podoba kraina wiecznego słońca? - zapytał, wchodząc na taras.
- Moja skóra nie jest przyzwyczajona, do takich ekstremalnych warunków. - Oboje wybuchli śmiechem. - Za to włosy reaguj lepiej niż na wieczną angielską wilgoć.
Hester złapała za rączkę przesuwnych drzwi, ale chłopak ją zatrzymał.
- To prawda. - Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Chwycił kosmyk jej włosów, kłykciami muskając policzka. - Masz śliczne włosy.
Kobieta momentalnie zamarła, nie wiedząc co odpowiedzieć. Jej jedyną linią obrony, był nerwowy chichot i ucieczka wzrokiem. Odetchnęła szybko. Już chciała rzucić krótkie dobranoc, gdy zobaczyła, że chłopak pochyla się w jej stronę. Tym razem wiedziała, co ma zrobić. Wyciągnęła dłoń, by zatrzymać chłopaka, ale ten nagle odsunął się. Hester była zdezorientowana.
- To moja rola. - Między nimi stanął Tom.
Spojrzał na Hester intensywnie niebieskimi oczami. Już dawno nie widziała, żeby był tak poważny. Smukłymi palcami chwycił jej podbródek, kciuk kładąc na tym śmiesznym zagłębieniu w jej brodzie, które tak uwielbiał. Uśmiechnął się szeroko i bez zbędnych słów nachylił się by odnaleźć jej usta. Przez krótki moment trwali w bezruchu, by chwile później zatracić się w tak długo oczekiwanym pocałunku.
CZYTASZ
Hiddleston Company [ZAKOŃCZONE]
RomansaGdy firmą zarządza brytyjski biznesmen, możecie być pewni, że nie obędzie się bez Szekspirowskich dramatów i romansów.