Kookie pov.
Kiedy Susi spała ja i Tae pojechaliśmy do reszty chłopaków. Wszyscy obecnie znajdowali się u Yoongiego co nie za bardzo mnie cieszyło. Jesteśmy przyjaciółmi ale czasami mnie irytuje tym swoim posiadaniem w dupie całego świata. Po dwudziestu minutach drogi taksówką znaleźliśmy się pod domem Sugi. Zapłaciłem i wysiedliśmy kierując się do wejścia. W drzwiach przywitał nas śmiejący sie Hobi.
- Od kiedy wozicie się taksówkami?- zamknął za nami drzwi, weszlismy di salonu i usiadłem w fotelu.
-Od kiedy podpalili nam samochody.-odparłem poirytowany. Wszyscy spojrzeli na nas zdziwieni.
-Jak to podpalili? Podpadliście komuś?-spojrzałem na Jimina z mordem w oczach.
-Nie wiem jak, nie pomagałem mu!- euforia po zapaleniu już się skończyła wiec wszystko mnie denerwowało.-Właśnie po to do was przyjechaliśmy.-spojrzałem na chłopaków a oni na mnie.- Musimy dowiedzieć sie kto to zrobił. Policja gówno zrobi w tej sprawie przez moją i Tae przeszłość kryminalną.- Kim jedynie podrapał się po karku.
-Co chcesz zrobić?- no w końcu, myślałem że się już nie odezwie. Suga byl dobry w obmyślaniu różnych akcji. To on obmyślił nasz pierwszy skok na butke z lodami za czasów dzieciństwa.
-No tu właśnie liczyłem na Ciebie.- zwróciłem sie do przyjaciela.-Nie mamy pojęcia co możemy zro...- w tym momencie przerwał mi dzwonek z telefonu Tae.
-Kook...- wiedziałem że coś jest nie tak.- An mówi, że...
- Że co?!- nienawidzę jak owija w bawełnę.
-Ktoś porwał Susi...- na moment moje serce stanęło. Kiedy praca serca wróciła do normy chwycilem kluczyki ze stolika i wybieglem z domu. Nacisnalem guziczek na małym czarnym pilocie i wsiadam do czerwonego Ferrari Jina który pobiegł zaraz za mną z Tae oraz RM'em. Przyjaciel zabral kluczyki ze swojego samochodu i kazal mi wsiadac. Taehyung pojechal razem z Namjoonem. Jin przycisnął pedał gazu do końca i pędził ulicami Seulu. Po chwili byliśmy pod blokiem. Wbiegłem na górę i wszedłem do mieszkania. Na ziemi leżały porozwalane rzeczy. Chwilę później w mieszkaniu znalazła sie reszta chłopaków. An siedziała w salonie, przytulona do poduszki. Powstrzymywała łzy przez co była czerwona na policzkach.
-Kiedy wróciłaś do domu?- usiadłem obok niej i spokojnie się zapytałem.
-W momencie kiedy zadzwoniłam do Tae.-spojrzała na mnie, a mi samemu zachciało się płakać.- To pewnie ci sami ludzie co podpalili nasze samochody.Po dziesięciu minutach w naszym mieszkaniu policjanci przeszukiwali miejsce zdarzenia.
-Gdzie Pan sie znajdował podczas zdarzenia?-to znowy ten sam mlody policjant. Dziwnie mi sie przyglądał zadając to pytanie.
-Pojechałem razem z Kim Taehyungiem do przyjaciół.- odpowiedziałem i spojrzałem na przyjaciela. Rozmawiał z innym policjantem obejmując An.
-Czy ktoś może to potwierdzić?- zapisał moja poprzednia odpowiedź.
-Tak, przyjaciele i taksówkarz który nas tam zawiózł.- popatrzył na mnie i ponownie zapisał odpowiedzi.
- To wszystko z mojej strony. Jeżeli dowiemy sie czegoś o zaginięciu Pańskiej dziewczyny lub...
-Zaginieciu?! To było porwanie! Powinniście od razu przystapić do poszukiwań!
-Proszę się uspokoić znam swoje obowiązki.- po tych słowach opuścił mieszkanie razem z resztą psów.Zosia pov.
Jechaliśmy dość długo. Z moich wyliczeń przejechaliśmy jakieś dwadzieścia kilometrów. Samochód się zatrzymał. Słyszałam jak drzwi sie otwierają i zamykają. Jeden z nich otworzył bagażnik i wyciągnął mnie z niego. Przerzucił mnie przez ramię i zaczął gdzieś nieść. Zaczął wchodzić po schodach i zaraz przekroczył jakieś drzwi. Od razu poczułam ból podczas upadku na tyłek. Rozumiem że brutalne traktowanie jest w pakiecie. Wcześniej związali mi ręce i nogi przez co nie mogłam się ruszyć. Niby byłam twarda ale w tym momencie po moich policzkach spływają słone łzy. Strasznie się bałam. Nie o siebie. Bałam sie że Kook zrobi coś głupiego. Oprawcy wyszli gdzieś, zapewne do innego pomieszczenia, zostawiając mnie na ziemi. Chwilę później usłyszałam skrzypienie drzwi jednak nie słyszałam żeby ktoś się do mnie zbliżał. Czułam na sobie palący wzrok jakiegoś zboczeńca. Prawdopodobnie stał w owych drzwiach i przygladał mi się.
- Ktoś pozwolił patrzeć na nową zabawkę szefa?!- usłyszałam ten sam głos co w mieszkaniu. " Dałeś się sprać lasce, idioto!", czułam sie wtedy z siebie dumna. Gdyby porywacz był jeden dałabym sobie rade. Skrzypiace drzwi znowu wydaly z siebie ten okropny dźwięk. Sądzę że właśnie się zamknęły. - No, no ślicznotko, widzę, że spodobałaś się synowi szefa.- powiedział podnosząc mnie.- Ostatnia jaka mu się spodobała skończyła w piachu.- dodał po chwili klepiac mnie w tyłek. Jego słowa mnie przeraziły. Teraz zaczęłam bać się również o siebie. Powiedział że jestem nowa zabawką szefa. Prawdopodobnie bede gwałcona i to nie rzadko. Mężczyzna ściągnął mi worek z głowy wcześniej rozwiązując kończyny.
-Masz, ubierz to.-rzucił we mnie jakimiś ubraniami. Kiedy im sie przejrzałam byla to krótka, czarna spódniczka i biała koszula.
-Tu mam to założyć?-spytałam ironicznym tonem ale nie dostałam odpowiedź.- Dobra.- zajęłam z siebie górna części garderoby i zaraz dolną. Stałam w bieliźnie, a ten typ nawet na mnie nie spojrzał. Założyłam ubrania które mi dał i kiedy to zrobiłam złapał mnie za ramię i pociągnął w nieznanym mi kierunku.
-Teraz poznasz swojego nowego Pana.-zaśmiał się pod nosem.- Jednego z wielu.Bałam się, cholernie się bałam. Co to miało znaczyć? Jednego z wielu? Wprowadził mnie do pomieszczenia gdzie przy wielkim stole siedziało pięcioro mężczyzn. U szczytu stołu siedział za pewne szef całej tej bandy, czyli mój "Pan" jak określił ten wielki brutalny typ. Pchnął mnie na stół, potknęłam się o własne nogi i oparłam rękoma o blat. Mężczyźni byli w różnym wieku i każdy mi się przyglądał. Jeden kogoś mi przypominał ale nie mogłam przypomnieć sobie tej twarzy. Miał na niej siniaki i opuchlizne wiec to jeszcze pogarszało rozpoznanie tego typa.
-Podejdź tu.- rozkazał szef.
-Co jeszcze?-burknęłam pod nosem czego zaraz żałowałam. Drulyblas ponownie złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę mężczyzny w średnim wieku. Nie był koreańczykiem, ani innym azjatą co mnie trochę zdziwiło. Kiedy znalazłam się obok niego wstał i złapał mnie za pośladek mocno go ściskając.
-No ładna to Ty jesteś.-powiedział obleśnie.- W łóżku pewnie też jesteś dobra.-mocniej zacisnął dłoń przez co wydałam z siebie cichy jęk. To mnie nie podniecało. To mnie brzydziło i bolało.
-JiWoo, zabierz ją.-zwrócił się do swojego posłańca, a mojego ciągacza za ramię - Zaprowadź ją do mojej sypialni, musimy dokończyć spotkanie-zabrał dłoń i usiadł na miejscu. JiWoo, jak nazwał go szef, podszedł do mnie i znowu złapał mnie za ramię.
- Umiem sama chodzić.- wyrwałam mu się, w odpowiedzi dostałam zabójcze spojrzenie i warkniecie.Siedziałam zamknięta w sypialni tego obleśnego typa. Nie wiedząc co teraz ze mną będzie siedziałam w kącie pokoju i płakałam. Nie boje sie tego co będą mi robić, boje sie ze juz nie zobacze moich przyjaciół, rodziców i mojej miłości. Kiedy usłyszałam skrzypienie drzwi wiedziałam że ich spotkanie sie skonczylo. Wytarłam łzy i bardziej sie skuliłam.
-Oj dziecino nie płacz.- podszedl i kucnal przede mną.- twoje piekło dopiero się zacznie.~~~~
👇Takie małe info tam niżej 👇Jak wam sie podoba taka wersja? Jak wam sie nie podoba to mi barzo przykro ale chce tak i musze, hahah.
A teraz, jak się wam podoba? Rozdziały nie będą pojawiały się w jakimś określonym dniu. Jak tylko będzie gotowy od razu go publikuje wiec mogą sie pojawić dzień po dniu albo po dłuższym nieokreślonym czasie.
Pisane i nie sprawdzone więc przepraszam za błędy ❤