"Błędy przodków czasami odciskają swe piętno na następnych pokoleniach"
Maja jest świeżo upieczoną szesnastolatką, która codziennie próbuje poukładać sobie swoje obowiązki tak by między szkołą a pracą znaleźć też czas na zabawę ze znajomymi. Kilka d...
Nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy, ale muszę się komuś wygadać, bo mam wrażenie, że jeśli tego nie zrobię to w końcu wybuchnę. Nie wiem czy napisanie tego w starym pamiętniku z podstawówki mi pomoże, ale warto spróbować, poza tym... nikt żywy i zdrowy na umyśle, nie uwierzyłby mi w to co się stało. Wszystko zaczęło się tydzień temu, czyli 13 października w piątek. Nigdy nie wierzyłam w przesądy, ale po tym co stało się w piątek trzynastego chyba zacznę wierzyć w wszystkie zabobony świata. Zacznę chodzić z króliczą łapką u pasa, czosnkiem na szyi, podkową w kieszeni, omijając szerokim łukiem czarnego kota, drabinę i kruka.
Dzień zapowiadał się zwyczajnie, rano poszłam na zajęcia, które szczęśliwie dla uczniów z mojej klasy skończyły się godzinę wcześniej. Potem pojechałam do pracy, w której przez cały dzień mieliśmy spory ruch. Nieskończone samochody które stoją u nas już jakiś czas nie pozwalały nam na obsłużenie wszystkich klientów. Większość z nich była w porządku i nie stwarzali problemu i po prostu pojechali gdzie indziej bez zbędnych komentarzy, ale niektórzy oczywiście musieli mi dopiec, że to na pewno moja wina, że się nie wyrabiamy, bo jestem dziewczyną. Nadal czuje, że jeszcze dużo wody upłynie zanim przestanę być dyskryminowana przez niektórych klientów. Ethan i reszta pracowników mówią ciągle to samo - Maja nie przejmuj się, liczą się twoje umiejętności a nie to co myśli sobie jakiś tam koleś, któremu masz naprawić samochód - ale ja nie potrafię patrzeć na to w ten sposób.
Po skończonej pracy usiedliśmy z Ethanem by odsapnąć a on wręczył mi spóźniony prezent urodzinowy od całego zespołu. Było mi bardzo miło, że wpadli na coś takiego. Zazwyczaj nikt z nas nie obchodzi urodzin i nie ukrywam, że chodzi tu głównie o kasę, bo żadne z nas nie zarabia niewidomo jak dużych pieniędzy więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że prezenty są zbędne i pozostaniemy przy zwykłym ,,Wszystkiego Najlepszego''. Teraz jak o tym myślę to mega mi głupio, ta bransoletka musiała kosztować fortunę... Wszyscy mają ciężko a mimo to chcą mi sprawić przyjemność. Najpierw rok temu sprezentowali mi motor a teraz to. Jestem najmłodsza z całego zespołu, pracuję tam na łasce Ethana (bóg jeden wie, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie zaproponował mi wtedy pracy). Wszyscy stali klienci chwalą mnie, że jestem naprawdę świetnym mechanikiem, że kiedyś będę najlepsza z całego zespołu, że ja jako uczeń kiedyś przerosnę swojego mistrza, ale ja czuję, że nadal jestem jedynie szesnastoletnią gówniarą, którą wszyscy w pracy przezywają 'bałwanek' przez białe włosy i muszę się jeszcze wiele nauczyć i przejść długą drogę by być choć w połowie tak dobra jak nasz kochany szefuńcio. Po pracy zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam zrobić - pojechałam na tor wyścigowy SEATTLE, gdzie czekał na mnie Daniel. Niby jest moim najlepszym przyjacielem a jednak wciąganie mnie w swoje wyjęte spod prawa zakłady sprawia mu przyjemność. Czuję się jak jakiś koń wyścigowy, ale jedno niestety muszę przyznać kocham adrenalinę, która buzuje mi w żyłach za każdym razem, kiedy się ścigam. Kiedy zakładają mi fałszywą rejestrację, kiedy wciskam gaz do dechy, kiedy pędzę uliczkami miasta omijając nocne patrole policji, kiedy wyprzedzam swoich przeciwników wtedy czuje, że żyję. Uśmiech Daniela po każdej mojej wygranej działa na mnie jak lecznicza maść. Jak on to robi, że potrafi czerpać radość z czegoś od czego tak desperacko uciekał jeszcze rok temu. Zadawanie się z Lukiem i mi i Danielowi nie wyszło na zdrowie. Nadal czasami mam w nocy koszmary związane z tym czasem, byłam naiwnym dzieckiem a przez to wszystko stałam się dojrzalsza niż powinnam być w tym wieku. Przynajmniej tak mówi Daniel. Ale wracając...
Miałam się ścigać z chłopakiem o ksywce ,,Długi'' co niesamowicie mnie rozśmieszyło w chwili, w której to usłyszałam. Ten koleś od samego początku był pewny swego i patrzył na mnie z taką pogardą jakby miał przed sobą kogoś niższego sortu. Daniel przedstawił mi trasę wyścigu i nie pozostało mi nic innego jak udać się na miejsce startu, gdzie Dany jeszcze kilka razy przypomniał mi, ile to na mnie postawił i że mam wygrać za wszelką cenę. Ruszyliśmy niemal w tym samym momencie, ̶ ̶c̶h̶c̶i̶a̶ł̶a̶m̶ ̶w̶y̶g̶r̶a̶ć̶ ̶i̶ ̶p̶o̶k̶a̶z̶a̶ć̶ ̶m̶u̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶n̶i̶e̶ ̶w̶a̶ż̶n̶a̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶p̶ł̶e̶ć̶ ̶t̶y̶l̶k̶o̶ ̶t̶a̶l̶e̶n̶t̶.̶
Zaczynam gadać jak Ethan...
W każdym razie po tym jak wysunęłam się na prowadzenie Długi tak się przestraszył, że ze mną przegra, że zaczął oszukiwać, kopiąc w mój motor chcąc zepchnąć mnie z ulicy. Jedyne co mogłam zrobić to zahamować, zabawnie patrzyło mi się jak ten dureń próbuje złapać równowagę po nie udanym zamachu na moje życie. Oczywiście Długi musiał wysunąć się po tym na prowadzenie, chciałam go dogonić i wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Skręciłam w tą samą ulicę co on, ale kiedy się tam znalazłam nie było go tam. Nagle zgasły wszystkie lampy oświetlające ulice i jedynym źródłem światła były lampy w moim motorze i jedna działająca lampa w oddali. Na chodniku zaraz pod nią stał czarnowłosy mężczyzna ubrany w garnitur, kiedy koło niego przejeżdżałam ukłonił się w moją stronę. Oczywiście moja ciekawość wzięła górę i musiałam się odwrócić, ale już go tam nie było. Ostatnia latarnia zaczęła migać a potem kompletnie zgasła. Od razu pomyślałam, że to scena jak z horroru. Zainteresowanie się nim uratowało mnie od spotkania z policją, która goniła Długiego. Wróciłam na start, opowiedziałam Danielowi co się stało przez co on kazał wszystkim się rozejść. Nadal się martwię, czy jeśli Długi wpadł to powiedział o nas policji. Na razie nie miałam przyjemności spotkać glin pod swoim domem więc chyba jest dobrze. Kiedy wracałam do domu znowu pojawił się ten sam facet. Zagapiłam się na niego i wpadłam pod samochód. Rozwalone auto i kierowca cały we krwi były jednymi z pierwszych rzeczy jakie zobaczyłam. Chciałam mu pomóc, zaczęłam uciskać jego klatkę piersiową dławiąc się własnymi łzami. Wtedy podszedł do nas sprawca całego zamieszania, krzyczałam, żeby dzwonił na pogotowie, żeby mi pomógł. Po chwili się odezwał a jego głos był strasznie zimny, ̶ ̶a̶ż̶ ̶n̶i̶e̶l̶u̶d̶z̶k̶i̶.̶.̶.̶ ̶
Kiedy brunet uświadomił mnie, że on nie ma głowy zwymiotowałam obok, pamiętam uczucie jakby mój żołądek robił fikołki. Pamiętam też jego ostatnie słowa przesiąknięte kpiną - Ludzie są tacy słabi, żałosne - później straciłam przytomność. Śniły mi się ostatnie szczęśliwe chwile z rodzicami...
Chyba już czas wracać do domu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
**********
Witam! Taki wstęp do nowej opowieści. Tym razem o moim ulubionym demonie. :) Gdyby pojawiły się jakieś błędy śmiało piszcie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Do zobaczenia w następnym rozdziale.