Rozdział 33 Świata nie zmienisz

621 47 15
                                    

Droga do Vere dłużyła się jeszcze bardziej niż ostatnio. Miałam wrażenie, że szybciej nastanie zima niż przebijemy się przez te cholerne korki. Jedyne co pomagało mi zabić troszkę czasu to ciągłe telefony od cioci. Pytała mnie o wszystko, od koloru serwetek po ustawienie gości przy stołach. Teraz, kiedy jestem w trasie mogę w całości oddać się pomaganiu jej. Chociaż przez telefon.

--Nie, ciotka Helen nie może siedzieć koło niej. Ethan mówił mi kiedyś, że mają jakąś zadrę, pokłóciły się o pieniądze czy coś. Lepiej posadzić ją koło siostry jej męża, podobno się lubią – gdy Kelly zgodziła się na mój pomysł napisałam pod małymi kwadracikami ich imiona. Położyłam zeszyt na kolanach i napiłam się szejka, którego kupiłam sobie po drodze.

- O resztę zapytam się Ethana

- Okej, daj znać jakby co – rozłączyła się a ja odłożyłam notatnik do schowka.

- Boże, nie miałam pojęcia, że pomoc w organizowaniu ślubu to tyle roboty

- Twoja ciotka nie ma świadkowej?

- Ma, ale to jakaś kuzynka Ethana, która ma w dupie ten ślub. Nie chcę, żeby Kelly musiała sama sobie z tym radzić

- Miło z twojej strony. Twoja ciotka ma rację, przez ostatni rok naprawdę wydoroślałaś – uśmiechnęłam się do niego.

- Mam świetny autorytet – powiedziałam patrząc na niego wymownie.

Kiedy, w końcu udało nam się zajechać w odpowiednie miejsce, pojawił się następny problem. Za cholerę nie mogliśmy znaleźć wejścia do miasta. Szukaliśmy z dobre dwie godziny. Byłam taka zirytowana, że kiedy wreszcie stanęliśmy na kamiennym chodniku miałam ochotę wrzeszczeć ze szczęścia. Od razu ruszyliśmy do zamku Alucarda. Po drodze do celu zaczepiało mnie mnóstwo... osób? stworzeń? W każdym razie, wszyscy witali się ze mną po imieniu, z uśmiechami na ustach. Niektórzy chcieli uścisnąć moją dłoń inni prawi mi komplementy.

- Kochają cię – usłyszałam

- Ta... nadal nie mogę uwierzyć, że mieli odpowiedź pod samym nosem i tego nie zauważyli.

- Może nie chcieli tego widzieć – spojrzałam na Sebastiana, zakłopotana.

- Jak to?

- Sama widziałaś jaki anioły miały stosunek do wojen z wampirami.

- Polityka nieludzi jest strasznie ciężka do zrozumienia – przyznałam, drapiąc się po głowie. Po kilku minutach dotarliśmy do zamku. Dwóch wampirzych strażników otworzyło nam wejście. Weszliśmy do środka przy wejściu stał jakiś mężczyzna.

- Jaśnie Pan Alucard oczekuje na państwa w sali głównej. Proszę za mną – ruszyliśmy za mężczyzną, po dość długiej chwili byliśmy już na miejscu. Blondyn podszedł do nas jak tylko nas zauważył.

- Witajcie, cieszę się, że już jesteście – powiedział z uśmiechem.

- Wyruszyliśmy od razu po tym jak dałeś nam znać, jest jakiś przełom w sprawie księgi?

- Tak, chodźmy do biblioteki, wszystko wam wyjaśnię – droga do biblioteki minęła nam w ciszy. Wampir podszedł do zawalonego książkami stołu.

- Z moich badań wynika, że to księga czarów spisana pradawnym językiem stosowanym w średniowieczu przez wiedźmy. Udało mi się odszyfrować część zapisków, w tym właścicielkę księgi. Czarownica z północy o imieniu Morenn.

- I co z nią? – zapytałam.

- Prawdopodobnie to do niej chciała dostać się twoja matka. Co ciekawe ostatni wpis o niej w księgach mówi, że Morenn nadal żyje. Mieszka gdzieś w Syberyjskich górach, niestety nie wiem, gdzie dokładnie. Kazałem moim ludziom przeszukać ten teren, ale to trochę potrwa. Przykro mi Maja, nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić.

Oszukać Przeznaczenie [Sebastian X OC] [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz