Rozdział 12 Przecież obiecałem

837 60 6
                                    


Stałam po środku pustej, ciemnej ulicy. Całkowita ciemność została rozproszona przez światło księżyca. Rozejrzałam się dookoła próbując rozpoznać miejsce, w którym byłam. Nic jednak nie było mi znajome.
'Cholera'
Kompletną ciszę przerwały dziwne dźwięki. Obejrzałam się za siebie, w ciemnej uliczce zobaczyłam jakąś ruszającą się postać. Podeszłam bliżej wolnym krokiem. Postać okazała się być chłopakiem, przynajmniej na to wskazywała jego budowa ciała. Klęczał wykonując ruchy które były dość... niepokojące.

- Przepraszam... - chłopak znieruchomiał.

- Wiesz może co to za ulica? Chyba się zgubiłam - siliłam się na miły ton. Chłopak wstał powoli i jeszcze wolniej obrócił się w moją stronę. Cofnęłam się o krok, kiedy zobaczyłam, że cały jest we krwi. Spojrzałam w dół. Miałam wrażenie, że stanie mi serce, kiedy zobaczyłam, że za nim, na ziemi leży kobieta... z dziurą w brzuchu. Powróciłam wzrokiem na niego. Chłopak podniósł głowę, na twarzy oprócz krwi miał też szeroki uśmiech. Ze strachu nie mogłam się ruszyć.

- Życz mi smacznego - po tych słowach rzucił się na mnie rycząc jak dzikie zwierzę.

Obudziłam się z krzykiem, byłam cała spocona. Ręce mi się trzęsły, nie mogłam uspokoić oddechu.

- Wszystko w porządku? - ktoś dotknął mojego ramienia. Zadrżałam odtrącając dłoń. Podniosłam wzrok, nade mną stał zdziwiony Zack razem z Suzi.

- Przepraszam... - głos miałam zachrypnięty.

- Tak się o ciebie bałam - Su rzuciła mi się na szyje. Przytuliłam ją z całych sił stęskniona. Po wylewnym przywitaniu oboje zasypali mnie pytaniami, na które niezbyt chciałam odpowiadać. Wymijające odpowiedzi musiały im wystarczyć.

- Poszedłbyś mi po coś do picia? - zapytałam patrząc na Zacka. Tak naprawdę to nie chciało mi się pić a nawet jeśli to w szufladzie przy łóżku miałam butelkę wody, jednak musiałam mieć jakąś wymówkę, by się go na pewien czas pozbyć.

- Jasne kochanie, co chcesz?

- Herbatę - blondyn pocałował mnie w czubek głowy i zapewnił, że zaraz wróci. Odpowiedziałam mu uśmiechem. Kiedy wyszedł od razu pociągnęłam Suzi za rękaw by była bliżej mnie.

- Nie powiedziałaś mu, prawda? - zapytałam. Miałam oczywiście na myśli moją chorobę. Su jako jedyna z mojej szkoły o niej wiedziała, w każdym razie miałam taka nadzieje.

- Jasne, że nie. Stwierdziłam, że lepiej będzie jak ty mu powiesz - nastała cisza. Szczerze powiedziawszy to nie miałam w planach mówić mu o chorobie... przynajmniej na razie.

- Bo zamierzasz mu powiedzieć, prawda? - położyłam rękę na karku głośno wzdychając.

- Maja, on ma prawo wiedzieć

- Wiem... po prostu uważam, że to nie jest dobry moment... to wszystko.

- A kiedy będzie ten twój „dobry moment"?

- Boże! Przestań zadawać tyle ciężkich pytań! Nie wiem, ok?! Nie mam zielonego pojęcia! - zrobiłam krótką pauzę myśląc nad kolejnymi słowami.

- Boje się, że jak mu powiem to coś się między nami zmieni... nie chce tego - dziewczyna usiadła na łóżku i kolejny raz mnie przytuliła.

- Nic się nie zmieni... na pewno nie z takiego powodu. Nie znam go długo, ale widać, że jest dobrym facetem. Poza tym - oderwała się ode mnie - on cię kocha.
Drzwi się otworzyły, ale zamiast Zacka przeszedł przez nie Sebastian.

- Cześć - przywitałam się.

- Cześć, jak się czujesz? - zapytał wchodząc głębiej do pomieszczenia.

Oszukać Przeznaczenie [Sebastian X OC] [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz