Rozdział 11 Druga twarz

945 64 3
                                    

Stałam nieruchomo zupełnie jakbym przymarzła. Narastający ból w sercu sprawiał, że chciało mi się płakać. Mocne ukłucia pojawiały się przy każdym, nawet najmniejszym oddechu. Sebastian stanął przede mną zupełnie jakby chciał mnie ochronić. Ale przed czym? Przed kim? Przed moim najlepszym przyjacielem? A może przed wampirem, który stał przed nami?
Widzę na własne oczy jego drugie ''ja'' ale i tak nie mogę uwierzyć, że to prawda. Po prostu nie mogę. Sebastian i Daniel rzucili się na siebie w tym samym momencie. Upadłam na kolana płacząc z bólu. Boże... jak to boli. Oplotłam się ramionami opierając czoło o brudną ziemie.

- Prze- przestańcie - jęknęłam próbując wziąć porządny oddech. Podniosłam głowę spoglądając na nich. Poruszali się tak szybko, że ledwo mogłam ich dostrzec. Walczyli... byłam tego pewna.
'Muszę coś zrobić, bo się pozabijają'
Próbowałam się podnieść, ale bezskutecznie.

- Przestańcie... błagam - kolejny raz olali moje słowa. Zabrałam wszystkie siły jakie miałam i podniosłam się na nogi. Zrobiłam niepewny krok w ich stronę.

Zrób coś!

- Dosyć! - wrzasnęłam upadając z powrotem na kolana. O dziwo tym razem poskutkowało. Już po chwili Sebastian klęczał koło mnie z dziwną, niepasującą do niego miną.

- Maja! - miałam ochotę go zjebać za krzyczenie mi nad uchem, ale nie miałam siły. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, nie miałam siły jej podnieść. Poczułam jak jakaś ciecz spływa mi po ustach i brodzie. Potarcie brody palcami było nie lada wyzwaniem. Popatrzyłam na palce, a kiedy zobaczyłam na nich krew kompletnie spanikowałam.

-Sz- szpital... szybko... - obraz mi się rozmazał a cały świat zaczął się strasznie szybko kręcić. Czułam się jakbym siedziała na karuzeli, strasznie szybkiej karuzeli.

- Spokojnie to tylko krew z nosa

- A- ale ja nigdy tak nie miałam

- Spokojnie nie panik --

- Jak ma nie panikować?! Czy ty w ogóle- Daniel zamilknął na chwile prawdopodobnie zastanawiając się nad czymś- nic nie wiesz... prawda?

- O czym?! - krzyk Sebastiana był mi teraz najmniej potrzebny. Daniel chciał położyć rękę na moim czole, ale Sebastian jednym ruchem ręki odepchnął go od nas na znaczną odległość.

- Przestańcie... Sebastian - brunet popatrzył na mnie - mam hemofilię... nie wzięłam dziś leków... boje się... zabierz mnie do szpitala... błagam - szok na twarzy Sebastiana był cudnym widokiem i gdyby nie ta sytuacja wyciągnęłabym telefon i uwieczniłabym tą chwile.
Sebastian podniósł mnie "na księżniczkę".
Nie wiem co było dalej, po prostu nie pamiętam. Jedyne co zapadło mi w pamięć to krzyki rozwścieczonych babć, które jak lwice broniły swojego miejsca w kolejce do lekarza i niespokojne zachowanie Sebastiana, który za poleceniem pielęgniarki musiał opuścić sale. Pamiętam jeszcze głupie pytania, które zadawał mi Lee. „Co się stało?" „Jak się czujesz?" „Jadłaś coś dzisiaj?" potem znowu pustka.

[*]

Obudziłam się w białym pokoju otoczona okropnym zapachem szpitala. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pokoju. Na stoliku koło łóżka leżała kartka. Podniosłam ją i przeczytałam słowa, które na niej zapisano.

Nie ruszaj się, dopóki nie przyjdę.

O dziwo właśnie w tym momencie przyszedł Lee.

- Cześć - przywitał się.

- Cześć

- Nieźle ich przestraszyłaś - zaśmiał się siadając koło łóżka.

Oszukać Przeznaczenie [Sebastian X OC] [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz