Wciąż byłem wściekły na Gregora, ale nie chciałem być z nim skłócony. Bądź co bądź był dla mnie kimś ważnym i choć zachowywał się względem Claudii jak zwykły dzieciak, nie mogłem tak po prostu rzucić go w kąt. Dużo mu zawdzięczałem — a w sytuacji, w której się aktualnie znalazł mogłem mu się za to wszystko odwdzięczyć i choć w małym stopniu wyrównać rachunki.
Oczywiście był uparty i mógł mnie wyganiać, ale ja nie musiałem go słuchać. Przecież jeszcze kiedyś to był również mój dom. Mógł odmawiać przeprowadzki do nas, stroić swoje fochy i udawać wielce urażonego tym, że traktujemy go jak jajko, którego skorupka zaraz może pęknąć, ale robiliśmy to wszystko, bo się martwiliśmy. Miał już swoje lata, prędzej czy później nadejdzie moment, w którym i on odejdzie. Nie chciałem znaleźć jego ciała leżącego w pustym domu, chciałem tylko, żeby był blisko nas — samotność nie jest dla niego.
Postanowiłem go odwiedzić i doprowadzić sytuację między nami do stosunków pokojowych. W drodze zastanawiałem się czy to mi się uda. Wydawało mi się, że tak. Jedyne co mogło mi się nie udać to przekonanie go do mojej żony, skoro nawet Krafti nie dał rady tego zrobić, a jego zdanie dla Gregora było świętością.
Stanąłem przed jego drzwiami, ale zanim zadzwoniłem wsłuchałem się w dźwięki dochodzące z jego mieszkania. Wydawało mi się, że z kimś rozmawiał. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, że zaprosił kogoś do siebie. Przynajmniej nie był sam. Nadusiłem na dzwonek, chwilę później drzwi się otworzyły.
— Czego tu szukasz? — zapytał.
— Chciałbym cię przeprosić, nie mam zamiaru już mieszać się w twoje sprawy, chce tylko pomóc. Pod warunkiem, że nie będziesz w mojej obecności rzucał kąśliwych komentarzy dotyczących mojej żony, okej?
Gregor wzruszył ramionami i pokiwał głową, taka odpowiedź mi wystarczyła i była mocno w jego stylu. Trochę obojętna, ale cóż mogłem na to poradzić. Przesunął się na bok, ręką wskazując mi, żebym wszedł.
— Masz gości? Wydawało mi się, że z kimś rozmawiasz — stwierdziłem.
— To tylko radio — odparł — Jestem tutaj tylko ja.
Przyglądałem mu się dokładnie. Nie wiedziałem czemu, ale odniosłem dziwne wrażenie, że Gregor mnie okłamał. Może to przez ten zarys uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, kiedy odpowiadał na moje pytanie, a może tylko mi się wydawało.
— Jak się trzymasz? — rzuciłem, żeby dowiedzieć się czy wszystko u niego w porządku.
— Jak młody Bóg, jeżeli znowu chcesz próbować mnie przekonać do przeprowadzki, to z łaski swojej daruj to sobie, bo ja zdania nie zmienię. Nie chce być od was zależny, dam sobie radę sam. Możesz być tego pewien.
Zaczęło się, nigdy nie potrafiłem zrozumieć dlaczego był taki uparty, nieważne czego sprawa dotyczyła, zawsze trzymał się swoich postanowień i zdania nie zmieniał prawie nigdy. Prawie. Gdy byłem młodszy i była z nami Rita to ona o wszystkim decydowała i choć Greg czasami się z nią nie zgadzał, to siedział cicho i pozwalał jej rządzić. Krafti takiego przywileju nie miał, ale to chyba wynikało z tego faktu, że nie miał tak silnej i mocnej osobowości jak ona.
— Jeśli będziesz potrzebował pomocy to śmiało możesz mówić. Nie chcę traktować cię jak dziecko, bo nim nie jesteś, ale po prostu się o ciebie martwię. Daję ci wolną rękę, mieszkaj tu sobie sam, żyj jak chcesz, ale nie próbuj mnie odtrącać, bo pewnego dnia, kiedy nie wpuścisz mnie do domu przyjdę z policją i załatwię papiery, że jesteś niepoczytalny — stwierdziłem z uśmiechem — Nie myśl, że kłamię.
— Wiem, w takich sprawach jesteś nadzwyczaj poważny i mogę się po tobie wszystkiego spodziewać, wpuszczę cię zawsze, ale teraz lepiej będzie jak już pójdziesz, chciałbym się położyć spać — odparł.
Spojrzałem na zegarek. Była dopiero osiemnasta, ale najwidoczniej Greg był już zmęczony, zresztą rozumiałem go. Sam zaczynałem odczuwać skutki swojego wieku. Pożegnałem się i chciałem ruszyć w stronę swojego samochodu, ale znowu usłyszałem jak Gregor z kimś rozmawia. Nie potrafiłem rozróżnić słów, ale wydawało mi się, że nikt mu nie odpowiada. Rozmawiał sam ze sobą? A może po prostu zwariował?
CZYTASZ
voices in my head // g. schlierenzauer
FanfictionGdy wszyscy odchodzą, Greg zostaje sam. Dostaje propozycje zamieszkania z Thomasem i jego żoną, ale nie potrzebuje litości, nie chce opuszczać budynku, z którym wiąże się tak wiele wspomnień. Zostaje tylko on, cztery ściany i samotność, która wprowa...