-14- Gregor -14-

185 33 10
                                    

NIEDZIELA

Nie czułem się komfortowo w towarzystwie Michaela, więc starałem się unikać go jak ognia. Widziałem, że to go mocno irytuje, bo za każdym razem, kiedy wchodził do pokoju, a ja z niego wychodziłem, przewracał oczami w momencie, gdy się mijaliśmy. Cóż ja mogłem na to poradzić. Może i byłem stary, ale wciąż zachowywałem się jak dziecko. Domyślałem się, że wie o wszystkim co zaszło wczoraj, kiedy rozmawiałem z Kraftim. Michael pewnie wie, że jestem słaby i wykorzysta to przeciwko mnie. Zabawne, że wciąż uważałem go za przyjaciela, a jednocześnie cały czas doszukiwałem się spisku z jego strony. 

— Gregor przestań bawić się ze mną w kotka i myszkę, porozmawiajmy jak facet z facetem — burknął. 

— Rozmawiać? Z tobą? Nie mamy o czym — odparłem i już chciałem wyjść z pokoju, ale drzwi zamknęły mi się tuż przed nosem. 

Spojrzałem zaskoczony na Michaela, który skrzyżował ręce na piersi i uśmiechał się z dumą. On też to umie? Manuel prosił, żebym nic mu o tym nie mówił, a tu okazuję się, że on to doskonale potrafi. 

— Nie tylko Manuel eksperymentował, nie żyję dłużej od niego, wprawdzie to tylko kilkanaście dni, ale sam rozumiesz. Wiele rzeczy da się zrobić w takim czasie — stwierdził — Usiądź teraz wygodnie, musimy o czymś porozmawiać. Jesteśmy dla siebie tacy, bo obaj jesteśmy zazdrośni, ty też tak uważasz? 

— Ja chciałem być dla ciebie miły, to ty zacząłeś — odparłem. 

Spojrzał w stronę podłogi i pokiwał zawiedziony głową. Wyglądał jakby właśnie na czas tej rozmowy stał się ojcem, który jest zawiedziony postawą syna. Jakie to zabawne, że dopiero w obliczu rozmowy ze mną, odnalazł w sobie tyle opanowania. 

— Dobrze. Myśl sobie co chcesz. Ja po prostu powiem to co chce powiedzieć, a ty może tego wysłuchasz, może nie. Greg. Napisałem ci w liście, że masz się zaopiekować Stefanem, tak? — kiwnąłem głową — Jestem ci bardzo wdzięczny za to, że byłeś przy nim wtedy, kiedy mnie przy nim nie było i naprawdę nie mam pojęcia jak ja ci się za to odwdzięczę. Dałem wam też moje błogosławieństwo i tak z biegiem czasu okazało się, że faktycznie się wam przydało. Pytasz czy byłem zazdrosny? Oczywiście, że byłem, zresztą cały czas jestem. Nie masz pojęcia jak boli patrzenie na szczęście osoby, która powinna być szczęśliwa przy tobie. Jednak nie żałuję tego, że wam na to pozwoliłem, nie żałuję tego, że to w gruncie rzeczy przeze mnie to wszystko się wydarzyło. Krafti był dzięki tobie szczęśliwy i nie był sam. Uwierz mi Greg, ja nie wiem co bym zrobił gdyby po mojej śmierci zamknął się sam w czterech ścianach i wciąż płakał i obwiniał się o wszystko co się stało. Ty mu pomogłeś, twoje towarzystwo mu pomogło, wspólne szukanie Thomasa też. Kiedy odeszła Rita, Krafti zrobił dla ciebie to samo, co ty zrobiłeś dla niego na moją prośbę. Cieszę się, że byliście razem, ale teraz cieszę się, że jest ze mną. Nie chce się z tobą kłócić, przecież byliśmy przyjaciółmi, nadal jesteśmy. 

— Mnie boli patrzenie na was szczęśliwych, jeszcze kilka dni temu Krafti patrzył tak na mnie. Wiem co czujesz, wiem co czujecie. Pewnie gdybym to ja odszedł, też cieszyłbym się z tego, że mogę być Ritą. Nie chce niszczyć naszej przyjaźni. Rozejm? — zapytałem i wyciągnąłem w jego stronę prawą dłoń. 

— Rozejm — odparł chwytając mnie za rękę. 

Kamień spadł mi z serca, że to sobie wyjaśniliśmy. Choć miałem wątpliwości czy naprawdę wszystko jest już między nami okej, to cieszyłem się, że chociaż o tym porozmawialiśmy. Zawsze cichutko w sercu będziemy zazdrośni, ale może najwyższy czas dorosnąć i dojrzeć do tego, żeby się z tym zmierzyć. 

— Musimy porozmawiać jeszcze o jednej rzeczy. Obiecałem to Kraftiemu... — wyszeptał — ...i Ricie. 

— Chodzi o Thomasa i jego żonę? — zapytałem. 

— Otóż to. Rita i Krafti uważają, że źle robisz, podejrzewam, że ty doskonale o tym wiesz, tylko nie potrafisz się przełamać. Nikt z nas nie chce, żebyś był samotny. Mój syn, jest też twoim synem i uważam, że powinniście się pogodzić. Nie musisz się do niego wprowadzać, wiem, że masz mnóstwo wspomnień związanych z twoim domem, może warto wyciągnąć do nich rękę i rozwiązać ten problem w inny sposób. Jesteś zazdrosny o żonę Thomasa, bo ona ci go tak jakby zabrała, skoro pogodziłeś się ze mną, to może spróbuj zrobić to samo też z nią. W innym wypadku co noc będzie cię nawiedzał Manuel zabierający cię na potańcówki w klubie seniora — zaśmiał się. 

— O nie, tylko nie to — zaśmiałem się — Przemyślę to. 

Chciałem wyjść już z pokoju, żeby udać się do łazienki, więc ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy moja dłoń znalazła się na klamce, poczułem jak ktoś chwyta mnie za ramię i spojrzałem za siebie. 

— Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego miałem — wyszeptał Michael. 

— Vice versa, Michi, vice versa. 

voices in my head // g. schlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz