Choć moja stęskniona żono!

2K 36 5
                                    

Niedzielny poranek powitał Banachów promieniami słońca wdzierającymi się do sypialni przez okiennice, budząc Annę jako pierwszą.

Kobieta powoli otworzyła oczy i popatrzyła na męża, który spał z uśmiechem na twarzy, powróciła do minionej nocy i uśmiechnęła się do tych wspomnień, po chwili spostrzegła, że zegar wskazuje godzinę 8 a ona nawet nie słyszała Kuby, przerażona wstała i w pośpiechu założyła na siebie piżamę i szlafrok, które leżały porozrzucane na podłodze. Popatrzyła na synka, który smacznie spał tuląc kocyk, podeszła do uchylonego okna wciągając w nozdrza zapach lata.

- To będzie piękna i słoneczna niedziela –uśmiechnęła się do siebie.

Postanowiła wyjść na szybki prysznic zanim jej chłopaki się obudzą, jednak kiedy przechodziła koło łóżeczka, Kuba zaczął się wiercić, wzięła synka na ręce i wyszła z nim do salonu, by nie budzić Wiktora i dać mu jeszcze chwilkę odpoczynku.

Kiedy przebrała, nakarmiła Kubę, położyła synka do łóżeczka i poszła wziąć szybki prysznic, następnie zaczęła przygotowywać śniadanie, właśnie nakładała na talerz jajecznicę, gdy usłyszała Zosię która się skradała po cichu.

- Zosiu słyszę Cię, zapomniałaś co mówiłam wczoraj? – uśmiechnęła się odwracając się do córki.

-Zapomniałam, cześć mamo – powiedziała wtulając się w Annę.

-Witaj kochanie –pocałowała córkę w czoło.

-Ooo jajecznica – zachwycała się.

- To siadaj i zajadaj zanim wystygnie, smacznego.

- A gdzie tata? Śpi jeszcze?

- Tak chłopaki jeszcze śpią sobie smacznie – zaczęła się śmiać.

- Niech żałują, bo śniadanie jest pyszne - powiedziała z zachwytem Zosia.

Zosia z Anią kończyły śniadanie kiedy usłyszały

- Ładnie to tak zostawiać mnie samego? – powiedział brunet robiąc smutną minę, idąc w stronę łazienki.

- Tato, ale nie byłeś sam, przecież Kuba był z Tobą – odpowiedziała mu Zosia uśmiechając się do mamy, popijając herbatę.

Mężczyzna nic nie odpowiedział, po 10 minutach wyszedł i skierował się do kuchni.

- Oj Zośka Zośka – powiedział z ironią, przechodząc obok stołu.

Podszedł do Anny, która kończyła myć naczynia, objął kobietę w pasie przytulając się do jej placów i całując ją w policzek ponowił pytanie,

- Ładnie to tak zostawiać mnie samego? Tak bez pożegnania albo powitania?

- Mhmm wiesz tak słodko spałeś z uśmiechem na ustach, że nie chciałam Ci przerywać - zaśmiała się nie przerywając czynności.

Zosia obserwując sytuację pobiegła do pokoju i wzięła aparat zbiegając szybko po schodach, kiedy wróciła Anna właśnie wycierała ręce, odwracając się do męża twarzą, byli tak wpatrzeni w siebie, że nie zauważyli Zosi, a ona korzystała i pstrykała zdjęcia rodzicom.

- Dzień dobry panie doktorze! – i złożyła pocałunek na ustach mężczyzny.

Wiktor nie pozostał jej dłużny i namiętnie ją pocałował

- Dzień dobry!

Kiedy się od siebie oderwali, zauważyli stojącą obok Zośkę, która się śmiała. Wiktor i Ania usiedli do stołu, mężczyzna zaczął jeść przygotowane śniadanie, a Anna dopijała herbatę.

Anna i Wiktor Banach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz