- Cześć chłopaki – krzyknęła Anna przekraczając próg domu.
- Cześć kochanie, jak minął dzień – zawołał Wiktor z kuchni.
- To był jeden z tych dni kiedy czekasz na koniec dyżuru, by wrócić do domu i wreszcie odpocząć – mówiła wchodząc do kuchni całując męża w policzek.
- To usiądź zaraz podam obiad – powiedział bez emocji.
- A Kuba, śpi? – zapytała zanim usiadła.
- Tak zasnął przed chwilą, choć jest jakiś nie spokojny, marudny, chyba nie mógł się doczekać mamusi, smacznego – oznajmił stawiając talerz z zupą przed żoną.
- Trochę nam się przedłużyło wezwanie, dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się.
Jedli w ciszy kiedy usłyszeli płacz synka.
- Ja do niego pójdę, Ty sobie odpocznij – powiedział Wiktor kładąc Anie dłoń na jej dłoni i kierując się do sypialni.
- To ja zadzwonię do Zosi – krzyknęła.
- Cześć mamo! Ale się cieszę, że dzwonisz, co tam u Was? – pytała Zosia kiedy odebrała.
-Wszystko w porządku kochanie, tata próbuje uspokoić Kubę w sypialni a ja właśnie wróciłam z pracy. A co tam u Ciebie? Co dziś robiliście? Jak pogoda? – zasypywała ją pytaniami.
- Pogoda bardzo ładna, rano mieliśmy trening a potem leżeliśmy na plaży i za 20 minut mamy kolejny trening. A jutro mamy zwiedzać Trójmiasto wiec dopiero wieczorem zadzwonię, dobrze? – mówiła łamiącym się głosem.
- Dobrze Zosiu co się stało dlaczego masz taki smutny głos? – pytała Anna.
- Bo wiesz mamo tak bardzo mi Was brakuje, tęsknię za Wami, chciałabym już być w domu – mówiła pociągając nosem.
- Córeczko za 4 dni będziesz już z nami, ale jak chcesz to przyjedziemy po Ciebie wcześniej?! – starła się podnieść córkę na duchu.
- Nie, nie mamo dam radę to tylko taki kryzys, przejdzie nie martw się – próbowała tym razem ona uspokoić matkę.
- Pamiętaj jednak jestem i jak coś to dzwoń o każdej porze – powiedziała z troską w głosie.
- Dziękuję pamiętam! Słyszę że zaraz będziesz musiała chyba interweniować, bo ten donośny płacz oznacza tylko jedno w wykonaniu Kuba – chichotała Zosia.
- Tak, co takiego? – pytała zaciekawiona.
- Jak to co... chce do mojej mamusi! – zaśmiała się głośno.
- Wiesz chyba masz rację – Anna się uśmiechnęła się do telefonu.
- Idź do chłopaków i ucałuj ich ode mnie, jutro zadzwonię. Kocham Was, buziaki! – mówiła radośnie do słuchawki.
- Też Cię kochamy córeczko, trzymaj się i baw się dobrze, do usłyszenia – odpowiedziała, po czym się rozłączyła i udała się do sypialni.
- Mama, mama – słychać było radość w głosie kiedy spostrzegł kobietę.
- No nareszcie jesteś, już nie daję rady ciągle płacze – mówił zdenerwowany Wiktor.
- Chodź syneczku – zaczęła się śmiać wyciągają w jego kierunku ręce.
- Z czego się śmiejesz? – pytał lekko poirytowany Wiktor.
- Wiesz Zośka wiedział co oznacza ten płacz – mówiła rozbawiona.
- Co takiego? – burknął.
CZYTASZ
Anna i Wiktor Banach
FanfictionAnna i Wiktor są już małżeństwem, mają córkę Zosia i synka Kube. Oboje są lekarzami karetki pogotowia ratunkowego, pracują w jednej stacji. Obecnie Anna jest na urlopie macierzyńskim i zajmuje się domem i 2 miesięcznym dzieckiem. Wiktor by zapewnić...