Wrześniowe słońce muskało promieniami twarz blondynki, kobieta samotnie spała w małżeńskim łożu, gdyż jej zapracowany mąż od dwudziestu czterech godzin przebywał na dyżurze.
Pomimo upływu lat nie mogła zaakceptować tego, że mężczyzna nadal więcej czasu spędza w pracy niż w domu z rodziną a na jej barkach spoczywa cała reszta ich wspólnego życia, choć sama realizuje sie zawodowo.
Drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem a do pomieszczenie wszedł pięciolatek w piżamie w dinozaury, dźwięk ten wyrwał kobietę z sennych marzeń, jednak postanowiła nie otwierać oczu i poczekać na rozwój sytuacji, chłopiec na palcach zbliżał się do matki
-Mamusiu... - mówił cichutko idąc w stronę łóżka .
- Kuba, wracaj tu natychmiast i daj się mamie wyspać w końcu jest sobota! -w drzwiach stanęła Zosia krzycząc szeptem na brat.
- ... ale ja chciałem się tylko przytulić - skruszony odwrócił się na pięcie i ze łzami w oczach kierował się do wyjścia.
- Pozwól mu Zosiu, już i tak nie śpię a najlepiej chodźcie do mnie oboje - powiedziała radośnie Anna.
Nie trzeba było im dwa razy powtarzać, po chwili leżeli całą trójką wtulenie w siebie.
- To Wy sobie jeszcze poleżcie a ja pójdę zrobić śniadanie, może tata wróci to zjemy wspólnie - oznajmiła Zosia.
- Jesteś kochana córeczko, dziękuję - posłała jej buziaka w powietrzu.
- Nie masz za co dziękować - odwzajemniła gest i opuściła sypialnie.- Wiesz mamo musze Ci coś powiedzieć, w nocy miałem zły sen, śniło mi się, że miałaś wypadek, leżałaś bardzo długo w szpitalu, a ja nie mogłem Cię odwiedzać i wszyscy dokoła płakali - opowiadał z ogromnym przejęciem trzęsąc się.
- Kochanie a dlaczego nie przyszedłeś wtedy do mnie? - pytała zaskoczona tuląc go do siebie.
- Bo tata mówił, że jestem już duży i nie powinienem spać z Wami - odpowiedział smutny.
- Jak będziesz miał jeszcze kiedyś zły sen to mnie zawołaj, przyjdę do Ciebie. Czy możemy się tak umówić? - pytała mocno go obejmując, a w duchu wyładowywała złość na Wiktora za te słowa.
- Oczywiście tak zrobię! Bardzo mocno Cię kocham jak stąd na księżyc - mówił wtulony całując Annę w policzek.
- Ja Ciebie syneczku też, ja Ciebie też - pocałowała go w nos. -A teraz chodźmy na śniadanie, bo Twój brzuszek się domaga jedzenia - zaśmiała się biorąc go na ręce.
- Jestem głodny jak wilk... łuuu - zaczął wyć jak wilk.
Śniadanie skonsumowali w trójkę a po nim Anna zabrała się za porządki domowe, natomiast Zosia szykowała sie do wyjścia z koleżankami
- Mamo jak chcesz to odwołam kino i zostanę, zajmę się Młodym albo pomogę Ci sprzątać? - mówiła kiedy mijały się w drzwiach łazienki.
- Nie Zosi! Idź poradzę sobie, zasłużyłaś na odpoczynek - popatrzyła na nią wymownie wkładając pranie do pralki.
- Na pewno, bo wiesz....
- Na tysiąc procent Słoneczko, dobrej zabawy - pocałowała ją w czoło.
- Dzięki, wrócę pewnie po południu. Młody masz być grzeczny pamiętaj, pa - krzyknęła wybiegając z domu.
- Pa Zosiu - Kuba pomachał nie odrywając oczu od bajki.
Anna kilkakrotnie próbował się skontaktować z mężem, jednak za każdym razem zgłaszała się sekretarka, więc postanowiła pojechać i sprawdzić co się stało oraz rozwiać swoje obawy.
CZYTASZ
Anna i Wiktor Banach
FanfictionAnna i Wiktor są już małżeństwem, mają córkę Zosia i synka Kube. Oboje są lekarzami karetki pogotowia ratunkowego, pracują w jednej stacji. Obecnie Anna jest na urlopie macierzyńskim i zajmuje się domem i 2 miesięcznym dzieckiem. Wiktor by zapewnić...