"Przede wszystkim jestem Twoją matką"

1.9K 26 10
                                    


Nastał kolejny dzień wszyscy domownicy byli jeszcze w swych sennych marzeniach a promienie majowego słońca ogrzewały ich twarze.

Pierwsza tego dnia obudziła się Zosia, przeciągła się leniwie i spojrzała za okno.

-Jeszcze tylko miesiąc szkoły i wreszcie wakacje, ale się cieszę –uśmiechnęła się do swoich myśli.

Wstała i podążyła do kuchni by zrobić niespodziankę rodzicom a przy okazji jeszcze raz ich przeprosić za ostatnie wybryki. Przygotowała kanapki , ozdabiając każdą innym wzorkiem z keczupu, po czym ułożyła na talerzu tak, że tworzyły swojego rodzaju dzieło sztuki. Zjadła kilka a resztę zostawiła z podpisem na kartce:

„Kochani jeszcze raz przepraszam za wszystko i dziękuję, że jesteście – Zosia".

Po czym poszła się przygotować do szkoły i wybiegła jak po parzona z domu, bo już była lekko spóźniona. Biegła ile sił w nogach i zdążyła wpaść do klasy zanim weszła tam nauczycielka, nie chciała mieć problemów i niepokoił rodziców.

-Zdążyłam uff – powiedział ledwo słyszalnie.

- Zosia? Wszystko w porządku? –pytała z troską w głosie Ola.

- Tak, tak jest dobrze, tylko ten bieg mnie wykończył i trochę mnie gardło boli – odpowiedziała wymijająco.

- Wydaje mi się, że nie jest dobrze, jednak pamiętaj jestem tu jakbyś potrzebowała pomocy – powiedziała łapiąc ją za rękę.

- Dzięki Olka! Będę pamiętać – uśmiechnęła się słabo.

Zakończyły pogaduszki, bo właśnie zaczynała się lekcja.

__________________________________________________

W domu lekarzy Wiktor właśnie otwierał oczy, spojrzał na zegar, który wskazywał 9, po czym po patrzył na Annę, która nadal spała spokojnie z uśmiechem na twarzy, wstał ostrożnie, ubrała się i podszedł do Kuby. Chłopiec nie spał a leżała spokojnie bawiąc się, wziął go na ręce, zabrał potrzebne rzeczy i zajął się synkiem wychodząc z sypialni. Ubrał synka, przygotować dla niego jedzenie, kiedy przechodził obok stołu spostrzegł dzieło Zosi.

- Synku, Twoja siostrzyczka zaszalała – uśmiechnął się radośni.

Z przygotowaną butelką usiadł do stołu, karmiąc Kubą zjadał kilka kanapek.

Kiedy obaj się najedli , poszli sprawdzić czy Anna nadal śpi.

Jednak kobieta nadal była w krainie sennych marzeń, jej okryty jedynie tułów, nagie ramiona, nogi wystające z pod kołdry, pobudzały wyobraźnie Wiktora.

- Kochanie aleś Ty ponętna! Śpij, śpij należy Ci się! – powiedział szeptem przygryzając dolną wargę.

Wyszli i udali się z Kubą na małe zakupy potrzebna do przygotowania niespodzianki dla Anny, kiedy mężczyzna płacił za zakupy dostrzegł mały bukiet różyczek i kazała doliczyć go do swojego rachunku.

Przekraczają próg domu wiedział, że kobieta jeszcze nie wstała, udał się do kuchni, rozpakowała zakupy i wraz z Kubą przygotował dla żony napój Bogów, stawiając go na tacy obok talerza z kanapkami i owego małego bukieciku różyczek.

Wszedł cicho do sypialni kładąc tace na szafce nocnej, Kubę włożył do łóżeczka, po czym położył się obok żony patrzył na nią wzrokiem pełnym miłości, kiedy zobaczył, że Anna się rozbudza i otwiera oczy.

-Dzień dobry – powiedziała przeciągając się.

- Dzień dobry – odpowiedział i pocałował ją na powitanie.

Anna i Wiktor Banach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz