Rozdział 3

2.7K 130 39
                                    

MESSENGER:
Ja: Jestem na lotnisku Niki, spiesz się.
Nicole: Ja jestem niedaleko. Powinnam być za jakieś pięć minut
Ja: Okeej, czekam ❤️

~~~

To już dzisiaj, 8 stycznia wyjazd o którym marzyłam tak długo, nareszcie będzie miał miejsce. Cieszył mnie również fakt, że mam już skończone piętnaście lat i możecie uznać to za głupie, ale czuje się doroślej. Moje urodziny były dokładnie 27 grudnia o godzinie osiemnastej. Wtedy postanowiłam wyjść na świat. Cóż zawsze wiem w jakim momencie rozwalić komuś życie. Choć moja mama podobno szczególnie nie narzekała.
Jeśli chodzi o Nikole, to oczekiwanie na nią było niczym katorga. Chciałam wreszcie ją zobaczyć, uściskać i powiedzieć twarzą w twarz jak bardzo jest dla mnie ważna. Poza tym lot był za pół godziny i jeszcze odprawa, więc dlatego ją poganiała. Widząc nieco niska postać która biegnie w moim kierunku na moich wargach zagościł szeroko uśmiech.
— Czy to naprawdę się dzieje? — Zapytałam sama siebie gdy wleciała w moje ramiona.
— Tak, ciesz się że masz zaszczyt mnie poznać. — Zażartowała luzując uścisk. Moje oczy przez cały czas były zaszklone. Dobrze, że dzisiaj nie pofatygowałam się nałożyć makijażu, bo jeśli  miały zamiar spłynąć, to zapewne skończyłabym z czarnymi śladami pod oczami.
— Tak się cieszę Niki. — Wydukałam czując ucisk w gardle który nie chciał zniknąć. Drugie moje marzenie właśnie się spełniło. Jak się czułam? Jakbym wreszcie widziała jakiś sens w mojej egzystencji. Byłam zawsze straszna niezdarą i nic mi się nie udawało. A może to szansa, która zarazem jest próba? Jeżeli tak, to nie ma opcji, że zawale.
— Nawet nie wiesz jak ja. — Na twarzy blondynki widniał tak samo szeroki uśmiech, jak i mój. Teraz mogłam jej się przyjrzeć. Miała piękne falowane włosy jasnego koloru, błękitne oczy i dziecięca urodę, co tylko dodawało jej jeszcze większego uroku.
— Nie każ mi beczeć. — Wytarłam rękawem bluzy powieki chcąc pohamować łzy które chciały dać upust.
— Ooo nie płacz. — Uściskała mnie po raz kolejny, po czym ruszyłyśmy do odprawy. Co chwila musiałam się szczypać upewniając swoją osobę, czy aby na pewno nie śnie.

~~~

— I wtedy on zarzucił tekstem, że jeśli byłby gejem to jego gust kierowany byłby tylko i wyłącznie na Finna. — Siedziałyśmy już na swoich miejscach. To był mój pierwszy lot samolotem, więc postanowiłam zanudzać Nikole opowieściami o shippie jaki znajdywał się na mej liście. – FACK. Zdecydowanie zasługiwał on na swoje istnienie.
— Nie dziwie mu się. — Zaśmiała się krótko wgapiając się w szybę. Widziałam, że była zmęczona, ale wcześniej obiecała sobie, iż nie straci żadnej chwili ze mną na spanie, co było uroczę.
— Co nie? On jest cudowny. Będziesz musiała mnie trzymać kiedy go zobaczę żebym się nie skompromitowała jak zwykle mam w zwyczaju. — Tak, to bez wątpienia moja rzecz.
— Jestem tego świadoma Kori, twoja obsesja musi się zmniejszyć. — Odparła dość poważnie na co parsknęłam śmiechem.
— Przestań, może jak się do niego przyzwyczaję to mi przejdzie. — Skinęłam głową próbując przekonać sama siebie, co nie bardzo mi wychodziło.
— Wierzysz w to? Bo ja nie. — Złapała za jakiś magazyn zaczynając go przeglądać. Może rzeczywiście miała racje i jedynie wszystko bym spieprzyła co chwila do niego wzdychając?
— Okej, będę go unikać. Przynajmniej na razie dopóki nic nie jest pewne. — Oparłam głowę o fotel sama powątpiewając w to co powiedziałam. Musiałam to zrobić, dla dobra nas obu.
— To całkiem dobry pomysł. — Dziewczyna zamknęła gazetę powtarzając moją czynność.
— Te fotele są takie wygodne. — Odparłam, układając swobodniej swoją głowę.
— A czego spodziewałaś się po pierwszej klasie? — Niki powoli zamykała oczy na co krótko się zaśmiałam.
— W sumie racja, z tych emocji nawet nie używam mojego głównego narządu. — Przejechałam dłońmi po skórzanych pod łokietkach.

~~~

Reszta podróżny minęłam dość szybko. Nikola nie wytrzymała i pozwoliła sobie na sen a ja myślałam tylko i wyłączenie o tym jak poradzimy sobie na planie. Obecnie szłyśmy wraz z panią Smith w kierunku budynki gdzie znajdował się nasz apartament. Ciągnąc walizkę przez nierówny chodnik, nagle straciłam równowagę upadając na niego razem z walizką. Co jest ze mną nie tak? - Zapytałam sama siebie w myślach powoli wstając. Zawsze, ale to zawsze umiałam się w jakiś sposób skompromitować.
— Wszystko w porządku? — Usłyszałam chłodny głos kobiety która obecnie miała nad nami władze.
— Tak tak — Poprawiłam ciemna bluzę i ruszyłam w stronę Nikoli, która obecnie była zajęta zachwycanie się widokami. Możecie zdziwicie się, że ja tego nie robię, ale jakoś nie umiem odepchnąć od siebie innych myśli.

~~~

— Tu macie salon, kuchnie a tu wspólny pokój. Przykro mi, ale nie jesteście jeszcze takie ważne by zasłużyć na oddzielne. — Widać, że Smith znudzona była tym wszystkim. I takie coś podobno ma sprawować nad nami opiekę? Zabawne.
— Okeej. — Przeciągnęłam słowo łapiąc za nadgarstek Nikoli i ruszające w stronę pomieszczenia gdzie będziemy obecnie oddawać się w objęcia Morfeusza.
— Ona jest jakaś chora? Kto ją wynajął? — Trzasnęłam drzwiami będąc już w dyskretnym miejscu.
— Mój tata, podobno jest jedną z najlepszych jakie znalazł . — Westchnęła, ponieważ owa postać wyraźnie także jej nie przypadła do gustu.
— Nie ważne, nie wszystko przecież musi być idealne. — Opuściłam ręce trzaskając dłońmi o swoje boki.
— Dokładnie, przecież nie zawsze tak będzie, może się do niej przyzwyczaimy. — Usiadła na materacu a ja niedługo późnej zajęłam miejsce obok niej. Apartament był w kolorach biało beżowych, co mi akurat się podobało, bo właśnie w takich kolorach gustuje. Nasz pokój miał dwa łóżka, przy nich szafki nocne. Wyjście na balkon oraz jedna ogromna, białą szafę z lustrami. Moje oczekiwania nie były jakieś duże a to zdecydowanie je przerosło.

— Też dostałaś scenariusz razem z biletem. — Usłyszałam głos przyjaciółki co wyrwało mnie z przemyśleń.
— Mhm. — Wyjęłam teczkę z mojego czarnego plecaka.
— W takim razie możemy poćwiczyć. Jesteśmy siostrami, dopiero przyjechałyśmy. Ja jestem tą wredną a ty znośną.
—Co? Nie. Ja jestem tą wredną. — Zmarszczyłam brwi, ponieważ właśnie kwestie tej postaci miałam zaznaczone.
— Nie rozumiem. — Nikola zaczęła nerwowo przekręcać kartki.
— Spokojnie, to pewnie jakaś pomyłka. — Próbowałam w jakiś sposób ją uspokoić.
— Chyba nie myślisz, że przydzielili nam tę sama rolę i teraz będą wybierać pomiędzy nami. —Odparła zdenerwowanym tonem głosu.
— Nic nie jest pewne. — Mruknęłam sama do siebie przypominając sobie, co ostatnio nieustannie sobie powtarzałam.
— Cholera i co teraz? — Poderwała się z miejsca na co lekko się wzdrygnęłam.
— Nie panikuj, jakoś to wyjaśnimy. — Skinęłam delikatnie głowa. Wiedziałam, że nerwy w niczym nam nie pomogą. Musiałyśmy jakoś to rozwiązać, lecz bez nieprzemyślanych, impulsywnych kroków.

Changes || Finn Wolfhard🌙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz