Zacisnęłam włosy pod gumką, która zawiązywała je w luźnego kucyka. Finn zdecydowanie nie należał do punktualnych osób i teraz zdążyłam się o tym przekonać. To znaczy, że był moim kompletnym przeciwieństwem, ja na planie byłam piętnaście minut przed czasem. Chwyciłam za butelkę z wodą ruszając w stronę wejścia do garderoby, nie zamierzałam dłużej tracić mojego czasu. Szczególnie jeśli chodziło o ciemnowłosego. Nie szanował mojego grafiku, to ja nie uszanuje tego, że tańczy jak jakaś ciamajda. Ćwiczymy już od jakiegoś tygodnia a on wciąż gubi się w najprostszych krokach i notorycznie się spóźnia. Nie wiem jak kogoś takiego można traktować poważnie. Pozbawiłam swoje włosy czarnej, dość cienkiej frotki, po czym opadłam na skórzaną kanapę pozwalając sobie na chwile odpoczynku. Kiedy oparłam głowę o kanapę chcąc przymknąć powieki, by zebrać wszystkie myśli do kupy nie zorientowałam się nawet, że drzwi się otworzyły. Byłam przytłoczona ostatnimi dniami. Jack od dnia pocałunku na plaży wydawał się mnie unikać. Będąc w obecności Finna, nawet gdy ja czasem zamieniłam z nim kilka zdań Grazer znikał z pola mojego widzenia. Poza tym nie odpisywał na żadne wiadomości, choć czasem nawet je wyświetlał. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, lecz ani trochę mi się to nie podoba. Może i jestem głupia, ale to sprawiło, że w jedna z nocy wylałam z siebie cały żal pozwalając sobie na słone łzy. To po prostu bolało. Był mi zbyt bliski bym w ogóle się tym nie przejęła. Słysząc kroki, które z każda chwila stawały się coraz głośniejsze podniosłam głowę z wygodnego mebla, poprawiając ciemne włosy.
— Kto to znowu? — Wymruczałam wywracając oczami. Często zdarzało się, iż Gaten, lub Noah wchodzili tu bez żadnego pukania, by pogadać o wszystkim i o niczym. Teraz nie miała ochoty na takie pogawędki, choć widząc kto stoi dwa metry ode mnie wolałabym już przypuszczalną wersje. Czy to jakiś nieśmieszny żart - Pomyślałam gdy Jack z każdym krokiem znajdował się coraz bliżej mnie.
— Musimy pogadać. — Moje zdziwienie znanym mi głosem spowodowało, iż stanęłam na proste nogi. Dziwne, ale chłopak wydawał się być smutny i to bardzo. Jednak moje nerwy musiały jak zwykle nade mną zapanować.
— Musimy pogadać? Nie odzywasz się do mnie od tygodni a teraz chcesz pogadać?! — Przetarłam twarz dłonią czując jak w moim gardle rośnie ogromna gula.
— Co mam ci powiedzieć? Niedługo skończy się ta cała szopka, więc i tak odsuniesz mnie na bok. — Zacisnął usta w cienka linie wsuwając dłonie do przednich kieszeni jeansów.
— Co? O co ci chodzi Jack? To ty teraz robisz to nam. — Uniosłam jedna z brwi licząc na to, że wreszcie uzyskam konkretna odpowiedź.
— Nie istotne. Wiedz, że nigdy nie chciałem zrobić czegoś byś czuła się źle. Tak wyszło i ciężko mi z tym, więc mam nadzieje, że nie trzymasz do mnie żalu. — Jeden wielki stek bzdur. Tak mogłam nazwać to, co wydukał w moja stronę Jack. Nigdy nie odsunęłabym go na bok. Liczył się dla mnie i to bardzo. Jego dziwność była cudowna, cóż on cały taki był.
— Wyjdź. — Mruknęłam zakładając pasmo włosów za ucho. Czułam jak powoli moje oczy napełniają się łzami. Nie zamierzałam by żadna z nich wypłynęła w jego obecności. Czy tylko ja byłam na tyle głupia, że nic tu nie rozumiałam? Najwyraźniej.
— Core, proszę cię... — Podszedł bliżej łapiąc za moją dłoń.
— O co mnie prosisz Jack? No o co? — Spojrzałam na nasze dłonie, po czym zdecydowałam się na rozłączenie ich.
— Nie daj się złamać, przez niego. — Chciał zbliżyć swoją dłoń do mojej twarzy, jednak delikatnie ją od niej przesunęłam.
— Przez kogo? — Tak, zadawałam dużo pytań i dalej oczekiwałam, iż dowiem się na ten temat trochę więcej.
Słysząc jak coś spada na podłogę delikatnie się wzdrygnęłam a Jack odszedł kilka kroków ode mnie jak jakiś oparzony. Dopiero teraz zorientowałam się, że to Finn wszedł do garderoby.
— Mogę wiedzieć co wy robicie? — Chłopak odstawił gitarę na krzesło patrząc na nas pytająco.
— Nic, tylko rozmawialiśmy. — Jack wyrwał z siebie to zdanie najszybciej jak potrafił.
— Rozmawialiście? Ciekawe bo miałem mieć próbę z Core, więc powinna być już dawno na planie. — Wzruszył ramionami.
—Ohh przestań Finn, miałeś być tu jakieś pół godziny temu, ale postanowiłeś mnie wystawić, więc te twoje pretensje możesz zachować dla siebie. — Westchnęłam podchodząc do toaletki gdzie ponownie związałam włosy.
— Okej, czekam na ciebie w sali jak się zbierzesz to przyjdź. — Machnął ręka, po czym wraz z Jackiem opuścił pomieszczenie.~~~
Nicole P.O.V
Patrzyłam z lekkim grymasem na to jak Finn wraz z Core wspaniale bawią się ćwicząc układ. Może i miałam mylne wrażenie, ale mimo tego, że tak podobno się spierali ich chemia sprawiała, iż czułam jak przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz. Tak, była to mała zazdrość, ale bardziej nie określona. W końcu Cornelia za nim nie przepadała a Finn zdawał się nie bardzo nią interesować, więc najwyraźniej to moja wyobraźnia płatała mi figle.
— Jak się bawisz? — Millie zajęła miejsce na krześle z jej imieniem, które znajdowało się dokładnie obok mojego na co delikatnie się uśmiechnęłam. Nie gadałam z nią za często, co nie oznaczało, że tego nie lubiłam. Po prostu tak wychodziło.
— Bawisz? Myślisz, że patrzenie na nich to jakaś zabawa? — Parsknęłam śmiechem.
— Nie uważasz, że wyglądają razem uroczo? Szczególnie gdy Core krzywi się, co pięć minut gdy Finn depcze po jej palcach. — Odparła wpatrując się w nich z delikatnym uśmiechem.
— Nie bardzo... — Mruknęłam lekko zirytowana słowami dziewczyny.
— No cóż rozumiem. — Nastolatka wyjęła telefon z przedniej kieszeni bomberki niedługo potem go odblokowując. — Macie jakieś plany na wieczór? Ty i Core? — Zapytała po chwili ciszy, co wyrwało mnie z przemyśleń.
— Raczej nie..a coś proponujesz? — Poprawiłam się na siedzeniu odwracając delikatnie w jej stronę.
— Organizuje imprezę. Rodzice wyjeżdżając z Ava na weekend do Paryża, ale znając ich zostaną tam nawet na dłużej. Dopiero jutro ma przyjść do mnie pani Andrew, więc dzisiaj mam wolny apartament. Poza tym ostatnio nie układa mi się z Noah, więc umilę sobie jakoś czas. —Wytłumaczyła z lekka gestykulując.
— O to w takim razie chętnie, myślę że Smith nie powinna mieć z tym większego problemu. — Nie wiem kogo ja oszukiwałam, ale coś trzeba była wymyślić. Na szczęście Millie mieszkała kilka pięter pod nami, więc jakby coś można byłoby użyć trafnego argumentu. Przy rozmowie z tą kobietą to był pierwszy punkt na liście. Nie mając żadnego uzasadnienia nie umiała brać cię na poważnie, nie ważne o jaką sprawę chodziło. Trzeba było po prostu ją złamać, co nie należało do najprostszych zadań.
CZYTASZ
Changes || Finn Wolfhard🌙
FanficMarzenia mogą się spełnić a sny często trudne do zapamiętania przybrać obraz jawy. Jednak czy to one są tu najważniejsze gdy w grę wchodzą najbliższe ci osoby? Tego przekonać się możesz przenikając przez treść „Changes", lustra wyborów często zbyt t...