Rozdział 7

1.7K 122 25
                                    

MESSENGER:
Maja: Ty tak serio?
Ja: No tak, potraktował mnie okropnie
Maja: Może tylko się droczył
Ja: Nie Maja, on zadzwonił do jednego z braci Duffer i oskarżył mnie o to, że jestem powodem dla którego nie ma go na planie. To nie jest droczenie.
Maja: Ehh to nie wiem, pogadaj z nim może wyjaśni ci o co mu właściwie chodzi.
Ja: Nie zamierzam tego robić, już dość mam rozmowy z tym zarozumiałym palantem.
Maja: Hahaha nie wierze w to co piszesz
Ja: Tia, ja też
Maja: Dobra, mama mnie woła bajoo 
Ja: Zadzwonię do niej później, papa ❤️
~~~
Mimo, że nie miałam ochoty na taką ilość łakoci, przez sytuacje mającą miejsce przed kilkunastoma minutami, to postanowiłam zrobić spore zakupy. Nikola nie miała takiego problemu, więc na pewno tyle słodkości się nie zmarnuje. Wchodząc do apartamentu schowałam papierową torbę za siebie, by przypadkiem nie przyczepiła się do mnie pani Smith, która z pewnością pozbawiłaby nas tego wszystkiego argumentując, iż tylko się trujemy. Sama nie jadam słodyczy jakoś często, więc jak dla mnie to żadne trucie.

~~~

— Core, zapomniałam ci powiedzieć! Poznałam wczoraj Finna. Był taki miły, oprowadził mnie po planie, naprawdę mi zaimponował a i teraz dostrzegam co w nim przez cały czas widziałaś. —Słysząc słowa wychodzące z ust blondynki mało nie zasłabłam. On miły?! Zdecydowanie nie.
— Yhym w takim razie fajnie... — Odparłam, wcześniej krztusząc się napojem. Nie chciałam na razie poruszać tematu chłopaka, który okazał się dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem, zatem zakończyłam moją wypowiedź na owych słowach.
— Coś nie tak? — Zapytała wyraźnie zmartwiona.
— Niee no co ty. — Machnęłam ręka prychając.
— Gadaj. — Przysunęła się bliżej mnie otwierając paczkę chipsów. Zdążyłam zapomnieć jak uparta potrafi być Nikola, więc chcąc uniknąć godzin namawiania na szczerość postanowiłam zwyczajnie powiedzieć co mnie trapi.
— Chodzi o Finna...nie lubię go, jest wredny, w ogóle nie uprzejmy. Na dodatek zarozumiały i myśli, że jest niewiadomo kim. — Zaczęłam wyliczać na palcach na co przyjaciółka parsknęła śmiechem.
— Taa sarkazm zdecydowanie jest twój. — Wetchnęła. Okej, czyli nie wzięła tego na serio.
— Nie ważne.. — Mruknęłam sięgając po batona.
Po obejrzeniu kilku jak dla mnie nudnych filmów ułożyłam się wygodnie na łóżku, jakiś czas później słysząc dźwięk otrzymanego sms.
— Hmm okej. — Chwyciłam za telefon klikając w wiadomość, od nieznanego mi numeru.
~~~
WIADOMOŚCI:
Nieznany: Róg ulicy Orchard Street za piętnaście minut.
Ja: Mogę najpierw wiedzieć kim jesteś? I po co ci to?
Nieznany: Najwspanialszym chłopakiem na świecie a tak serio, domyśl się.
Ja: Hmm jeśli to ty Finn to moja odpowiedź brzmi NIE
Nieznany: Niee nie jestem Finnem, ten przymiotnik do niego nie pasuje.
Ja: To kim?
Nieznany: Dowiesz się jeśli przyjdziesz :))
Ja: Dobra, niech będzie
Nieznany: W takim razie czekam.

~~~

— Nicole muszę wyjść, jak coś będziesz mnie kryć? — Szturchnęłam dziewczyna, która obecnie jeździła palcem wzdłuż tablicy Facebooka.
— Co? Ale dlaczego? — Podniosła głowę opierając się łokciami o poduszkę.
— Sama nie wiem. — Przetarłam dłońmi zaspaną twarz.
— Mogę iść z tobą, jeśli chcesz. — Posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam.
—Oo tak, to świetny pomysł. — Podniosłam się z materaca poprawiając włosy.
— To zbierajmy się. — Skierowała się w stronę holu. Odprowadziłam ją wzrokiem podchodząc do
do lustra. Złapałam za szczotkę przejeżdżając nią po włosach. Nie wiedziałam na co się piszę, więc myśl iż będzie ze mną Nicole nieco mnie uspokoiła. Tak, ciekawość zżerała mnie od środka.

~~~

— I gdzie on jest? — Mruknęłam sama do siebie poprawiając drewnianą laskę parasolki w dłoni. Czekałyśmy w umówionym miejscu już jakieś dziesięć minut. Deszcz spływał po szybach sklepów a ja miałam ochotę tylko spać. Maraton mnie wykończył, poza tym było już grubo po dwudziestej pierwszej. Znając nasze szczęście Smith odchodziła od zmysłów i to nie dlatego, że martwiła się o nas a o to, iż jeśli coś nam się stanie to ona ponosi konsekwencje. Czy to źle, że strasznie mnie to bawiło?
Wyjęłam telefon słysząc charakterystyczny dźwięk.

~~~

WIADOMOŚCI:
Nieznany: Miałaś być sama.
Ja: Nie napisałeś tego, więc nie miej teraz do mnie pretensji, równie dobrze możesz być pedofilem.
Nieznany: Ehh wejdźcie do kawiarni na przeciwko.
Ja: Okeej
~~~
— I co? To ten ktoś? — Nicole zerknęła na mój wyświetlacz marszcząc brwi.
— Mhm, pisze żebyśmy weszły do tej kawiarni. — Wskazałam na niewielkie, lecz eleganckie lokum.
— To idziemy. — Wzruszyła ramionami ruszając w wyznaczoną stronę. Jej odwaga i pewność siebie imponowały mi od momentu poznania blondynki osobiście. Jasne, miała swoje wady, ale wciąż ciągle punktowała czy to na planie, czy w relacjach międzyludzkich. Nie wiem dlaczego ja skazana byłam zwykle na odwrotne cechy. No trudno, takie geny.
— Czekaj. — Pobiegłam za dziewczyną poprawiając płaszcz, który nosiłam rzadko. Sama nie mam pojęcia dlaczego go założyłam. Zwykle preferowałam w bom-berkach.
Wnętrze lokalu było niezwykle wykwintne. Przywitał nas wyglądający na sympatycznego mężczyzna, zabierając nasze wierzchnie okrycia. Nie bardzo rozumiałam o co tu chodzi, lecz postanowiłam udawać jakby nie było to nic takiego.
— Który stolik? — Zapytał brunet na co spojrzałam na niego z myślą - „po co ja się na to zgodziłam". W ułamku sekundy ponownie dostałam sms.
~~~
WIADOMOŚCI:
Nieznany: 5 stolik 😂
~~~
— P-piąty. — Wydukałam chowając urządzenie do kieszeni. Facet w smokingu poprowadził nas ku stolikowi nieustannie się uśmiechając. Co było z nim nie tak?
— No napewno nie. — Powiedziałam widząc kto właśnie znajduje się zaledwie dwa metry ode mnie. Nie, to nie był całe szczęście Finn a jego z tego co się orientowała przyjaciel - Jack.
— O jesteście, siądźcie. — Skitował, zachowując się o dziwno naturalnie. Bo to w ogóle nie wyglądało choro.
— I po co to? — Rozejrzałam się, po czym położyłam dłonie na blacie dokładnie przed nastolatkiem.
— Słuchaj Grazer jeśli Finn kazał ci mnie otruć to przykro mi, ale jego plany się nie powiodą. — Odparłam niby w żarcie. Jednak kto wie? Może serio był na mnie aż tak zawzięty?
Na dźwięk śmiechu chłopaka uniosłam brwi wiedząc, że poziom mojej irytacji nie ma już nawet skali. Nikola patrząc na nas z widocznym niezrozumieniem zajęła miejsce obok bruneta.
— Ahh na serio zmarnuje czas będąc w obecności Eddiego z „It". — Skrzywiła się lekko. Nienawidziła tego horroru. Klauny były jej zmorą i na samo wspomnienie o nich potrafiła dostać gęsiej skórki.
— Dlatego wolałem gadać na osobności... — Wywrócił oczami, po czym skiną głową na kelnera.
— I Finn nie ma z tym nic wspólnego, choć i tak nie wiem skąd przyszło ci do głowy, że taki grzeczny chłopczyk jak on śmiałby planować otrucie kogoś. — Pokręcił głowa, dalej mając na ustach wymalowany szeroki uśmiech. Z racji tego, że ciągle stałam, postanowiłam dać odpocząć swoim nogom i zmusiłam się na zajęcie miejsca na przeciwko niego.
— Taa dwójka dwa razy i trójka raz. — Wykrztusił przeglądając menu.
— Nie zamierzam jeść, mów po co mnie tu ściągnąłeś i spadam. — Wsunęłam dłonie do kieszeni bluzy. Jak zwykle były lodowate, więc musiałam w jakiś sposób je ogrzać.
— No więc tak...

Changes || Finn Wolfhard🌙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz