Rozdział 30🌙

1.4K 112 20
                                    

Złączając nasze palce czuje, że jesteśmy jednością i tak właśnie powinno być. On blisko mnie a ja blisko niego. Układając dłoń na jego karku delikatnie musnęłam wargi Finn'a swoimi a dobrze znane mi przy nim uczucie nie miało zamiaru zniknąć.
~~~
Cornelia wstawaj! — Automatycznie otworzyłam oczy słysząc krzyk Nicole. Przez chwile patrzyłam jeszcze w sufit kompletnie nie rozumiejąc co się ze mną dzieje, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej.
— Która godzina? — Spojrzałam na nią dość niewyraźnie, przez to że jeszcze nie do końca się rozbudziłam.
— Masz dwadzieścia minut na wyszykowanie się i przypominam, że dzisiaj zaczynasz Angielskim. — W panice wstałam z łóżka, instynktownie ruszając do łazienki, bo na śniadanie nie miałam dzisiaj czasu. Na szczęści Smith zawsze robiła nam kanapki na drugie śniadanie a w resztę dnia byłam skazana na szkolną stołówkę. Jedzenie tam nie bardzo mi odpowiadało, ale mówi się trudno. Dokładnie pięć minut przed wyjazdem z pod apartamentowca byłam już w miarę gotowa. Chcąc już wyjść wraz z Nicole i kobietę które sprawowała nad nami opiekę, usłyszałam dźwięk przychodzącego sms, więc szybko złapałam za telefon z szarego płaszcza i postanowiłam zająć się tym w drodze na dół, do auta.  Postanowiłam nie używać windy, mój strach wygrał i tyle. Widząc znany mi numer telefonu, zdziwiłam się że owa osoba dalej wie o moim istnieniu, ale i tak wolałam odpisać na tą dziwną wiadomość.

~~~

WIADOMOŚCI:
Jack: Spotkaj się ze mną dzisiaj w okolicach piętnastej. Musisz coś wiedzieć.
Ja: Piszesz do mnie po takim czasie licząc na to, że od tak będę na twoje skinienie?
Jack: Wszystko ci wyjaśnię, tylko przyjdź do kawiarni gdzie zaprosiłem cię na bankiet u rodziców Finn. Myśle, że pamiętasz.
Ja: Mam wtedy generalną próbę właśnie z nim.
Jack: Zrobisz co chcesz, ale ja tam będę czekał.

~~~

— Zapnijcie pasy a i zostałyśmy zaproszone na kolacje do rodziny Brown, więc liczę na to, że będziecie dzisiaj o osiemnastej w apartamencie. — Wieczór u tej rodziny brzmiał całkiem nieźle, dlatego na samą myśl o tym na moje wargi wkradła się delikatny uśmiech. Chciałam powiedzieć o tym wszystkim, co się ze mną dzieje Millie. Wiedziałam, że mogę jej zaufać i zachowa to tylko i wyłączenie dla siebie.
— To fajnie, mamy coś zrobić? Może jakąś Polską potrawę. — Klasnęłam podekscytowana w dłonie, bo naprawdę tak tęskniłam za tamtą kuchnią
— Chcę ci się? — Nicole odwróciła głowę w moim kierunku.
— Dlaczego nie? Będą zachwyceni. — Wyjęłam telefon wchodząc w ikonkę instagrama.
— Nie musicie nic robić, ja się tym zajmę. — Przyznam, że słowa kobiety mnie zdziwiły. Zwykle była oschła i zimna a teraz chciała odwalić za nas jakąś robotę. Możliwe, że przez te kilka miesięcy zdążyła się do nas przyzwyczaić i może nawet nas polubić? Cóż nie chciałam w to wnikać, ale w pewien sposób mnie to cieszyło.
— Jeej. — Blondynka obok mnie uśmiechnęła się szeroko, zaraz potem ujmując spojrzeniem świat za szybą. Budynki, pędzących ludzi, okolicznych grajków, mówiąc w skrócie – uroki tego wielkiego, jak też wspaniałego miasta.
— O przypomniało mi się coś. — Odparłam w stronę kobiety. — Mogła by pani zwolnić mnie z ostaniej lekcji? — Zapytałam niepewnie.
— A to dlaczego? — Uniosła jedną z czarnych brwi, co zauważyłam w lusterku.
— Mam próbę z Finn, a potem już gramy scenkę sztuki dopisanej do scenariusza... — Skinęłam potwierdzająco głową wyczekując jej reakcji.
— Nie za dużo wy ćwiczycie? — Mruknęła skupiona na drodze.
— Gdyby pani poznała Finn i jego umiejętości taneczne, to byłoby to dla pani i tak za mało. — Zaśmiałam się krótko, chowając telefon z momentem przekroczenia bramy szkoły.
— No dobrze, ale pamietam by się nie spóźnić, w punkt osiemnasta spodziewam się was obu w apartamencie. — Zaparkowała, po czym na chwile odwróciła się w naszą stronę.
— Zrozumiano... — Rzuciłam, niedługo potem wraz z przyjaciółką opuszczając pojazd i machając na pożegnanie ciemnowłosej, która jak zwykle stuknęła się na to jednym palcem w czoło. Rozumiem, że była poważna, ale to przecież tylko pożegnanie.

~~~

Nicole P.O.V

Wchodząc do szkoły nie obchodziły mnie zajęcia. Miałam jeden priorytet – Musiałam pogadać z Finn'em i to teraz. W szybkim tempie przemierzałam korytarz, po drodze gubiąc Cornelie, co teraz nie było ważne. To całe zdenerwowanie dziewczyny, musiało być jakoś uzasadnione. Zwykle mówiła strasznie dużo, aż za dużo a od wczoraj zamieniła ze mną tylko kilka słów i to z widoczną z trudnością. Coś przede mną ukrywała, oboje ukrywali. Dostrzegając chłopaka przy swojej błękitnej szafce, zaraz po chwili znalazłam się przy nim zamykając mu jej drzwiczki przed nosem.
— Bądź ze mną szczery. — Powiedziałam stając przed jego osobą.
— W jakiej kwestii? — Włożył podręczniki do plecaka.
— Co wczoraj robiliście z Core? — Przełknęłam ślinę teraz bojąc się jego odpowiedzi.
— Ćwiczyliśmy do dzisiejszego występu?¿ — Zapiął zamek patrząc na mnie, jak na jakąś wariatkę. Tylko ja nie jestem stuknięta, tylko umiem łączyć fakty i nie dam się oszukiwać.
— Przestań, nie jesteś najlepszym kłamcą. — Złapałam za szelki plecaka kiwając głową. — Tylko dlaczego? — Wydukałam przez zaciśnięte gardło. Nie zamierzałam płakać, dawać mu tej cholernej satysfakcji, byłam silna, jestem i zawsze będę.
— Nie wiem o co ci chodzi skarbie... — Jego dłoń w tej chwili spoczęła na moim policzku.
— Nie wiesz? Jak nie łapiesz tak łatwych rzeczy to gratuluje. — Zabrałam dłoń chłopaka z mojego policzka decydując się na skończenie tej rozmowy. Już było kilka minut po dzwonki a teraz będąc pewną tego, co jak dla mnie było wiadome nie zamierzałam opuszczać zajęć przez tego dupka. Szturchnęłam go ramieniem, po czym ruszyłam w stronę sali lekcyjnej. Nie powiem, że nie bolało. Spędzałam z nim tyle czasu, znalałam go tak dobrze a przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze był taki otwarty co do mnie. Uwielbiałam z nim gadać, przebywać w jego towarzystwie, wszystko tu kumulowało się w jedną całość. Przez około pół roku z czystym sumieniem mogłam powiedzieć, że czuje do niego coś więcej. Jednak jak widać pomyliłam się, nie tylko co do niego. Cornelia również się popisała. Te całe gierki, że go nie lubi. Sprzeczanie się o byle gówno doprowadziło ich do tego miejsca. Miałam ochotę krzyczeć ze złości, ale planowałam te negatywne emocję i ze sztucznym uśmiechem wkroczyłam do pomszczenia, gdzie odbywała się moja pierwsza lekcja. Nikt na razie nie mógł dowiedzieć się o obecnym stanie rzeczy. Wszystko musiało sprawiać pozór względnej idealności.

Changes || Finn Wolfhard🌙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz