Rozdział V

116 14 0
                                    

Robię wam świąteczny prezent i dodaję rozdział. Z małą zmianą perspektywy, która od teraz będzie pojawiała się co drugi rozdział. Nie znaczy to jednak, że wracam z tą historią. Na razie nie. Najpierw chcę skończyć z Bazem, a potem w całości poświęcę się moim kochanym policajtom.

Prawdziwy powód, dlaczego akurat teraz powstał ten rozdział: nie chciało mi się pisać rozdziału Baza, ale nie chciałam siedzieć bezczynnie.


To było najgorsze pięć minut mojego życia. Bieganie za ulicznymi złodziejami, łapanie przestępców, szukanie motywów. To są sprawy dla mnie. Śpiewanie? Cholera, nie. Owszem, wiedziałem, że mam dość dobry głos, przynajmniej powyżej przeciętnej, ale publiczne występy zawsze mnie stresowały.

Co najbardziej mnie zirytowało/zdenerwowało/zestresowało/załamało psychicznie? Logan niemówiąca mi, jaką dokładnie piosenkę zaśpiewamy. „Piosenka z Grease". NO DOBRA, ALE TAM BYŁA WIĘCEJ NIŻ JEDNA.

Dobra, Bails, przestań histeryzować, będzie dobrze, powiedziałem do siebie w myślach. Uwierzenie w to było trudniejszą częścią zadania.

Nacisnąłem klamkę. Nie było już odwrotu. Chyba, że jak tylko ktokolwiek w środku mnie zobaczy, to powiem „Przepraszam!" i ucieknę. Ale tego nie zrobię. Logan by mnie zabiła. W ciągu całej naszej współpracy często odnosiłem wrażenie, że miała ochotę mnie zabić za byle co, ale jakimś cudem się powstrzymywała.

– No dalej – burknęła Logan, po czym niemal wepchnęła mnie do środka.

Cholera, była silna jak na dziewczynę. Cholera, to było szowinistyczne. Seksistowskie? Mizoginistyczne? Wszystko jedno, to było nieodpowiednie. I pewnie powinienem ograniczyć cholery. Cholera.

W środku czekały na nas tylko trzy osoby. Mężczyzna w średnim wieku w drucianych okularach i zdecydowanie zbyt kolorowej hawajskiej koszuli (Czy nauczycieli też nie powinien obowiązywać jakiś regulamin, co do tego, co powinni ubierać, a czego nie?) siedział w pierwszym rzędzie foteli przed sceną z założoną nogą na nogę. To musiał być pan Perry, odpowiadający za chór. Po jego prawej stronie siedziała Pris i uśmiechała się do nas szeroko, ukazując rządek równiutkich perłowych ząbków, które z pewnością nie byłyby takie, gdyby urodziła się w nieco gorzej postawionej finansowo rodzinie. Poza nimi w sali był jeszcze siedzący przy fortepianie młody facet, którego nie kojarzyłem. Sześć sezonów Glee nauczyło mnie, że takie osoby zwykle nie są zbyt ważne. Ale co Glee wie o brytolach z prywatnych szkół?

– Dzień dobry! – przywitała się Logan głośniej, niż było to konieczne. – Przyszliśmy na przesłuchanie.

– Tak, tak. Zostaliśmy poinformowani, że ktoś się zgłosi – odparł pan Perry, przyglądając się nam uważnie. – Co nam przedstawicie?

Ja przedstawiłbym im Lovekiller Darina. Usłyszałem tę piosenkę po raz pierwszy przez mojego brata, który pewnego dnia zaciągnął mnie na jego koncert w Sztokholmie, bo nie chciał iść sam. I okazało się, że ten gość wcale nie jest taki zły. A potem zobaczyłem teledysk do piosenki i pokochałem ją jeszcze mocniej.

Ze względu na to, że Logan się nie przygotowała, bo jest niezorganizowaną kupką, która woli latać za chłopcami niż rzeczywiście coś zrobić, musiałem porzucić tę piosenkę i jej pomóc. Bo jestem dobrym człowiekiem.

– Tak, Logan, co zaśpiewamy?

Skrzyżowała ramiona na piersi, uniosła dumnie podbródek do góry i patrząc na siedzącego przy fortepianie gościa zapytała:

(keep it) UndercoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz